wtorek, 2 października 2012

Rozdział 25


    -Ej ja już idę. Która godzina? 
 -Ymm... trzecia- Odparł po chwili zastanowienia lokowaty.
 -CO?!- Wstałam z miejsca. Rodzice mnie ukatrupią! - Wyciągnęłam telefon z torby- nieodebrane 11 połączeń ! Jak ja tego nie usłyszałam?- Zaczęłam ubierać  buty.
 -To może zostaniesz? Jest ciemno i zimno na zewnątrz. Jutro wrócisz. Możesz u nas zostać- Liam.
 -Popieram!- Krzykną Hazza, który już z tym swoim zadziornym uśmieszkiem czekał na moją odpowiedź.
 -Nie będę wam zawalała głowy i pewnie jutro idziecie do pracy czy coś... nie. Pójdę już.
 -Tego nie popieram! Daje SPRZECIW !- Wykrzyknął jak w sądzie.
 -Harry ja na prawdę muszę już iść... Przepraszam no. Nie mogę zostać.
 -SPRZECIW! Możesz zostać tu do końca śmierci!- Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło i głęboko westchnęłam.
 -Jesteś głupi, wiesz?... I trochę masz chorą głowę.
 -Wiem. A teraz się rozbieraj! - Podniosłam jedną brew do góry i odchyliłam się do tyłu.
 -Co masz na myśli?
 -Że masz się rozebrać... bo wiesz buty! kurtkę! - Wykrzykną próbując mnie przekonać o co mu chodziło.- I no może jeszcze bluzkę, ewentualnie coś jeszcze....- zdjęłam buta i celnie trafiłam- FOCH!- Udał obrażonego i pobiegł do jak mniemam swojego pokoju.... z moim butem.
 -Jaki przygłup. Gorszego chyba nigdy nie widziałam- załamałam ręce.
 -Czyli ZOSTAJESZ!- Wciągnęli mnie spowrotem do środka.
   Nie miałam zamiaru zostać. Ale nie wyjdę bez jednego trampka. Postanowiłam, że grzecznie przeproszę Hazze i potem wyjdę. Pomogłam chłopakom ogarnąć salon z resztek jedzenia i koce. Wstąpiłam jeszcze do łazienki. Patrząc na siebie stwierdziłam, że wyglądam strasznie. Peruka mi się trochę przekrzywiła. Musiałam ją poprawić co mi się trochę zeszło.
   Wyszłam z toalety i podeszłam pod drzwi, w których znikną mój złodziej. Delikatnie zapukałam i chwilę odczekałam. Nikt się nie odzywał "Mogę wejść?" zapytałam. Może się aż tak ofochał, że się do mnie nie odzywa?
 -Uwaga wchodzę!- Nacisnęłam klamkę i przekroczyłam próg do niebiesko-szarego pokoju. Miał dwa okna i czarne zasłony. Było biurko z laptopem i komoda. Na środku stało

duże łóżko, a na nim słodko śpiący Harreh. Słodko wyglądał no, ale niestety. śpioszek przerwie swój sen. Wzięłam poduszkę leżącą obok niego. Leżał tyłem rozłożony na

drugiej połowie łóżka. Uklęknęłam z brzegu i podniosłam ręce z podusią do góry. I w dół!- AA! Puść ! Przestań no!
 - Chciałaś mnie uderzyć! To jest zbrodnia!- Siedział na mnie okrakiem i bez ustanku i żadnej skrupuły ściskał i łaskotał mój brzuch i żebra.
 -Nie mogę oddychać już!
 -Ciszej tam! Ludzie chcą spać! Harruś zostaw już ją bo zaraz dojdzie do orgazmu!- Krzykną ktoś z pokoju obok. Wybuchliśmy nieopanowanym śmiechem.
 -Dobra. Złaź zboczeńcu, bo zaczynam się ciebie obawiać- Zwaliłam go i usiadłam z boku na łóżku- Oddaj mi buta, bo idę- powiedziałam już spokojnie.
 -Dlaczego?
 -Bo się ciebie boję.
 -Obiecuję, że nic ci nie zrobię. Słowo harcerza.
 -Nie jesteś harcerzem -,-.
 -Nie wiesz tego... dobra nie jestem. Ale cię nie wypuszczę. Wsadził rękę pod kołdrę i rzucił mnie wyciągniętymi rzeczami- idź się przebrać.
 -Czy ty przyszykowałeś dla mnie piżamę nawet jak nie wiedziałeś że zostanę?
 -Nie? Ja.. po prostu zawsze mam taką zapasową koszulkę. Nigdy tak nie robiłaś?
 -Nie?
 -To kiedyś spróbuj. Marsz do łazienki!- popchną mnie w stronę wyjścia i zamkną drzwi. Wstąpiłam jeszcze do pokoju obok.

   -Niall? Śpisz?
 -Nie, prawie, a co?- Zapytał jego głos ze strony wnętrza pokoju.
 -Daj mi coś na tyłek bo nie będę spała w samej koszulce- zaśmiałam się i po chwili oberwałam czerwonymi gaciami w kratę w twarz- Czy ty to miałe przygotowane? Bo nawet nie wstałeś z łóżka. chyba że... to są.!
 -Nie! Nie leżałem w nich teraz. Idź!

   Przebrana w za dużą koszulkę i bokserki Nialla wyszłam z łazienki .
 -Mogę?- wlazłam pod kołdrę i jak się skapnęłam śpiącego już blondynka. Wygodnie się ułożyłam i momentalnie odpłynęłam.

 *03:00 w nocy*
  
   Coś mnie szturchało.
 -Kim kolwiek jesteś, odejdź.
 -Miałaś wrócić... smutno mi samemu- uchyliłam powieki i ujrzałam z samego bliska twarz chłopaka i duże zielone oczy.
 -Idź. Wytrzymasz, zawsze śpisz sam...
 -Ale dziś nie chce, chodź ze mną.
 -Nie chce mi się..- mruknęłam.
 -Proszęęęę....
 -Harry daj jej spokój, wytrzymasz jedną noc bez panienki- Niall się obudził i objął mnie ręką w pasie. Jak to bez panienki? To ile on nocy takich miał?
 -Odejdź- Prychnęłam.
 -Chodź.- wziął mnie za rękę i wstał- Chodź...
 -Ale tylko dla świętego spokoju- warknęłam i powoli uwolniłam się z uścisku. Cmoknęłam Nialla w policzek i przeszłam do pokoju obok i położyłam się tam, a on obok mnie.
   -Cornelia?
 -Hm..?
 -Lubisz mnie?
 -Nie, nie lubię.

 *5 min później*
 -Cornelia?
 -Hm..?
 -Na prawdę mnie nie lubisz?
 -Tak idź spać, bo ja nie mogę.

*5 min później*
 -Cornelia?- szepną.
 -Czego?!
 -Czemu mnie nie lubisz?
 -Dobra! Lubie! Daj spać człowiekowi.

*5 min później*
 -Na prawdę?
 -Ta.
 -Ja ciebie też- cmokną mnie w policzek za co lekko oberwał łokciem- no co?
 -Nic! Spać bo jutro nie wstaniemy Jełopie!
 -Też cię kocham...- Wzięłam głęboki oddech i odpłynęłam.

*10 min później*

  -Claudia?
 -Boże! Czego ty znowu chcesz no?- rozpaczałam.
 -Niczego... nie mogę spać... daj mi buzi.
 -Nie.
 -Czemu?
 -Bo nie?
 -Ale czemu?
 -Bo nie mam ochoty i mi się nie chce- Mocniej się we mnie wtulił i ponownie usnęłam. Mam nadzieję, że więcej razy mnie nie obudzi...

   ***

   Stałam na środku chodnika przed mnóstwem ludzi i tańczyłam. Z tłumu wyłonił się Zayn. Wyciągną rękę za którą chwyciłam i razem poszliśmy na polanę. Nic się nie odzywaliśmy pomimo że nie wiedziałam o co chodzi...
   Na trawie rozłożony był kocyk i różne smakołyki... wszystko takie kolorowe i szczęśliwe... Usiedliśmy...


 ***
 -Corni?- Wpadłam w rozpacz.
 -Co?! Czego jeszcze chcesz?! Żałuje, że ,nie tu przywlokłeś...
 -Ale ... jest już 13:00. Musimy wstawać i twoja mama dzwoniła.
 -Co?! kiedy?
 -Przed chwilą.
 -Odebrałeś?!
 -Tak.
 -Nie! Co powiedziałeś?!
 -Że spałaś ze mną i, że ma fajną córkę- Wywaliłam gały...
 -Zabije Cię!
 -Spokojnie... Możesz jeszcze zostać na naleśniki.

***
   Zeszliśmy na dół i siedliśmy przy blacie gdzie już wszyscy.
 -Ej! Masz na sobie bokserki Nialla!- Krzyną Debil.
 -I co?! Coś ci nie pasuje?!
 -Mogłem ja ci dać.
 -Ale ja twoich nie chciałam, i nie chciałam wcale iść do twojego pokoju!
  Wszyscy na nas dziwnie popatrzyli.
 -Po pierwsze... kłócicie się o to, e nie wzięłaś jego gaci. Po drugie... spałaś u niego... po trzecie... drzesz się, co ci zrobił?- Podsumował Daddy.
 -Nie dał spać!
 -Bo ja nie mogłem!
 -I miałeś głupie pytania!
 -i?!
 -STOP! - Rozdzielił nas Liam- Dokańczać jeść i zbieramy się, bo twoja mama dzwoniła.
 -Rozmawiałeś z nią?!
 -Tak... z twojego telefonu.
 -I co powiedziałeś?
 -Że jest wszystko ok i niedługo wrócisz...
 -Kto jeszcze rozmawiał z moją mamą?....... Nikt? Świetnie..

   Przebrałam się we wczorajsze ubrania, pożegnałam się i wyszłam. Spokojnym spacerem ruszyłam do domu dziadków.
_____________________________________________________
Ale badziewny rozdział xD nic nie mogłam wymyślić a nie chciałam, żebyście znowu długo czekali. Chciałabym, żebyście komentowali bo to daje zapału i chęci,  a jak pod postem nie ma, żadnego kom, to tak smutno się robi, że pewnie nikt nie czyta więc   :
4 komentarze= nowy rozdział :* <3 
Zapraszam na bloga mojej koleżanki :D dopiero zaczyna i prosi o komentarze: KLIK
 

4 komentarze:

  1. Ej, no ! Twoje opowiadanie jest świetne, rozdział b. wesoły. ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM CIĘ
    Blog świetny , sama kiedyś założe ;)
    Proszę o następny :-) ;-) :-o :-D :-P

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze rozkręcasz się z tymi rozdziałami ;0 Są coraz lepsze

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebisty czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń