piątek, 12 października 2012

27 Rozdział

Rozdział 27


   -1,2,3,4,5,6,7,8. 1,2,3,4,5,6,7,8....- i tak dalej od samego rana. Nikt się nie zorientował, że tyle ćwicze. Może dlatego, że staram się być jak najciszej i słucham muzyki w słuchawkach.  Układ prawie gotowy, ale czasem pomylę krok czy coś... Zaraz ma przyjść Niall, więc zdjęłam słuchawki i siadłam chwilę na łóżko, żeby odpocząć, w tym czasie do pokoju wpadła babcia z talerzem kanapek.
 -Babciu...
 -Masz wszystko zjeść. Ostatnio za mało jesz, więc masz to nadrobić- taa, bardzo mało. Bo co to wydać całą kasę w mcdonalds i jeszcze to zjeść. Nie... wcale nie jestem najedzona do teraz.
 -Ja na prawdę nie chce.
 -Wracam za 20 min i talerz ma być pusty, zaraz jeszcze ci doniosę herbatę tylko się woda dogotuje- zamknęła drzwi, a ja wciąż tępo patrzyłam się w talerz i nie miałam ani ochoty zjeść, ani siły by podejść do biurka na którym leżał. Oby mój Niallerek szybko przyszedł, bo inaczej babcia uu.... nie chce wiedzieć, co zrobi. Pewnie będzie mnie  sama karmiła.
   Z salonu dobiegły mnie jakieś męskie krzyki. Jason? Aż się boję co tam robi... może nie będę szła... rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Oj. Dziadkowie będą źli za demolowanie im domu. Ciężko się podniosłam i wyszłam ze swojego pokoju. A co w przedpokoju? Uderzyłam się otwartą dłonią w czoło i zsunęłam ją na oczy. Oparłam się o ścianę i rozchyliłam palce by jeszcze raz spojrzeć co się dzieje. Słuch mnie nie mylił to Jason. Lecz nie sam, ale w MOIM Niallem. Akurat blondynek siedział mu na barkach i wymachiwał rękami, ale momentalnie przestał kiedy weszła uu... BABCIA! Upuściła herbate z wrażenia. No tak. Ciekawe co bardziej ją zdziwiło- to, że Jeden siedzi na drugim, choć w moich widokach staje się to coraz normalniejsze, czy też zbity żylandor. Tak, zbili żylandor. Mnie osobiście najbardziej dziwi to, że nawet na to nie zwrócili uwagi tylko kontynuowali swoje wygłupy. Jeżeli można to tak nazwać, bo w tej chwili się przewalili i blondynek leży na moim braciszku...  Wzrok kobiety był po prostu zabójczy, więc zanim coś im zrobi złapałam Nalla za nadgarstek i pociągnęłam do siebie.
 -Odwaliło Ci?- Lekko się uśmiechnęłam. Wzruszył ramionami i odwzajemnił- Tak myślałam. Mam dla ciebie coś fajnego!
 -CO!?- Wskazałam na kanapki leżące na biurku- Ooo... Zrobiłaś mi Lunch? Dzięki.
 -Nie ma sprawy. A co u was?
 -Jakoś leci, Zayn cały dzień siedzi w pokoju, Liam też, bo Danielle z nim zerwała, Louis wyszedł dziś gdzieś z Eleanor (?), A Harry ostatnio dużo czasu przebywa z Nickiem.
 -Aha, a Nick too...?
 -Ten z kina co go nie lubisz, tak przynajmniej to wygląda.
 -A wiem. Ten taki pedalski?- Przytakną- To wiem.
 -A teraz pokaż mi co masz- Zciągnęłam brwi dając znak zapytania- TANIEC! HELOOŁ!- Podeszłam do odtwarzacza i włączyłam piosenke. Bez żadnych skrupułów zatańczyłam przed nim.
 -I? Jak? Może być?
 -Wow... trochę się nauczyłaś przez czas mojej nieobecności. I powiem, że... To był po prostu ODLOT! Twoje ruchy no normalnie, nie wiem co powiedzieć. Też tak chce...
 -Dzięki, mogę cię nauczyć.
 -Yyy. nie. Prędzej się połamie albo jeszcze zabije, a tego żadne z nas by nie chciało nie?
 -Nie- Zrobiłam poważną minę- Nienawidzę Cię! Jesteś głupi, dziecinny i a przystojny!
 -Też Cię kocham <3- Posłał mi buziaka w powietrzu.

   ******
   Niall po prawie całym dniu już się szykuje do wyjścia, zjadł z nami obiad i kolacje no i  jeszcze to śniadanie. Tańczyłam przy nim, ale też siedzieliśmy na moim laptopie i oglądaliśmy filmiki albo odpisywaliśmy do fanów.  Nawet fajnie tak jak tyle osób cię lubi... kocha... wielbi itd... Ale nic.
 -Ej chcesz iść dziś z nami na imprezę?- Zaproponował na samym progu.
 -Raczej nie, muszę opanować kroki do perfekcji, bo jak się pomylę to ja się wtedy połamie.
 -Ty sobie jaja robisz?! Tańczysz bosko i tam sobie też poćwiczysz... całą nooc- Może i miał racje, ale czy będę mogła iść na taką imprezę?
 -Rodzice pewnie się nie zgodzą.
 -Pff... Zaraz zapytamy... CIOCIU!- Tak nazywał moją mamę -,-.
 -Cicho...
 -Tak?- wyszła z kuchni.
 -Czy Claudia może iść ze mną na imprezę?- Ta jej mina... zanim doszła do słowa wcięłam się.
 -Na jaką imprezę? To taka piżama party... no wiesz. Zaprasza się przyjaciół i się nocuje- Wyjaśniłam
 -Ym... możesz, ale nie pij za dużo proszę.
 -Dobra. Dzięki- Zawróciłam  się i spakowałam podręczną torbę, W niej: 1 zestaw ciuchów i bielizny, telefon, mp3, i jakieś ciuchy na imprezę. Ubrałam na siebie ciemną kurtkę i razem wyszliśmy. Zamówiliśmy taksówkę i już po chwili byliśmy pod domem chłopaków.
   Weszliśmy, a chłopak zawołał resztę.
 -O! Idziesz z nami? - Louis śmiesznie poruszył brwiami.
 -Tak i chyba zaraz zacznę żałować tego wyboru- Wszyscy się powoli zebrali. Ja również się ubrałam.
   Wyszliśmy i dojechaliśmy na miejsce. Był to dość duży budynek,a przy jego wejściu dwóch ochroniarzy i ciągnąca się kolejka. Tak. Wszyscy chcieli iść na imprezę, a jak jeszcze zjawi się One Direction to będzie nadmiar. Chłopaki tylko spojrzeli na mężczyzn a on nas przepuścił.
 
   W środku było dużo tańczących i już nieźle wstawionych ludzi. Siedliśmy za jednym z największych stolików i zaczęliśmy zabawę od drinków.  Obiecałam, że nie będę dużo piła... ale i tak już skłamałam, więc i tak nikt nie dowie się, że balowałam w klubie całą noc nawalona w trzy dupy.
 -Colnelia!- Zawołał mnie tańczący Harry, zaśmiałam się i chwiejnym krokiem podeszłam do niego. Gdy tylko znalazłam się bliżej zachłannie wpił się w moje usta.


   ********

   -Obudziłam się gdzieś o 4 nad ranem. Spojrzałam na bok i zobaczyłam Harry'ego. Co jest?! Gdzie jestem?!
    Byłam w samej koszuli chłopaka. Nałożyłam na siebie spodnie i tak żeby nie obudzić go wybiegłam jak najszybciej z pokoju... hotelowego.

__________________________________________________
No siema! Jak podoba wam się rozdział? Przepraszam że nie dodaję tak często jak w wakacje, ale samo mówi za siebie, to były wakacje, więc staram się dodawać jak najczęściej.
5 KOMENTARZY - Rozdział <3 
 

4 komentarze: