-Ej ja już idę. Która godzina?
-Ymm... trzecia- Odparł po chwili zastanowienia lokowaty.
-CO?!- Wstałam z miejsca. Rodzice mnie ukatrupią! - Wyciągnęłam telefon z torby- nieodebrane 11 połączeń ! Jak ja tego nie usłyszałam?- Zaczęłam ubierać buty.
-To może zostaniesz? Jest ciemno i zimno na zewnątrz. Jutro wrócisz. Możesz u nas zostać- Liam.
-Popieram!- Krzykną Hazza, który już z tym swoim zadziornym uśmieszkiem czekał na moją odpowiedź.
-Nie będę wam zawalała głowy i pewnie jutro idziecie do pracy czy coś... nie. Pójdę już.
-Tego nie popieram! Daje SPRZECIW !- Wykrzyknął jak w sądzie.
-Harry ja na prawdę muszę już iść... Przepraszam no. Nie mogę zostać.
-SPRZECIW! Możesz zostać tu do końca śmierci!- Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło i głęboko westchnęłam.
-Jesteś głupi, wiesz?... I trochę masz chorą głowę.
-Wiem. A teraz się rozbieraj! - Podniosłam jedną brew do góry i odchyliłam się do tyłu.
-Co masz na myśli?
-Że masz się rozebrać... bo wiesz buty! kurtkę! - Wykrzykną próbując mnie przekonać o co mu chodziło.- I no może jeszcze bluzkę, ewentualnie coś jeszcze....- zdjęłam buta i celnie trafiłam- FOCH!- Udał obrażonego i pobiegł do jak mniemam swojego pokoju.... z moim butem.
-Jaki przygłup. Gorszego chyba nigdy nie widziałam- załamałam ręce.
-Czyli ZOSTAJESZ!- Wciągnęli mnie spowrotem do środka.
Nie miałam zamiaru zostać. Ale nie wyjdę bez jednego trampka. Postanowiłam, że grzecznie przeproszę Hazze i potem wyjdę. Pomogłam chłopakom ogarnąć salon z resztek jedzenia i koce. Wstąpiłam jeszcze do łazienki. Patrząc na siebie stwierdziłam, że wyglądam strasznie. Peruka mi się trochę przekrzywiła. Musiałam ją poprawić co mi się trochę zeszło.
Wyszłam z toalety i podeszłam pod drzwi, w których znikną mój złodziej. Delikatnie zapukałam i chwilę odczekałam. Nikt się nie odzywał "Mogę wejść?" zapytałam. Może się aż tak ofochał, że się do mnie nie odzywa?
-Uwaga wchodzę!- Nacisnęłam klamkę i przekroczyłam próg do niebiesko-szarego pokoju. Miał dwa okna i czarne zasłony. Było biurko z laptopem i komoda. Na środku stało
duże łóżko, a na nim słodko śpiący Harreh. Słodko wyglądał no, ale niestety. śpioszek przerwie swój sen. Wzięłam poduszkę leżącą obok niego. Leżał tyłem rozłożony na
drugiej połowie łóżka. Uklęknęłam z brzegu i podniosłam ręce z podusią do góry. I w dół!- AA! Puść ! Przestań no!
- Chciałaś mnie uderzyć! To jest zbrodnia!- Siedział na mnie okrakiem i bez ustanku i żadnej skrupuły ściskał i łaskotał mój brzuch i żebra.
-Nie mogę oddychać już!
-Ciszej tam! Ludzie chcą spać! Harruś zostaw już ją bo zaraz dojdzie do orgazmu!- Krzykną ktoś z pokoju obok. Wybuchliśmy nieopanowanym śmiechem.
-Dobra. Złaź zboczeńcu, bo zaczynam się ciebie obawiać- Zwaliłam go i usiadłam z boku na łóżku- Oddaj mi buta, bo idę- powiedziałam już spokojnie.
-Dlaczego?
-Bo się ciebie boję.
-Obiecuję, że nic ci nie zrobię. Słowo harcerza.
-Nie jesteś harcerzem -,-.
-Nie wiesz tego... dobra nie jestem. Ale cię nie wypuszczę. Wsadził rękę pod kołdrę i rzucił mnie wyciągniętymi rzeczami- idź się przebrać.
-Czy ty przyszykowałeś dla mnie piżamę nawet jak nie wiedziałeś że zostanę?
-Nie? Ja.. po prostu zawsze mam taką zapasową koszulkę. Nigdy tak nie robiłaś?
-Nie?
-To kiedyś spróbuj. Marsz do łazienki!- popchną mnie w stronę wyjścia i zamkną drzwi. Wstąpiłam jeszcze do pokoju obok.
-Niall? Śpisz?
-Nie, prawie, a co?- Zapytał jego głos ze strony wnętrza pokoju.
-Daj mi coś na tyłek bo nie będę spała w samej koszulce- zaśmiałam się i po chwili oberwałam czerwonymi gaciami w kratę w twarz- Czy ty to miałe przygotowane? Bo nawet nie wstałeś z łóżka. chyba że... to są.!
-Nie! Nie leżałem w nich teraz. Idź!
Przebrana w za dużą koszulkę i bokserki Nialla wyszłam z łazienki .
-Mogę?- wlazłam pod kołdrę i jak się skapnęłam śpiącego już blondynka. Wygodnie się ułożyłam i momentalnie odpłynęłam.
*03:00 w nocy*
Coś mnie szturchało.
-Kim kolwiek jesteś, odejdź.
-Miałaś wrócić... smutno mi samemu- uchyliłam powieki i ujrzałam z samego bliska twarz chłopaka i duże zielone oczy.
-Idź. Wytrzymasz, zawsze śpisz sam...
-Ale dziś nie chce, chodź ze mną.
-Nie chce mi się..- mruknęłam.
-Proszęęęę....
-Harry daj jej spokój, wytrzymasz jedną noc bez panienki- Niall się obudził i objął mnie ręką w pasie. Jak to bez panienki? To ile on nocy takich miał?
-Odejdź- Prychnęłam.
-Chodź.- wziął mnie za rękę i wstał- Chodź...
-Ale tylko dla świętego spokoju- warknęłam i powoli uwolniłam się z uścisku. Cmoknęłam Nialla w policzek i przeszłam do pokoju obok i położyłam się tam, a on obok mnie.
-Cornelia?
-Hm..?
-Lubisz mnie?
-Nie, nie lubię.
*5 min później*
-Cornelia?
-Hm..?
-Na prawdę mnie nie lubisz?
-Tak idź spać, bo ja nie mogę.
*5 min później*
-Cornelia?- szepną.
-Czego?!
-Czemu mnie nie lubisz?
-Dobra! Lubie! Daj spać człowiekowi.
*5 min później*
-Na prawdę?
-Ta.
-Ja ciebie też- cmokną mnie w policzek za co lekko oberwał łokciem- no co?
-Nic! Spać bo jutro nie wstaniemy Jełopie!
-Też cię kocham...- Wzięłam głęboki oddech i odpłynęłam.
*10 min później*
-Claudia?
-Boże! Czego ty znowu chcesz no?- rozpaczałam.
-Niczego... nie mogę spać... daj mi buzi.
-Nie.
-Czemu?
-Bo nie?
-Ale czemu?
-Bo nie mam ochoty i mi się nie chce- Mocniej się we mnie wtulił i ponownie usnęłam. Mam nadzieję, że więcej razy mnie nie obudzi...
***
Stałam na środku chodnika przed mnóstwem ludzi i tańczyłam. Z tłumu wyłonił się Zayn. Wyciągną rękę za którą chwyciłam i razem poszliśmy na polanę. Nic się nie odzywaliśmy pomimo że nie wiedziałam o co chodzi...
Na trawie rozłożony był kocyk i różne smakołyki... wszystko takie kolorowe i szczęśliwe... Usiedliśmy...
***
-Corni?- Wpadłam w rozpacz.
-Co?! Czego jeszcze chcesz?! Żałuje, że ,nie tu przywlokłeś...
-Ale ... jest już 13:00. Musimy wstawać i twoja mama dzwoniła.
-Co?! kiedy?
-Przed chwilą.
-Odebrałeś?!
-Tak.
-Nie! Co powiedziałeś?!
-Że spałaś ze mną i, że ma fajną córkę- Wywaliłam gały...
-Zabije Cię!
-Spokojnie... Możesz jeszcze zostać na naleśniki.
***
Zeszliśmy na dół i siedliśmy przy blacie gdzie już wszyscy.
-Ej! Masz na sobie bokserki Nialla!- Krzyną Debil.
-I co?! Coś ci nie pasuje?!
-Mogłem ja ci dać.
-Ale ja twoich nie chciałam, i nie chciałam wcale iść do twojego pokoju!
Wszyscy na nas dziwnie popatrzyli.
-Po pierwsze... kłócicie się o to, e nie wzięłaś jego gaci. Po drugie... spałaś u niego... po trzecie... drzesz się, co ci zrobił?- Podsumował Daddy.
-Nie dał spać!
-Bo ja nie mogłem!
-I miałeś głupie pytania!
-i?!
-STOP! - Rozdzielił nas Liam- Dokańczać jeść i zbieramy się, bo twoja mama dzwoniła.
-Rozmawiałeś z nią?!
-Tak... z twojego telefonu.
-I co powiedziałeś?
-Że jest wszystko ok i niedługo wrócisz...
-Kto jeszcze rozmawiał z moją mamą?....... Nikt? Świetnie..
Przebrałam się we wczorajsze ubrania, pożegnałam się i wyszłam. Spokojnym spacerem ruszyłam do domu dziadków.
_____________________________________________________
Ale badziewny rozdział xD nic nie mogłam wymyślić a nie chciałam, żebyście znowu długo czekali. Chciałabym, żebyście komentowali bo to daje zapału i chęci, a jak pod postem nie ma, żadnego kom, to tak smutno się robi, że pewnie nikt nie czyta więc :
4 komentarze= nowy rozdział :* <3
Zapraszam na bloga mojej koleżanki :D dopiero zaczyna i prosi o komentarze: KLIK
Ej, no ! Twoje opowiadanie jest świetne, rozdział b. wesoły. ; )
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ
OdpowiedzUsuńBlog świetny , sama kiedyś założe ;)
Proszę o następny :-) ;-) :-o :-D :-P
Kurcze rozkręcasz się z tymi rozdziałami ;0 Są coraz lepsze
OdpowiedzUsuńzajebisty czekam na nastepny
OdpowiedzUsuń