środa, 31 października 2012

31 ROZDZIAŁ

Piosenkę pewnie trzeba będzie włączyć dwa razy bo jednak trochę tego tekstu jest ;)




    Wyszłam z budynku i szłam w nieokreślonym celu. Bo gdzie miałam pójść? Do dziadków? Zadawali by pytania co się stało i opieprzyli, że zgubiłam wszystkie rzeczy, które wzięłam ze sobą. Lub do chłopaków, mam klucze. Ale oni zaraz tam wrócą, a już dość mam ciągłych kłótni, a potem "przepraszam", które nic nie daje.

   Byłam nieopodal willi One Direction. Po godzinie chodzenia zrobiło mi się strasznie zimno, a do siebie miałam stąd daleko. Popchnęłam otwartą bramę. Ktoś jest w domu? Może już wrócili. Ale wszystko wyglądało tak spokojnie jakby nikogo nie było.
   Weszłam na podwórko i przeszłam małym chodniczkiem wprost do drzwi.  Zaczęło znowu padać. Stojąc na werandzie zastanawiałam się czy dobrze robię, bo jak już wejdę a oni będą ucieknę. A to by było straszne głupie cały czas przed nimi się chować i uciekać z ich domu samemu do niego przychodząc.
   Nacisnęłam klamkę w celu sprawdzenia czy jest ktoś w środku. Miałam nadzieję,  że będzie zamknięte, ale nie... weszłam powoli do środka. Tu też jakby żywej duszy nie było. Żadnych rozmów, dźwięków grającego telewizora ani krzątania po kuchni. Ściągnęłam kurtkę i powiesiłam cicho na wieszak. Przeszłam do salonu w butach. Potem sprawdziłam kuchnie i jedną łazienkę i stanęłam przed schodami prowadzącymi do sypialni chłopaków. Nie wiem czemu, ale chodziłam jakbym się skradała i był ktoś blisko. Czułam czyjąś obecność. Zatrzymałam się przed wszystkimi drzwiami. Zaczęłam od początku. Zajrzałam do pierwszego pokoju. Harry'ego, nikogo tam nie zastałam. Sięgałam już po klamkę następnego pomieszczenia, ale coś mnie zatrzymało. Mianowicie woń tytoniu. W pokoju dalej ktoś musiał w tej chwili zapalić. Więc to było oczywiste kto jest w środku trzeciej sypialni. Wzięłam oddech i zapukałam do nich. Poczekałam chwile i wciąż nikt nie odpowiadał, a dym zaczął wylatywać szparą pod drewnianymi drzwiami.
 -Zayn? Jesteś tam?- Spróbowałam wejść do środka ale były zamknięte- Otwórz... proszę- Coraz większa chmura dymu zaczęła się wokół mnie zbierać i obawiałam się o niego- ZAYN! Proszę otwórz! - Krzyczałam- Odezwij się do cholery!- Zaczęłam panikować z powodu coraz mniejszej widoczności. Waliłam w drzwi, ale wciąż nie odzywał się. Zaczęłam szukać telefonu po kieszeniach ale na marne, przecież go rozwaliłam... - Masz mi otworzyć! Słyszysz?! Jesteś tchórzem! Nawet nie chcesz spojrzeć mi w oczy!- Zakrztusiłam się i zaczęłam głębiej oddychać. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach . Oparłam się plecami o drzwi i powoli zsunęłam się po nich.  Schowałam twarz w kolana i wtedy przypomniało mi się, że chłopaki mają wszystkie klucze podwójnie! Czyli mają wszyscy po jednym a drugie razem przy kluczach od domu... Czyli... Natychmiastowo wstałam i zaczęłam przeszukiwać cały pęczek który miałam w kieszeni. Po kolei każdy wkładałam, ale nie pasowały i został mi ten jeden. Mały, złoty kluczyk, ale za nim go włożyłam po drugiej stronie on zrobił to pierwszy. Przełknęłam ślinę i poczekałam. Nikt nie wyszedł, to był znak żebym ja weszła do środka.
   Uchyliłam drzwi, ale nic nie zobaczyłam. Wszystko było zamazane pod wpływem pyłu czy dymu. Zakryłam rękawem usta by nie zakasłać i powoli poruszałam się do przodu skąd wydobywały się kolejne buchy.
 -Zayn?- Wymamrotałam drżącym głosem kiedy osoba wstała z łóżka na którym musiała do tej pory leżeć. Zmrużyłam oczy i dostrzegłam że zbliżył się do mnie. Momentalnie staną na przeciw mnie. Teraz widziałam dokładnie jego twarz. Te brązowe oczy... lekki zarost i popuchniętą skórę od łez. Dotkną mojego policzka, a potem chwycił za dłoń i zaraz ją opuścił zrezygowanie i usiadł pod łóżkiem. Patrzyłam na niego i chciałabym coś zrobić, albo chociaż pocieszyć ale nie umiem. Bo ja cierpię przez niego i tym samym on przeze mnie.
 -Nigdy mi już nie wybaczysz...
 -Ja już dawno to zrobiłam- usiadłam na kolanach na przeciwko niego.
 -Ale nigdy już nie będziemy razem, prawda?- Spuściłam głowę.
 -Nie wiem.
 -Ale przecież najważniejsza jest ta pieprzona miłość. To w czym problem?! Ja Cie kocham! -
Pociągnęłam nosem- No tak.... Ty mnie nie- Zaciągną się ponownie. Wzięłam jednego niedopalonego papierosa i przysiadłam się tak że stykaliśmy się ramionami opierając o brzeg łóżka.
 -Wiesz co?- Zaczęłam ponownie.
 -Nie, a co?
 -Nie wiem dlaczego taka jestem.
 -Niby jaka? Zawsze super zabawna, szalona i nigdy się nie poddaje. To ty. I co tu dodać? A że jesteś jeszcze piękna.
 -Przestań. Wcale taka nie jestem, naprawdę jestem krucha, wrażliwa i nienawidzę się za to. Tylko udaje, nigdy nie byłam prawdziwa.
 -Teraz jesteś.
 -Ale zawsze Cię okłamywałam. Nie powiedziałam ci całej prawdy o mnie. O mojej historii, wtedy byś na pewno się do mnie nie zbliżył- Prychną pod nosem i uśmiechną.
 -To mi powiedz, a ja też ci coś o sobie powiem, moją tajemnice.
 -Aż się boję, twoich słów- atmosfera się rozluźniła i ponownie poczułam ten gaz wypełniający moje płuca- Dobra, ale ty pierwszy.
 -Ale to jest odrażające i nie wiem czy ci to powiedzieć.
 -Uwierz moje bardziej, dawaj nie obrażę się.
 -To... ja byłem kiedyś .... - odczekał chwilę- chciałem być gejem i wydawało mi się to takie fajne aż nie poznałem ciebie, znaczy już wtedy nim nie byłem, ale trwało to chyba od jakiś 16 do 18 lat.
 -Serio?- Zaśmiałam się- To nie jest takie straszne, to jest zabawne.
 -Może dla ciebie... Całowałem się z Harrym...
 -Ble.... fu..- Obrzydziliśmy się oboje, ale zaraz potem się zaśmialiśmy.
 -No wiec mamy wspólnego wroga. Teraz ty, tylko wal prosto z mostu.
 -No dobra.... to ja byłam dziwką- wywalił na mnie gały.
 -To nie jest odrażające, przynajmniej dla mnie. Skoro ja byłem gejem to ty sobie możesz .... ym.. ale to takie brzydkie określenie.
 -Wcale nie, u mnie w Polsce przyzwyczaiłam się do tego.  Dobra koniec tego dziwnego tematu bo trochę zeszliśmy.

   ...

   -Pamiętasz jak zapytałaś się mnie w parku czy bym się dla ciebie zabił?
 -Nie. Zapytałam, czy byś się zabił ze mną. Sama bym tu nie została.
 -Byś za mną tęskniła?
 -Jak za nikim innym- Po moim policzku ponownie spłynęła słona łza.
 - Ale ja nie chce dla ciebie źle i żebyś cierpiała, więc sam bym to zrobił tylko po to żeby ci udowodnić.
 -Ale to nie musi przecież boleć- Zaprzeczyłam spokojnie- Czy.. masz może, no ten.  Jakieś n..
 -Nie dam ci- postanowił stanowczo.
 -Ale ja chce. Naprawdę. Nie powinieneś zawracać sobie teraz mną głowy tylko dać mi to i byś miał wszystko za sobą, mógł normalnie żyć! Co tak stoisz?- zapytałam zrezygnowana i również się podniosłam.
 -To później.
 -Nie teraz, to co chcesz później- Wyjął z szuflady małe pudełeczko, a w niej mnóstwo białego proszku ...


   Zbliżyliśmy się do siebie. Delikatnie i nie śmiało mnie pocałował, tak jakby nie wiedział czy tego chce, czy go nie odepchnę. Ale ja właśnie tego chce, tego pragnę i nie będę sama sobie już zaprzeczała. To przeraziło się w coś tak pięknego i namiętnego, że nie chce już żyć wiedząc, że tego mi zabraknie. Nie wiem ile to już trwa, ale póki ktoś tu nie wejdzie i nie przerwie tego to to się nie skończy. Poczułam pod koszulką jego zimne dłonie, zadrżałam pod jego dotykiem, na co przyciągną mnie bardziej do siebie. Wplątałam swoje palce w jego włosy i oddałam się całkowicie. Nie wiem co się ze mną teraz dzieje, co to za uczucie? Przejechał delikatnie po mojej szyi aż do ucha, na co się odchyliłam. Oplątałam go nogami w pasie i nic nam nie przerwie...  Nie teraz...
 -Kocham Cię...- wyszeptałam na ostatnim tchu.
__________________________________________
No więc jest to ostatni rozdział :(. Epilog niebawem powinien się pokazać. Trudno mi było to zrobić i w ogóle takie zakończenie... Bo naćpanie się to nie jest za dobry sposób, ale jednak. Komentujcie i oceńcie czy podoba wam się czy też mnie zabijecie za to :|


piątek, 26 października 2012

Rozdział 30


     Jestem już na lotnisku. I nagle oślepiają mnie błyski. Błyski fleszy i krzyki ich operatorów. Stoję na środu otoczona przez bande świrów i nie mogę znaleźć wolnego przejścia.
 -Gdzie lecisz?!- To pytanie było najczęstsze. Jednak nawet na nie nie odpowiedziałam bo jeszcze sama nie wiedziałam.  Już mi brakowało powietrza do oddychania przez ten tłok i zament.
 -DOŚĆ!- Krzyknęłam a rozmowy ucichły. Rzuciłam się do ucieczki przez ścianę ludzi. Jakoś się przecisnęłam i wybiegłam na korytarz, a potem do pierwszego lepszego pokoju i zamknęłam drzwi. Obróciłam się.

   Światło było zgaszone. Małe pomieszczenie wypełniały kije od szczotek i różnych mopów oraz jakieś wiadra i płyny. Musiał to być ich schowek czy coś w tym stylu.

Postanowiłam że przeczekam tu chwilę...  Zaraz... Gdzie moja walizka?! Zostawiłam ją tam! No nie! FUCK!
   Uchyliłam drzwi i nikogo nie ujrzałam, więc szybko zwróciłam się w odpowiednim kierunku i szybkim krokiem z założonym kapturem doszłam na miejsce, ale... nie było jej tam gdzie ją zostawiłam. Rozejrzałam się z nadzieją, że ktoś odstawił ją na bok, myliłam się. Nigdzie jej nie widziałam. Podeszłam najpierw do strażnika stojącego z boku, a
otem do miejsca, gdzie kupywało się bilety. Ani męczyzna ani kobieta siedząca nic nie zauważyła, czyli... nie mam ani rzeczy, ani ubrań i nawet portfela. Po prostu skradziono mi torbę! Skradziono mi walizkę!
 -Claudia?- wypowiedział ktoś za mną. Momentalnie się obejrzałam.
 -Niall? Co tu robisz?
 -Szukam Cię.
 -Skąd wiedziałeś gdzie?
 -Z internetu- Uśmiechną się- twoje zdjęcia bardzo szybko się rozniosły.
 -Reszta też wie, że chce wyjechać?
 -Raczej nie. Są na próbie. Ja dostane niezły opierdol, ale nie mogłem pozwolić, żebyś zniknęła bez pożegnania- Przytulił mnie.
 -Już by mnie pewnie tu nie było, ale.. ktoś mi ukradł rzeczy.
 -Co?
 -Głuchy jesteś? Ktoś mi zajebał cała walizkę!- Westchną i chwycił moją dłoń ciągnąc za sobą- gdzie mnie prowadzisz? Nie chce wracać.
 -Pójdziesz z mną na próbę, a potem pomyślimy
 -Ale ja nie chce! Ni chce widzieć się z żadnym!- Zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.
 -Wiem, że nie chcesz spotkać się ze Stylesem, wiem, że Cię skrzywdził, ale nie będziesz zawsze nas unikała- Właściwie to nie tylko On był moją obawą.
 -I tak za tydzień wyjeżdżam, więc to bez różnicy.
 -Chodź, najwyżej się schowasz- Posłał mi wesoły uśmiech i razem wybiegliśmy z budynku. Wsiedliśmy do taksówki i już po chwili byliśmy w środku naszego celu.

   -To jak? Będziesz nas oglądała na widowni czy schowasz się w łazience?
 -Nie będę uciekała, pooglądam sobie ciebie jak świrujesz- zaśmiałam się i usiadłam na widowni mniejwięcej na środku. Co mnie zdziwiło to to że nie było dwuch członków na

scenie. Zeszli i chyba są za kulisami? Wyszedł Styles i ... Zayn. Spojrzałam wyczekująco na resztę. Zawołali dwójkę którzy zaraz sie zjawili i zaczęli. Rozległa się muzyka i

śpiewać zaczął Harry. Patrzyłam na niego z obrzydzeniem i odrazą, ale co dziwne on patrzył na mnie normalnie. I refren. Piękny, niesamowity... miałam ochotę się rozczulać i normalnie oddychać, ale coś mi nie wychodziło... I teraz Liam, a potem znów refren. Spojrzałam w oczy mulata kiedy teraz nadeszła jego kolej. Patrzył również na mnie z żalem w oczach. .........................

   -IT'S GOTTA BY YOUU!!! - Serce mi zmiękło i jednocześnie zamarło. Po prostu byłam w szoku. Mogłabym słuchać tego zawsze z jego ust.. ... niestety. Chyba nie moje przeznaczenie. I jeszcze chwila... i koniec. Chłopaki wyszli ze sceny na bok.  Poczekałam chwilę i ruszyłam się w kierunku pobytu pozostałych.
   -Nie! Nie mogę się z tym pogodzić!- Stanęłam za rogiem skąd wydobywała się kłótnia.
 -Zrozum! Nic już nie zdziałasz! Możesz się nawet zabić! Może to pomoże!- O co i  chodzi? Usłyszałam kroki przybliżające się i zesztywniałam. Nawet nie zdążyłam się ruszyć a zaraz wyłonił się ... Zayn. Spojrzał na mnie. Spuścił wzrok i ominął mnie. Obróciłam się za nim, a potem poszłam krok w przód stając się widoczna dla reszty zespołu.

Wszystkie oczy zwróciły się ku mnie i zapanowała cisza. Niall ocknął się i wziął mnie na bok od reszty.
 -Nie musisz tu siedzieć. Wiem, że może się dziwnie tu czujesz i nie będę cię namawiał. Jak chcesz zaczekaj na mnie w domu. Masz klucze- wręczył mi srebrne kluczyki.
 -Nie będę siedziała sama, wytrzymam.
 -Nie... idź. Na prawdę.
 -Ok... a o co wam poszło? O co chodziło?
 -Nie ważne...
 -Niall!
 -Co?
 -Czemu nie chcesz mi powiedzieć?!- Wkurzyłam się- Przecież zrozumiem! Czy może nie chcesz, żebym wiedziała?! Nie wiem! Jesteś moim przyjacielem to zachowuj się jak on, a nie nie chcesz mi powiedzieć zwykłego powodu!- Przesadziłam. Teraz to zrozumiałam po minie blondyna- Ja... przepraszam...
 -Nie. Skoro uważasz, że nie sprawdzam się w roli kogoś większego niż znajomy to może pozostaniemy na kumplach.
 -Nie... proszę zrozum. Nie chciałam, trochę mnie poniosło i... nie wiem.
 -Chodziło o ciebie. Zayn jest załamany i rozpacza nad całym życiem po zerwaniu z dziewczyną z którą chodził pewnie kilka dni! A zna ją ile? O patrz zaraz minie dwa miesiące! Zaczęło nas to denerwować i ... tak trochę naskoczyliśmy na niego- Pokręciłam głową z niedowierzaniem i obracając się na pięcie odeszłam.
________________________________________________________
Dziękuje wam za wszystkie miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem, one na prawde motywują :* Ten rozdział jest taki sobie. Bywały lepsze xD Tak pisałam dość szybko i przed chwilą go skończyłąm więc wstawiam żębyście długo nie czekali :) Więc będzie PRAWDOPODOBNIE następny rozdział i już epilog ;D

Niedługo koniec, więęc to czas na bardzo kreatywne komentarze i na dużą ich ilość :D Moge liczyć na 10? Wierze w was! <3

sobota, 20 października 2012

Rozdział 29

ROZDZIAŁ 29


   -Czy tylko moje życie za każdym razem musi się spierdolić?- Już mnie nic nie interesuje. Weszłam zdenerwowana do domu ale od razu zadzwonił telefon.
*rozmowa*
-Halo
-Hej, tu Harry
-Pieprz się- Rozłączyłam się. Ale zaraz znowu poczułam wibracje- CZEGO?! Odpierdol się!
-Spotkasz się ze mną?- Powiedział niepewnie Ale to nie był już ten sam głos. Rozpoznałam go. To Zayn.
-Nie mam ochoty.
-Przepraszam...
-Nie masz za co- Starałam się opanować emocje i nie rozryczeć się jak dziecko.
-Mogłem to zauważyć.. przepraszam... Ja ..ja chciałem z tobą pogadać. Przyjdę po ciebie dobrze?
-Ok, niech ci będzie. Gdzie będziemy iść?
-Tam gdziem na pewno ty byś poszła- rozłączył się.
*Koniec*
   Znowu mnie męczą myśli... chce go znów. Jestem głupia, tęsknie za nim. Potrzebuje go. Nie potrafię pokonać nawet najmniejszych problemów. Nie wiem jak wszystkim to się udaje, ale kogokolwiek poznam  albo ranię albo on rani mnie. Nie chce tego..

Podkład:
   Rozległo się pukanie do drzwi. Za nimi stał chłopak. Spojrzałam w jego tęczówki. Szybko się onieśmieliłam kiedy zauważyłam że patrze za długo. Nałożyłam kurtkę i buty.

Potem wyszłam i szłam równym krokiem z nim. Po jakimś czasie już wiedziałam gdzie idziemy i miałam racje. Był to park. Mój ulubiony na obrzeżach miasta. Siedliśmy na jednej z ławek.
 -Claudia? Tęsknie za tobą- on za mną tęskni?
 -Przecież tu jestem. Widzisz mnie, słyszysz...
 -Ale nie czuje. Ja dłużej tak nie mogę. Jesteś najpiękniejszą historią jaką mam we wspomnieniach. Ale ja chce je wznowić. To tak jak spełnianie marzeń, podejmowanie wyzwań. Nie będę ulegał. Zawsze  tego szukałem, ale nie znalazłem dopóki nie zobaczyłem ciebie. Jestem tępym chujem chcącym kolejną szanse. Brzmi to banalnie, ale niestety to prawda. Rzeczywistość mnie boli.
 -Mnie też, nawet nie wiesz jak bardzo.
 -Ale Ty nie rozumiesz! Zrobię wszystko nawet bym mógł rzucić wszystko i iść za tobą tylko po to żeby Cię zobaczyć, żeby usłyszeć twój głos gardzący mnie. Możesz mnie nienawidzieć, ale .. żebyś była szczęśliwa. Zrobię wszystko.
 -A zabiłbyś się ze mną?- Spojrzałam w jego oczy. Chłodny wiatr rozwiał moje włosy. Miał załamaną twarz. Nie wiem co to znaczy.
   Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w szum.
 -Nie mam zamiaru patrzeć na was, chłopaków, ani nikogo kto mnie zranił .
 -BŁAGAM! Nie mogę! Nie mogę ! ROZUMIESZ?!- Oczy mu się zaszkliły kiedy wstaliśmy. Broda mu drżała- Nie chce cierpieć do końca życia. Wiem, że mogę coś zrobić ale polepszyć to i ...
 -Zayn, daj spokój. Już wystarczająco zrobiłeś, tak samo jak Harry. Jak wy wszyscy. Nawet nie wiesz jak cholernie będę za tym tęskniła! Tylko że to było fałszywe- Spłynęłam

mi łza- Nie chce tego. Ja na prawdę chciałam dobrze. Ułożyć wszystko. Ale mi nic nie wychodzi. Jestem zerem. A ciebę nie nienawidzę- odwróciłam się jak najszybciej, ale

złapał mnie za ramie i obrócił, że stałam twarzą w twarz. Trzymał moje nadgarstki.
 -Spójrz na mnie- prosił. Spuściłam wzrok- SPÓJRZ!
 -Nie mogę- uciekłam jak najszybciej.
 -Zabije się dla ciebie! - Krzykną za mną , ale to już nie ważne. Biegłam zapłakana przed siebie. Kocham go! Kurwa kocham go!

   Gdy tylko dotarłam do pokoju wyciągnęłam walizkę na środek pokoju i wrzucałam wszystko po kolei. Nic się nie liczy. Jestem głupia, i nie ma o mnie dobrego zdania.

Nienawidzę siebie za to, że pozwoliłam sobie się zakochać.  Dostałam sms'a "Wiesz, gdzie Zayn? XX Nial;;" .

   Wrzasnęłam i rzuciłam komórką że rozpadła się na części. Nie wytrzymam ani chwili dłużej. Jestem cholernym dzieckiem, które ucieka od problemów. Może to i lepiej. Ominęłam zszokowanych rodziców, dziadków i brata. Nawet nie spojrzałam im w oczy. Wsiadłam w pierwszą taksówkę i odjechałam...
____________________________________________
Przepraszam, że beznadziejny, że krótki. Czekam na wasze opinie. I coraz bliżej końca. Coś przewidujecie?

środa, 17 października 2012

Prośba

Hej wszystkim. Mam do was taką prosbe. Lajkniecie?: KLIK . Jestem tu adminką i musimy się wybić. :D

Co do następnego rozdziału na razie go planuję acz kolwiek jeszcze nie zaczęłam pisać. Nie wiem kiedy możecie się go spodziewać. Ostatnio mam mało czasu na wszystko i ogólnie nie wyrabiam. Ale musze dać rade :*

<3

poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 28



    -Przytul mnie- wyszeptałam.
 -Przytulam.
 -Ale mocniej, zimno mi...
 -Cii...Jesteś zdenerwowana. Wszystko jest ok, nic się przecież nie stało- pocieszająco gładził moje włosy.
 - Jak to nic?! Przecież się stało. To już prawie pewne, że TO się stało i to jeszcze wtedy kiedy nie miałam świadomości, Boże jak to się stało? Czemu mi to zrobił?- byłam załamana...
 -Harry to zwykła świnia- wycedził przez zęby.
 -Nie mów tak. Może też był na tyle pijany, że nie pamięta? Nie wiem tego. Na pewno też nie był trzeźwy.  Może...
 -Cornelia. Posłuchaj mnie, źle zrobiłaś, ale nie obwiniaj się za to. Nie byłaś świadoma...
 -Ale Niall! Sama podeszłam!
 -Bo Cię wołał!
 -Ale...
 -Nie ma żadnego ale! Dobrze? Trzymaj się z nim na dystans, proszę.
 -Postaram się- Jeszcze mocniej wtuliłam się w jego tors. I razem pod kocem zasnęliśmy na kanapie.

          ***************

   Od wczoraj siedzę u Nialla. Nie chce się z nikim widzieć. Bo ja tego nie chciałam, i w dodatku nie miałam na to wpływu. Totalna porażka. Od kąd zaczęłam normalnie żyć, już nie jako "dziwka" za 10 zł... obiecałam sobie, że nigdy więcej tego nie zrobię, a przynajmniej z osobą do której nie mam pełnego zaufania i jej nie kocham. A przecież zwątpiłam w to uczucie, a potem myślałam, że się pomyliłam jeśli chodzi o Zayna, ale wszystko się zmieniło i jeszcze Harry. Już sama nie wiem i gubię się we własnych myślach . Co mam zrobić, żeby cofnąć czas? Zadaję sobie to pytanie kiedy coś mi nie wyjdzie albo bardzo czegoś żałuję. Ale tego się nie da zrobić, takie coś jak druga szansa nie istnieje, życie jest tylko jedne i trzeba uczyć się na błędach. Tylko czego skoro coś nic nie wnosi do życia? Bo co? Uważaj kiedy pijesz?  Tsa...
 -Idziesz dziś na ten występ? To z tańca?
 -Tak- odpowiedziałam cicho- pójdę już, nie będę ci głowy zawalała- bo przecież siedziałam w jego takim małym prywatnym mieszkaniu. Czasami tu spał a zwłaszcza po imprezie bo jego ulubiony klub był zaraz obok. Stąd wiedziałam gdzie go znaleźć.
 -Jeśli chcesz możesz zostać ile chcesz.
 -Ale ty musisz pewnie iść do pracy, czy na jakiś koncert, czy coś tam jeszcze- wstałam i zaczęłam się ubierać. Na dworze było zimno i pochmurno. Typowy dzień w Londynie- a i jeszcze jedno. Znowu nie mam gaci- mimowolnie się zaśmialiśmy. Prawda to nie było w odpowiednim momencie, ale czymś trzeba się pocieszyć.
 -Masz mi wszystkie pozwracał bo to są już drugie. Trzymaj.- Podał mi zielone bokserki.
 -Ale ja chce czarne...- skrzywiłam się. Prychną i wywrócił oczami. Po czym wymienił parę bielizny. Trochę dziwne... ale oj tam. Nie ma nic dziwnego w chodzeniu w majtkach swojego przyjaciela nie? Chyba...

   *************

   Po ciuchu weszłam do domu z nadzieją, że uda mi się zostać niezauważalną. Przekroczyłam próg drzwi do mojego pokoju i zobaczyłam na łóżku czytającego Jasona. Od razu podniósł wzrok po czym spuścił powietrze.
 -Nic nie mów- odezwałam się i położyłam na łóżko. Zrobił tak jak prosiłam.
   Po chwili odpoczynku zebrałam się w garść i zaczęłam szykować. Jak wygram będzie super jak nie to trudno. Teraz zaczynam myśleć, że lepiej byłoby wrócić do Polski, walić wszystko i mieć spokój. Nic mnie tu przecież nie trzyma... ale wystartowanie w tym konkursie czy jak to nazwać pozwoli mi sprawdzić moje umiejętności.

*Godzinę później*

   Dowiązałam buty i wyszłam z domu po wielkiej awanturze, że nie wróciłam i nie dałam, żadnego znaku życia. Przecież jestem dorosła i mogę mieć swoje życie!
   Powoli szłam ulicami Londynu do wyznaczonego miejsca. Co mam teraz zrobić? Znowu zadaję sobie to pytanie. Wybaczę i wyjadę? Oczywiście bo tak najłatwiej. Przecież on nawet nie ma mnie za co przepraszać. Oboje nie wiedzieliśmy co się dzieje, a zwłaszcza ja... z przemyśleń wyrwał mnie machający chłopak przed budynkiem kastingu.
 -I jak się czujesz?
 -Nijak. Chodź wejdziemy bo zimno się robi.
   Był to teatr. Ogromny, a na widowni siedziało trochę ludzi. Tak z połowa siedzeń była wolna. W szatni się przebrałam i rozciągnęłam. Już po chwili dało się słyszeć wyczytywane z kolei nazwiska wywołując osobę, która ma teraz zatańczyć. Denerwowałam się bo to mój pierwszy taki występ, poza tym tych ludzi jest sporo.
 -Powodzenia- Wszedł Niall... STOP! CO?!
 -Niall wynocha!- Wypchnęłam go z szatni dziewczyn- Zwariowałeś?
 -No co...- robił smutną minkę.
 -Dobra nie gniewam się- Mocno go uściskałam- Dzięki.
 -Za co?
 -Za to, że jesteś- Palnęłam z zamieszania wywołanego w mojej głowie.

                         ***
    -Claudia Bloom- Wypowiedział głos kobiety- Na drżących nogach wyszłam na środek sceny i stanęłam przed "juri"? Były trzy osoby siedzące na krzesłach z przodu i z mikrofonami. Jedna to starszy mężczyzna, druga to kobieta koło 25 może 28 lat i jedna to jakaś lalunia. Na taką wygląda. Mniej więcej w moim wieku. Pięknie uczesana, ubrana w spódniczkę, obcisłą bluzkę i obcasy... i oczywiście tona tapety- Zapraszamy. Zacznij- Muzyka rozbrzmiała po całej sali. Dopiero teraz zauważyłam, że jeszcze na widowni koło Horana siedzi cały zespół. Zestresowałam się jeszcze bardziej i nie mogłam się ruszyć- Tańczysz czy nie?- Pogoniła mnie dziewczyna.
 

    Zamknęłam oczy i tak jakby nikogo nie było zaczęłam...
(Czułam się wspaniale, tak jak ptak, albo nawet łabędź. Zapomniałam o wszystkim. To była moja chwila i nic więcej się nie liczyło)

Rozbrzmiały się oklaski, a ja jak najszybciej zeszłam ze sceny i schowałam się w kąt w korytarzu i czekałam tam z pół godziny, aż będą ogłaszane wyniki.
 -Claudia! Jesteś gdzieś?
 -Tak!- Odkrzyknęłam na pytanie.
 -Chodź. Zaraz koniec i będą ogłaszać zwycięzce!
 -Już idę- Wstałam i razem obok Blondyna i Liama wyszłam na widownie. Ale nie usiadłam, stałam z boku i tu czekałam. Ostatni występ się skończył. Jej. Ta dziewczyna była niesamowita... tak jak wiele tu uczestników.
 -Dziękujemy za przybycie i zatańczenie tak doskonale i w dodatku różnych stylów. Wszyscy zasługujecie, żeby tańczyć w tej grupie niestety możemy wybrać jedną osobę do składu, więc.. zakończmy to szybko. Mieliśmy pewien dylemat związany z wami. Każdy z nas ma swojego faworyta, więc chcielibyśmy zaprosić na scenę trójkę najlepszych spośród, których wybierzemy po zatańczeniu improwizowanej solówki. A są to!: Tyler McCartney! Rosalie Silby ! Oraz Claudia Bloom! 
   Zakryłam dłonią usta. Nie mogłam w to uwierzyć! Mam szanse?! Szybko się otrząsnęłam, kiedy chłopaki od razu do mine doskoczyli.
 -Jak ty tańczysz! Było super! Na pewno wygrasz! Byłaś najlepsza! - Uśmiechnęłam się i spojrzałam na zielonookiego, który szczerzył się jak debil. Nie zareagowałam.
 -ZAPRASZAMY TYLERA!
****
 -ZAPRASZAMY ROSALIE!
****
 -PRZED PAŃSTWEM CLAUDIA!
 -I co teraz?- pomyślałam. Ciekawe jaką muzykę mi puszczą? YYyy.. co to? Jakiś smucioch.... O.o Znam to!  Pewnie nie pobije pozostałej dwójki, ale postaram się.

   Rozbrzmiała się melodia z dobrze mi znanego filmu. Zawsze przy nim się rozklejałam i chciałam, żeby skończyło się inaczej... dwójka ludzi z dwóch różnych światów spotyka się i pomimo tego czego nie powinni lub nawet nie wiedzą, że był to początek czegoś Wielkiego są... On artysta, a ona piękna i delikatna jak motylek... tak, to właśnie "Tytanic".
  Co rusz obkręcałam się... potem upadałam i tak jakbym nie miała kości przekręcałam się i wstawałam. Po raz kolejny czułam wspaniałe uczucie. Była to satysfakcja i radość... oraz pewność, że wiem co robię, czemu i po co. Po prostu kocham to...
   Być delikatnym jak skrzydła motyla... lecz ciężkim i silnym jak szybujący orzeł... każde uczucie jest warte przeżycia... Otworzyłam powieki i spojrzałam na ludzi. Przez chwilę była cisza, a potem na całą salę usłyszałam głośne oklaski i gwizdy.
 -Zapraszamy na scenę również Tylera i Rosalie! ... My znamy już wyniki... zdecydowaliśmy pomimo sprzeczności. Więc... zaczynamy od końca czy od razu pierwsze miejsce?!- Mówiła kobieta. Głosy były podzielone.
 -Więc może zacznijmy od drugiego, tak będzie podzielnie- wtrącił starszy mężczyzna.

   -A więc.. drugie miejsce i tuż tuż od wygranej był/ była...- zapadła cisza, moje serce lekko przyspieszyło, a ręce były wilgotne- drugie miejsce należy się CLAUDII BLOOM!- Spuściłam powietrze.
 -Dziękuje- tylko tyle wypowiedziałam. Mam to za sobą... trudno... ale i tak było fajnie.
   Stałam pomiędzy dwójką też denerwujących się nastolatków.
 -Pierwsze miejsce i zarazem wygraną, jaką jest dołączenie do zespołu "Mega Jam" otrzymuje... Proszę państwa, pierwsze miejsce zajmuje Tylor McCartney!- Widownia wstała z miejsc, widocznie są zadowoleni... przynajmniej oni.
 -ŻE CO?!- wydarła się dziewczyna z mojej lewej strony- Nawet nie byłam gorsza od tej tu!- Wskazała na mnie... jej pierścionek zahaczył o siateczkę na mojej głowie... o nie... i jednym ruchem ręki zdarła ją...
   Sala ponownie zamilkła. Wszyscy się na mnie patrzyli ze zdziwieniem, oburzeniem i innymi odczuciami, których nie umiałam odczytać. Patrzyłam na nich wszystkich nie wiedząc co zrobić.
 -No jak widać nie byłam lepsza tylko w tańcu... ale i w dobraniu dobrej fryzury też- zaśmiała się pogardliwie.
 -Suka- wycedziłam przez zęby aby tylko ona słyszała i próbując nie rozpłakać się zbiegłam po kilku schodkach, wciąż obserwowana... Opadłam na końcu korytarza i zsuwając się po ścianie poczułam chłód oziębłego kamienia.

  
   Ukryłam twarz w kolanach... chciałam być teraz sama  lecz to nie potrwało długo. Ciepłe dłonie ujęły moją twarz i podniosły do góry. Uśmiechną się i po chwili także usiadł na zimnej posadzce obok mnie. Nie miałam ochoty teraz z nim rozmawiać, więc zrobiłam to co wcześniej. Zakryłam się i miałam gdzieś co o mnie pomyślą. Teraz to już nie ma znaczenia...
 -Jesteś bardziej zakręcona niż myślałem.- Czułam na sobie jego wzrok.
 -Więc się myliłeś- starłam jak najszybciej łzę spływającą po moim policzku.
 -Tak. Jeszcze w wielu innych rzeczach i sprawach się pomyliłem. Choć niektóre były dla mnie bardzo ważne i przez nie straciłem to co było dla mnie wtedy... i jest nadal... najważniejsze.  To Ty. Zawsze byłam dla mnie najważniejsza i zawsze będziesz.
 -Zayn?- Zapytałam po chwili ciszy- Dlaczego to zrobiłeś?
 -Bo się myliłem. nie byłem pewny. Myślałem, że nic z tego nie będzie, bo nigdy nie byłem w takim poważniejszym związku. Ale kiedy się ocknąłem było już za późno.
 -I nadal uważasz, że chciałbyś być ze mną?!
 -Tak.- Odpowiedział szybko i bez zastanowienia.
 -Ale... ja.. ja.. ja nie mogę. Za tydzień wyjeżdżam do Polski i pewnie tu nie wrócę w najbliższym czasie zaprotestowałam.
 -Będę czekał tyle i czasu potrzebujesz... ile będzie trzeba...
 -Nie! Nie możesz mnie kochać! Rozumiesz?! Ja jestem nikim! Skończoną idiotką, a ty... a ty jesteś kimś. To coś czego mi brakuje...  Różnimy się, bardzo. Wszystkim. Przeszłością, teraźniejszością....
 -Ale przyszłość może nas połączyć- wstałam.
 -Błagam nie mów tak!- Zaczęłam się rozklejać- Bo.. bo ja zrobiłam coś czego nie powinnam i..
 -Nic się nie stało, cokolwiek by to było.
 -Ale ty nie rozumiesz! Ja...
 -Przestań... Wszystko jest ok.
 -Ale ....- Wstał i przyłożył mi palec do ust.
 -Nic nie mów. Wszystko jest dobrze...
 -Ja spałam z Harrym!- Nie widziałam u niego złości, ale smutek... zatkało go to. Nic nie mógł powiedzieć... Patrzył się na mnie tymi brązowymi oczami i nie dał poznać po sobie więcej uczuć- ja... ja cię przepraszam, ale to nie tak miało być i sama nie wiedziałam co się dzieje. Wcześniej też nam się zdarzało spotykać i po prostu...- pokręcił głową z niedowierzaniem- to było przed wczoraj. Na imprezie... Byliśmy pijani i... i nic nie pamiętam.
 -Co za chuj- wyszeptał i dopiero teraz się zdenerwował. Ruszył w kierunku zwrotu.
 -Nie! Stój! On nie chciał!
 -Owszem chciał! On nigdy nie działa na improwizacji... zawsze dostaje to albo tą którą chce- Wyszedł na sale gdzie stali już tylko chłopaki. Lokowaty na mój widok roześmiał się. Reszta stała otępiała, a ja chciałam zatrzymać mulata- Styles!- Wrzasną.
 -No co tam?- Wyszczerzył się po czym oberwał prosto w twarz od bruneta.
 -Zayn! Zostaw go!- Próbowałam go odciągnąć. Szarpali się a ja nie miałam na to wpływu.- No zróbcie coś!- Wrzasnęłam do pozostałych. Od razu zareagowali i razem odciągnęli go od Harry'ego.
 -Uspokój się!- Przywoływał do porządku Liam. Spojrzałam teraz na poszkodowanego. Mimo tego co się stało miał wyraz... zwycięzcy. Otarł strużkę krwi płynącej z warg.
 -Oj Zayn... I co się tak denerwujesz? - Wstał i optrzepał się.
 -Jesteś pieprzonym gnojkiem!
 -A! Chodzi Ci o to, że spałem z twoją BYŁĄ dziewczyną? No przestań. Nie umiałeś się zachować i być wierny? Twoja strata... Ale powiem Ci, że jest genialna- wyglądał jakby się rozmarzył i wspominał.
 -Wiedziałeś co się dzieje i mimo to zaciągnąłeś mnie tam! Pieprzyłeś się ze mną! A znasz moją przeszłość?! Wiedziałeś, że tego nie chciałam!- Wykrzyczałam mu prosto w twarz.
 -Owszem wiedziałem. A ty powinnaś uważać z alkoholem, bo masz słabą główkę- Bez zawahania podeszłam do niego i ponownie z całej siły przywaliłam mu- zachwiał się i przytrzymał siedzeń za nim.
 -Jak mogłeś!
 -Normalnie... zakład to zakład musiałem wygrać- wzruszył teatralnie ramionami.- Ale jaki zakład? O co chodzi? Złapał mnie za nadgarstki uniemożliwiając ich ruch- Skoro już wyznajemy prawdę to zacznijmy od początku. Nie miałem co do ciebie ani nas żadnych planów. Po prostu wole jednorazową przygodę, ale wtedy w kinie to... pamiętasz Nicka? Mojego przyjaciela? Dał mi pewne wyzwanie... którym byłaś Ty.
 ___________________________________________________
Hej :* Mam nadzieję, że ne będziecie źli za tę ostatnią scenę xD Trochę namieszałam... Pod poprzednim rozdziałem nie było 5 komentarzy tylko 4. Ale wstawiłam bo koleżanka osobiście mi go skomentowałą słowami "zatłuke Cię" xD Komentujcie! <3

piątek, 12 października 2012

27 Rozdział

Rozdział 27


   -1,2,3,4,5,6,7,8. 1,2,3,4,5,6,7,8....- i tak dalej od samego rana. Nikt się nie zorientował, że tyle ćwicze. Może dlatego, że staram się być jak najciszej i słucham muzyki w słuchawkach.  Układ prawie gotowy, ale czasem pomylę krok czy coś... Zaraz ma przyjść Niall, więc zdjęłam słuchawki i siadłam chwilę na łóżko, żeby odpocząć, w tym czasie do pokoju wpadła babcia z talerzem kanapek.
 -Babciu...
 -Masz wszystko zjeść. Ostatnio za mało jesz, więc masz to nadrobić- taa, bardzo mało. Bo co to wydać całą kasę w mcdonalds i jeszcze to zjeść. Nie... wcale nie jestem najedzona do teraz.
 -Ja na prawdę nie chce.
 -Wracam za 20 min i talerz ma być pusty, zaraz jeszcze ci doniosę herbatę tylko się woda dogotuje- zamknęła drzwi, a ja wciąż tępo patrzyłam się w talerz i nie miałam ani ochoty zjeść, ani siły by podejść do biurka na którym leżał. Oby mój Niallerek szybko przyszedł, bo inaczej babcia uu.... nie chce wiedzieć, co zrobi. Pewnie będzie mnie  sama karmiła.
   Z salonu dobiegły mnie jakieś męskie krzyki. Jason? Aż się boję co tam robi... może nie będę szła... rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Oj. Dziadkowie będą źli za demolowanie im domu. Ciężko się podniosłam i wyszłam ze swojego pokoju. A co w przedpokoju? Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło i zsunęłam ją na oczy. Oparłam się o ścianę i rozchyliłam palce by jeszcze raz spojrzeć co się dzieje. Słuch mnie nie mylił to Jason. Lecz nie sam, ale w MOIM Niallem. Akurat blondynek siedział mu na barkach i wymachiwał rękami, ale momentalnie przestał kiedy weszła uu... BABCIA! Upuściła herbate z wrażenia. No tak. Ciekawe co bardziej ją zdziwiło- to, że Jeden siedzi na drugim, choć w moich widokach staje się to coraz normalniejsze, czy też zbity żylandor. Tak, zbili żylandor. Mnie osobiście najbardziej dziwi to, że nawet na to nie zwrócili uwagi tylko kontynuowali swoje wygłupy. Jeżeli można to tak nazwać, bo w tej chwili się przewalili i blondynek leży na moim braciszku...  Wzrok kobiety był po prostu zabójczy, więc zanim coś im zrobi złapałam Nalla za nadgarstek i pociągnęłam do siebie.
 -Odwaliło Ci?- Lekko się uśmiechnęłam. Wzruszył ramionami i odwzajemnił- Tak myślałam. Mam dla ciebie coś fajnego!
 -CO!?- Wskazałam na kanapki leżące na biurku- Ooo... Zrobiłaś mi Lunch? Dzięki.
 -Nie ma sprawy. A co u was?
 -Jakoś leci, Zayn cały dzień siedzi w pokoju, Liam też, bo Danielle z nim zerwała, Louis wyszedł dziś gdzieś z Eleanor (?), A Harry ostatnio dużo czasu przebywa z Nickiem.
 -Aha, a Nick too...?
 -Ten z kina co go nie lubisz, tak przynajmniej to wygląda.
 -A wiem. Ten taki pedalski?- Przytakną- To wiem.
 -A teraz pokaż mi co masz- Zciągnęłam brwi dając znak zapytania- TANIEC! HELOOŁ!- Podeszłam do odtwarzacza i włączyłam piosenke. Bez żadnych skrupułów zatańczyłam przed nim.
 -I? Jak? Może być?
 -Wow... trochę się nauczyłaś przez czas mojej nieobecności. I powiem, że... To był po prostu ODLOT! Twoje ruchy no normalnie, nie wiem co powiedzieć. Też tak chce...
 -Dzięki, mogę cię nauczyć.
 -Yyy. nie. Prędzej się połamie albo jeszcze zabije, a tego żadne z nas by nie chciało nie?
 -Nie- Zrobiłam poważną minę- Nienawidzę Cię! Jesteś głupi, dziecinny i a przystojny!
 -Też Cię kocham <3- Posłał mi buziaka w powietrzu.

   ******
   Niall po prawie całym dniu już się szykuje do wyjścia, zjadł z nami obiad i kolacje no i  jeszcze to śniadanie. Tańczyłam przy nim, ale też siedzieliśmy na moim laptopie i oglądaliśmy filmiki albo odpisywaliśmy do fanów.  Nawet fajnie tak jak tyle osób cię lubi... kocha... wielbi itd... Ale nic.
 -Ej chcesz iść dziś z nami na imprezę?- Zaproponował na samym progu.
 -Raczej nie, muszę opanować kroki do perfekcji, bo jak się pomylę to ja się wtedy połamie.
 -Ty sobie jaja robisz?! Tańczysz bosko i tam sobie też poćwiczysz... całą nooc- Może i miał racje, ale czy będę mogła iść na taką imprezę?
 -Rodzice pewnie się nie zgodzą.
 -Pff... Zaraz zapytamy... CIOCIU!- Tak nazywał moją mamę -,-.
 -Cicho...
 -Tak?- wyszła z kuchni.
 -Czy Claudia może iść ze mną na imprezę?- Ta jej mina... zanim doszła do słowa wcięłam się.
 -Na jaką imprezę? To taka piżama party... no wiesz. Zaprasza się przyjaciół i się nocuje- Wyjaśniłam
 -Ym... możesz, ale nie pij za dużo proszę.
 -Dobra. Dzięki- Zawróciłam  się i spakowałam podręczną torbę, W niej: 1 zestaw ciuchów i bielizny, telefon, mp3, i jakieś ciuchy na imprezę. Ubrałam na siebie ciemną kurtkę i razem wyszliśmy. Zamówiliśmy taksówkę i już po chwili byliśmy pod domem chłopaków.
   Weszliśmy, a chłopak zawołał resztę.
 -O! Idziesz z nami? - Louis śmiesznie poruszył brwiami.
 -Tak i chyba zaraz zacznę żałować tego wyboru- Wszyscy się powoli zebrali. Ja również się ubrałam.
   Wyszliśmy i dojechaliśmy na miejsce. Był to dość duży budynek,a przy jego wejściu dwóch ochroniarzy i ciągnąca się kolejka. Tak. Wszyscy chcieli iść na imprezę, a jak jeszcze zjawi się One Direction to będzie nadmiar. Chłopaki tylko spojrzeli na mężczyzn a on nas przepuścił.
 
   W środku było dużo tańczących i już nieźle wstawionych ludzi. Siedliśmy za jednym z największych stolików i zaczęliśmy zabawę od drinków.  Obiecałam, że nie będę dużo piła... ale i tak już skłamałam, więc i tak nikt nie dowie się, że balowałam w klubie całą noc nawalona w trzy dupy.
 -Colnelia!- Zawołał mnie tańczący Harry, zaśmiałam się i chwiejnym krokiem podeszłam do niego. Gdy tylko znalazłam się bliżej zachłannie wpił się w moje usta.


   ********

   -Obudziłam się gdzieś o 4 nad ranem. Spojrzałam na bok i zobaczyłam Harry'ego. Co jest?! Gdzie jestem?!
    Byłam w samej koszuli chłopaka. Nałożyłam na siebie spodnie i tak żeby nie obudzić go wybiegłam jak najszybciej z pokoju... hotelowego.

__________________________________________________
No siema! Jak podoba wam się rozdział? Przepraszam że nie dodaję tak często jak w wakacje, ale samo mówi za siebie, to były wakacje, więc staram się dodawać jak najczęściej.
5 KOMENTARZY - Rozdział <3 
 

sobota, 6 października 2012

26 :D

   -JESTEEEEM!- Wrzasnęłam na cały dom kiedy otworzyłam drzwi.
 -Oh jak dobrze. Martwiłam się o ciebie! Miałaś długo nie być! A zostałaś całą noc w dodatku ktoś odebrał twój telefon i powiedział, że...
 -Tak wiem, że z nim spałam i masz fajną córkę ale to nie w tym sensie- trajkotałam jak debil - bo ja spałam z nim, ale tylko w jednym łóżku i nie ten teges bo najpierw byłam z Niallem, a potem przyszedł do mnie Harry i mnie zaciągną do siebie i nie dał spać przez całą noc!- Mama wywaliła na mnie gały jak ja niedawno na Hazze- Nie! On mi całą noc zadawał głupie pytania, ale.... no Y! Ale nie takie pytania, ale np. Czy go lubie itp... ale lubie nie w tym siensie. Potem odebrał twój telefon Liam! I powiedział ci  że wszystko ok,
 ja w tym czasie kłóciłam się z Harrym, że nie miałam jego bokserek tylko ...-Strzeliłam wielkiego buraka. Właśnie zdałam sobie sprawę co powiedziałam- Nie! Nie spałam w żadnych bokserkach ani nie swojej bluzce... Boże no...- załamałam ręce. Spojrzałam na zdezoriętowaną mamę z otwartą buzią tak jak moja. Chciała coś powiedzieć, ale nie mogła się wysłowić.
 -Ale...
 -Wiem co sobie myślisz ale to nie tak! Ja nic w nocy z ten teges nie robiłam, tylko spałam z Niallerem i Haroldem, bo tak dziwnie było mi z Zay... No NIE! Nie było tam żadnych chłopaków dla twojej wiadomości, ok?  Znaczy byyyyliiii, ale ja z żadnym no ten teges. "KAPi?"
 -Chwile... Po pierwsze... To gdzie byłaś?
 -No u Nialla. Jego znasz. Ten z Irlandii.
 -Trudno zapomnieć jak codziennie z nim chodziłaś... wszędzie...
 -I to był taki wieczór filmowy, ale nie zauważyłam, która godzina i oni powiedzieli, żebym została na noc i ja nie chciałam na co debil się obraził i zabrał mi buta.
 -Ahaa... Po drugie. To ilu ich was tam było?
 -Harry, Zayn, Liam, Niall i Louis...
 -A dziewczyn?
 -Ja.
 -Tak sobie z nimi filmy oglądałaś. Po trzecie: Mam rozumieć, że z nikim nie "Spałaś" W tym sensie... ale z dwoma chłopakami, bo z trecim nie chciałaś i byłaś w koszulce
ednego i gaciach drugiego?- Przytaknęłam wciąż zaruminiona- I po czwarte. Ostatnie... nie rozmawiałam z  żadnym Harrym- Moja mina? : O.o- mniej więcej taka.
 -Jak to nie?!
 -No rozmawiałam z jakimś Liamem- O.o
 -Zabiję go- syknęłam- Zapomnij co mówiłam! Ale tego, że ja dzisiaj ten teges nie! Bo ja nie TEN TEGES! KAPI?
 -Yhy?
 -I dobrze. Tak ma być- Zmrużyłam oczy. Zlustrowałam nimi rodzicielkę i nie tracąc kontaktu wzrokowego odeszłam do swojego pokoju.
  
   Włączyłam laptopa. Weszłam na fb a potem tt. "Wspaniała noc z niesamowitą dziewczyną!". O nie... Musieli napisać? Domyślam się który z nich to napisał. Napisałam na anonimowym: "Uważaj. Bo  twojej ślicznej buźki jutro nic nie zostanie!"
"O pacz! Ja też chciałem się z tb jutro spokać :D To do jutra :* xxx"
"Spierdalaj x"
"I tak pójdziesz <3" Nie wiem czemu ale od razu miałam zaciesza na twarzy. Ciekawe co wymyśli... wymyślą, bo sama z nim nie pójdę, boję się go o.O.
  
 *Następny dzień*

   -CHOLERA jasna!
 -I czego drzesz mordę- wymruczał spod kołdry Jason.
 -Cholera zapomniałam! Ja pierdole.. Nie wierze. nosz kurw...
 -Ej! Wysławiaj się!
 -czę... Kurcze! Za 3 dni mam ten konkurs żeby dołączyć do tej grupy w mieście!
 -I fioletowe włosy...
 -Niebieskie! I z czego się kapnęłam jest to farba, taka długo stała więc sobie je przemaluję jeszcze dziś albo jutro i będzie ok. ale... cholera...
 -Co?- Wciąż się nie podniósł, ani nie otworzył powiek.
 -Nie mam choreografii...
 -To ty nie wracasz do Polski?
 -Tak.. znaczy nie, Y! Nie wiem. Jak mi się uda to nie a jak tak to nie.
 -Yhy.
    Chwyciłam telefon i wybrałam nr. Hazzy: " Hej. Sory, ale dziś nie wyjdziemy, jestem zajęta... będę miała czas dopiero za 4 dni"
 Harry: "Ale powiedziałaś że pójdziesz... :'( xx" Ja: Dupa, a nie pójdę!" H:"Pójdziesz! :D xxx" J: Nie -,-. Spadaj, nie wychodzę"

   Już od samego rana ćwiczyłam. Początki są najtrudniejsze, bo potem to samo przychodzi i jest z górki. Co jakiś czas robiłam sobię krótką przerwę. Miałam tylko dwa dni bo już trzeciego jest występ i strasznie mi na tym zależy, więc nie mogę popełnić, żadnego błędu.
 -Raz, dwa, trzy, cztery. Pięć, sześć, siedem, osiem. Raz, dwa, trzy, cztery...- Nie! Najpierw przeskok w prawo, a potem pochył, bo nie przejdę łatwiej do obrotów. Powtarzałam wszystko co do tej pory udało mi się zrobić. Mniej więcej połowa. A jest już koło 18:00. Hmm... Jestem głodna- wpadło mi nagle tak z innej beczki.
 "Wychodzimy gdzieś? Niall xxx"- odczytałam wiadomość i nie wiedziałam czy pójść, bo nie mam za bardzo czasu, ale tak na kolację może pójdę.
 "To może na jakieś jedzonko? x"- szybko nie czekałam na odpowiedź i kiedy przyszła nawet nie musiałam, jej czytać, żeby wiedzieć jaka jest odpowiedź: "SUPEEEER ! ! ! To przyjdę za chwilę ;) czekaj, będę za 15 min xxx" Szybko się naszykowałam i już gotowa siedziałam w salonie na kanapie. Już miałam włączyć telewizor kiedy rozbrzmiał dzwonek. Podniosłam się i otworzyłam drzwi. Spodziewałam się, że będzie to Niall, ale to nie on.
 -Harry?  Mówiłam, że dziś nie wychodzę, co tu robisz?- Spojrzałam się na niego dziwnie.
 -Y... nic takiego nie mówiłaś? Chodź, pójdziemy gdzieś.
 -Nie- odpowiedziałam znacząco.
 -Czemu?
 -Bo nie? Nie mam ochoty, nie chce. Nara.
 - Oj nie daj się prosić. Nie odmówisz mi...
 -Powiedziałam nie. Nara- Wzruszył ramionami i stał dalej- Dla twojej wiadomości "nara", to takie miłe "spierdalaj", więęęęc. Spierdalaj.
 -Dajesz mi kosza?
 -Tak, coś taki zdziwiony? Nikt się nie może postawić  "Harry'emu Stylesowi"? Weź wyjdź. Idź . Nie mam ochoty gadać.
 -Bo?
 -Bo nie!- wkurzyła mnie jego ciekawość- wyjdź, bo się  wkurwie!- Zaraz przy bramce zobaczyłam Nialla. O nie... Posłałam mu szybkie znaczące spojrzenie na co się zatrzymał i zaraz cofną... uff. nie zauważył tego.
 -Ok, jak chcesz. Kiedy się zobaczymy?
 -Nie wiem, idź, nie mam teraz czasu jestem zajęta..- odszedł, a ja chwilę odczekałam i zawołałam blondyna  stojącego całkiem po drugiej stronie ulicy za drzewem.
 

   -Serio? Za drzewem? Lepszej kryjówki nie miałeś? - Zaśmiałam się.
 -No co... Ej, a o co chodziło?
 -Ze Staylesem? O nic...
 -Chodź do mcdonalda, jestem głodny. Potem mi powiesz- Objął mnie przyjacielsko ramieniem i śmiejąc się i robiąc jaja z ludzi i siebie doszliśmy. Nie wiem jak, ale szliśmy jak pijani i jesteśmy cali.. cud normalnie- Panie pierwsze- otworzył mi drzwi.
 -Jaki dżentelmen- zrobiłam taki "dyczek"( taki jak się brało sukienkę lekko w górę po obu stronach i lekko pochylało, taka księżniczka, nwm czy zaczaicie xD )
 -Usiądź- wskazał mi miejsce.
 -Oh, dziękuję- zajęłam miejsce a on na przeciwko mnie- To co? Ja biorę.. ymm... zawody kto więcej zje? Zakład, że zjem więcej?
 -O nie... ja zjem więcej... Stoi

*30 miut później*

   -Hamburgera proszę!
 -To ja frytki!- wykrzyknęłam.

*5 min  później*

   -[Happy mila] z kurczakiem.
 -lody z polewą czekoladowo-truskawkową, i shaka waniliowego

* 5 min później*

   -Mcwrapa i dużą cole.
 -Mc wrapa z zestawem!

*5 min później*

  -cheeseburgera!
 - dwa ciastka!

*5 min później*

   -Chickenburgera!
 -Dla mnie też!

*20 min później*

  -Nie mam już kasy- położyłam się na stoliku z przejedzenia.
 -Ja jeszcze mam.... trochę. Remis?
 -Remis- podałam mu rękę . Wstał i nałożył kurtkę.
 -Wstawaj idziemy.
 -y y.
 -haha, nie możesz wstać, kiedy ostatnio miałaś zawody kto więcej zje?- podniosłam do góry ramiona na znak że nie wiem- Okeeej. Może ci pomóc.- Przytaknęłam.  Usiadł na brzegu czerwonej kanapy- wskakuj, albo po prostu trzymaj się- Zrobiłam tak jak mi kazał. Wziął mnie pod kolamna i razem chwiejnie wyszliśmy na ulice, gdzie zauważyliśmy piszczące kilka fanek, schowałam twarz w zielony kaptur i poszliśmy dalej.
 -To twoja dziewczyna?!- doszło nas pytanie jakiejś dziewczyny z tyłu.
 -Nie! TO MOJA ŻONA ! ! !- Wykrzyknął.
 -A to mój MĄŻ!  Dalej koniku! WIO!- Ruszyliśmy szybciej, takim "kłusem"- Dobra stop!- zaczął się kręcić wokół własnej/ naszej osi po całym parku- Zaraz zwyyyymiootuje!

AA! ........... Ała...- moja du..
 -Wyrażaj się ładnie!- upomniał mnie Niall.
 -AAAŁAaa.... moje pośladki! Gupi jesteś!
 -A ty gupsza xD!
 -Ja znam to spojrzenie...- patrzył na mnie spod byka z zadziornym uśmieszkiem, to oznacza, tylko jedno... coś chce mi zrobić! Poderwałam się z ziemi i pobiegłam przed siebie jak najszybciej.  Skręcałam i mijałam ławki, ale nie udało mi się.
 -I co teraz?- zacisną ręcę wokół mojego brzucha i oparł się  podbrótkiem o moje prawe ramie.
 -Grzecznie mnie puścisz...
 -A co jak nie?- To ci zawale takiego kopa, że nie wstaniesz.
 -Jak to nie? Oczywiście, że się podniosę.
 -Chyba o kulach... dobra proszę?
 -Ależ proszę- puścił  mnie i usiedliśmy na jednej z ławek na uboczu parku.
   Przez chwilę była cisza, ale taka miła. Nic się nie mówiło tylko wsłuchiwało we wszystko dookoła. Przerwał ją Nailler:
 -To powiesz mi o co chodziło?
 -E tam. Chciał, żebym wyszła, a ja nie chciałam, tyle. Nic więcej.
 -Ale się zdenerwowałaś.
 -Bo jest chamski i zarozumiały- prychnęłam.
 -Ah no tak. Wiesz... ostatnio bardzo podobny do ciebie... może to Cię do niego przyciąga- Przez chwilę się zastanawiałam nad tymi słowami, ale nie wiedziałam jak na nie odpowiedzieć. Po prostu zaprzeczyłam.
 -Wcale nie... I czy na serio taka jestem?- Podkuliłam nogi a on ponownie mnie objął.
 -Czasami- Położyłam głowę na jego bark- czasami wkurzająca, irytująca, baaardzo chamska, wybuchowa. A czasami miła, wrażliwa, kochana, taka... pozytywna- Nie odezwałam się, dopiero po jakimś czasie zaczęłam ponownie dialog.
 -Mogę ci coś powiedzieć?- Spojrzałam na niego- uśmiechną się zachęcająco- Mam niebieskie włosy a za dwa dni mam kfalifikacje do grupy tanecznej.
 -O ! Super! Mogę iść z tobą?
 -Ty mnie słuchałeś?! Mam NIEBIESKIE włosy!
 -No chyba nieee. Wszystko ok? Może chcesz do lekarza?
 -Ja mówię poważnie... a zresztą... nikt mi nie uwierzy na słowo- skończył się temat. Nie zaczynałam go, skoro mi nie uwierzył to trudno- Muszę już wracać.

   -Ok. Odprowadzę Cię.
 -Nie musisz- zaprotestowałam.
 -Ja Cię wyciągnęłam to cię i odprowadzę, chodź.

   Było już ciemno. Trochę zimno, mocny, chłodny wiatr... Księżyc już dawno świecił...
 -Paa...- Mocno się wtuliłam w chłopaka, na pożegnanie.
 -Szkoda, że już idziesz... to mogę wpaść na ten twój występ?
 -Pewnie, ale nie bierz nikogo ze sobą, ani nie mów, ok?
 -Jasne- Lekko mnie uniósł do góry. Rozdzieliliśmy się.
    Weszłam do domu. Rodzice siedzieli w salonie, dziadkowie w kuchni, a ja dołączyłam do Jasona w naszym pokoju. Nie miałam już na nic ochoty, więc napisałam szybkie "dobranoc i jeszcze raz dzięki za dzisiaj :* <3 xx" do Nialla i poszłam spać.
______________________________________________________
Hej. Tak jakoś mnie wena trochę złapała :). Mam nadzieję, że się spodoba.
4 komentarze= Nowy rozdział :*
 
  

wtorek, 2 października 2012

Rozdział 25


    -Ej ja już idę. Która godzina? 
 -Ymm... trzecia- Odparł po chwili zastanowienia lokowaty.
 -CO?!- Wstałam z miejsca. Rodzice mnie ukatrupią! - Wyciągnęłam telefon z torby- nieodebrane 11 połączeń ! Jak ja tego nie usłyszałam?- Zaczęłam ubierać  buty.
 -To może zostaniesz? Jest ciemno i zimno na zewnątrz. Jutro wrócisz. Możesz u nas zostać- Liam.
 -Popieram!- Krzykną Hazza, który już z tym swoim zadziornym uśmieszkiem czekał na moją odpowiedź.
 -Nie będę wam zawalała głowy i pewnie jutro idziecie do pracy czy coś... nie. Pójdę już.
 -Tego nie popieram! Daje SPRZECIW !- Wykrzyknął jak w sądzie.
 -Harry ja na prawdę muszę już iść... Przepraszam no. Nie mogę zostać.
 -SPRZECIW! Możesz zostać tu do końca śmierci!- Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło i głęboko westchnęłam.
 -Jesteś głupi, wiesz?... I trochę masz chorą głowę.
 -Wiem. A teraz się rozbieraj! - Podniosłam jedną brew do góry i odchyliłam się do tyłu.
 -Co masz na myśli?
 -Że masz się rozebrać... bo wiesz buty! kurtkę! - Wykrzykną próbując mnie przekonać o co mu chodziło.- I no może jeszcze bluzkę, ewentualnie coś jeszcze....- zdjęłam buta i celnie trafiłam- FOCH!- Udał obrażonego i pobiegł do jak mniemam swojego pokoju.... z moim butem.
 -Jaki przygłup. Gorszego chyba nigdy nie widziałam- załamałam ręce.
 -Czyli ZOSTAJESZ!- Wciągnęli mnie spowrotem do środka.
   Nie miałam zamiaru zostać. Ale nie wyjdę bez jednego trampka. Postanowiłam, że grzecznie przeproszę Hazze i potem wyjdę. Pomogłam chłopakom ogarnąć salon z resztek jedzenia i koce. Wstąpiłam jeszcze do łazienki. Patrząc na siebie stwierdziłam, że wyglądam strasznie. Peruka mi się trochę przekrzywiła. Musiałam ją poprawić co mi się trochę zeszło.
   Wyszłam z toalety i podeszłam pod drzwi, w których znikną mój złodziej. Delikatnie zapukałam i chwilę odczekałam. Nikt się nie odzywał "Mogę wejść?" zapytałam. Może się aż tak ofochał, że się do mnie nie odzywa?
 -Uwaga wchodzę!- Nacisnęłam klamkę i przekroczyłam próg do niebiesko-szarego pokoju. Miał dwa okna i czarne zasłony. Było biurko z laptopem i komoda. Na środku stało

duże łóżko, a na nim słodko śpiący Harreh. Słodko wyglądał no, ale niestety. śpioszek przerwie swój sen. Wzięłam poduszkę leżącą obok niego. Leżał tyłem rozłożony na

drugiej połowie łóżka. Uklęknęłam z brzegu i podniosłam ręce z podusią do góry. I w dół!- AA! Puść ! Przestań no!
 - Chciałaś mnie uderzyć! To jest zbrodnia!- Siedział na mnie okrakiem i bez ustanku i żadnej skrupuły ściskał i łaskotał mój brzuch i żebra.
 -Nie mogę oddychać już!
 -Ciszej tam! Ludzie chcą spać! Harruś zostaw już ją bo zaraz dojdzie do orgazmu!- Krzykną ktoś z pokoju obok. Wybuchliśmy nieopanowanym śmiechem.
 -Dobra. Złaź zboczeńcu, bo zaczynam się ciebie obawiać- Zwaliłam go i usiadłam z boku na łóżku- Oddaj mi buta, bo idę- powiedziałam już spokojnie.
 -Dlaczego?
 -Bo się ciebie boję.
 -Obiecuję, że nic ci nie zrobię. Słowo harcerza.
 -Nie jesteś harcerzem -,-.
 -Nie wiesz tego... dobra nie jestem. Ale cię nie wypuszczę. Wsadził rękę pod kołdrę i rzucił mnie wyciągniętymi rzeczami- idź się przebrać.
 -Czy ty przyszykowałeś dla mnie piżamę nawet jak nie wiedziałeś że zostanę?
 -Nie? Ja.. po prostu zawsze mam taką zapasową koszulkę. Nigdy tak nie robiłaś?
 -Nie?
 -To kiedyś spróbuj. Marsz do łazienki!- popchną mnie w stronę wyjścia i zamkną drzwi. Wstąpiłam jeszcze do pokoju obok.

   -Niall? Śpisz?
 -Nie, prawie, a co?- Zapytał jego głos ze strony wnętrza pokoju.
 -Daj mi coś na tyłek bo nie będę spała w samej koszulce- zaśmiałam się i po chwili oberwałam czerwonymi gaciami w kratę w twarz- Czy ty to miałe przygotowane? Bo nawet nie wstałeś z łóżka. chyba że... to są.!
 -Nie! Nie leżałem w nich teraz. Idź!

   Przebrana w za dużą koszulkę i bokserki Nialla wyszłam z łazienki .
 -Mogę?- wlazłam pod kołdrę i jak się skapnęłam śpiącego już blondynka. Wygodnie się ułożyłam i momentalnie odpłynęłam.

 *03:00 w nocy*
  
   Coś mnie szturchało.
 -Kim kolwiek jesteś, odejdź.
 -Miałaś wrócić... smutno mi samemu- uchyliłam powieki i ujrzałam z samego bliska twarz chłopaka i duże zielone oczy.
 -Idź. Wytrzymasz, zawsze śpisz sam...
 -Ale dziś nie chce, chodź ze mną.
 -Nie chce mi się..- mruknęłam.
 -Proszęęęę....
 -Harry daj jej spokój, wytrzymasz jedną noc bez panienki- Niall się obudził i objął mnie ręką w pasie. Jak to bez panienki? To ile on nocy takich miał?
 -Odejdź- Prychnęłam.
 -Chodź.- wziął mnie za rękę i wstał- Chodź...
 -Ale tylko dla świętego spokoju- warknęłam i powoli uwolniłam się z uścisku. Cmoknęłam Nialla w policzek i przeszłam do pokoju obok i położyłam się tam, a on obok mnie.
   -Cornelia?
 -Hm..?
 -Lubisz mnie?
 -Nie, nie lubię.

 *5 min później*
 -Cornelia?
 -Hm..?
 -Na prawdę mnie nie lubisz?
 -Tak idź spać, bo ja nie mogę.

*5 min później*
 -Cornelia?- szepną.
 -Czego?!
 -Czemu mnie nie lubisz?
 -Dobra! Lubie! Daj spać człowiekowi.

*5 min później*
 -Na prawdę?
 -Ta.
 -Ja ciebie też- cmokną mnie w policzek za co lekko oberwał łokciem- no co?
 -Nic! Spać bo jutro nie wstaniemy Jełopie!
 -Też cię kocham...- Wzięłam głęboki oddech i odpłynęłam.

*10 min później*

  -Claudia?
 -Boże! Czego ty znowu chcesz no?- rozpaczałam.
 -Niczego... nie mogę spać... daj mi buzi.
 -Nie.
 -Czemu?
 -Bo nie?
 -Ale czemu?
 -Bo nie mam ochoty i mi się nie chce- Mocniej się we mnie wtulił i ponownie usnęłam. Mam nadzieję, że więcej razy mnie nie obudzi...

   ***

   Stałam na środku chodnika przed mnóstwem ludzi i tańczyłam. Z tłumu wyłonił się Zayn. Wyciągną rękę za którą chwyciłam i razem poszliśmy na polanę. Nic się nie odzywaliśmy pomimo że nie wiedziałam o co chodzi...
   Na trawie rozłożony był kocyk i różne smakołyki... wszystko takie kolorowe i szczęśliwe... Usiedliśmy...


 ***
 -Corni?- Wpadłam w rozpacz.
 -Co?! Czego jeszcze chcesz?! Żałuje, że ,nie tu przywlokłeś...
 -Ale ... jest już 13:00. Musimy wstawać i twoja mama dzwoniła.
 -Co?! kiedy?
 -Przed chwilą.
 -Odebrałeś?!
 -Tak.
 -Nie! Co powiedziałeś?!
 -Że spałaś ze mną i, że ma fajną córkę- Wywaliłam gały...
 -Zabije Cię!
 -Spokojnie... Możesz jeszcze zostać na naleśniki.

***
   Zeszliśmy na dół i siedliśmy przy blacie gdzie już wszyscy.
 -Ej! Masz na sobie bokserki Nialla!- Krzyną Debil.
 -I co?! Coś ci nie pasuje?!
 -Mogłem ja ci dać.
 -Ale ja twoich nie chciałam, i nie chciałam wcale iść do twojego pokoju!
  Wszyscy na nas dziwnie popatrzyli.
 -Po pierwsze... kłócicie się o to, e nie wzięłaś jego gaci. Po drugie... spałaś u niego... po trzecie... drzesz się, co ci zrobił?- Podsumował Daddy.
 -Nie dał spać!
 -Bo ja nie mogłem!
 -I miałeś głupie pytania!
 -i?!
 -STOP! - Rozdzielił nas Liam- Dokańczać jeść i zbieramy się, bo twoja mama dzwoniła.
 -Rozmawiałeś z nią?!
 -Tak... z twojego telefonu.
 -I co powiedziałeś?
 -Że jest wszystko ok i niedługo wrócisz...
 -Kto jeszcze rozmawiał z moją mamą?....... Nikt? Świetnie..

   Przebrałam się we wczorajsze ubrania, pożegnałam się i wyszłam. Spokojnym spacerem ruszyłam do domu dziadków.
_____________________________________________________
Ale badziewny rozdział xD nic nie mogłam wymyślić a nie chciałam, żebyście znowu długo czekali. Chciałabym, żebyście komentowali bo to daje zapału i chęci,  a jak pod postem nie ma, żadnego kom, to tak smutno się robi, że pewnie nikt nie czyta więc   :
4 komentarze= nowy rozdział :* <3 
Zapraszam na bloga mojej koleżanki :D dopiero zaczyna i prosi o komentarze: KLIK