poniedziałek, 30 lipca 2012

Rozdział 6

NIALL

    -Ej, co to było?- Do pokoju wlazł mi Liam.
 -Nic, możesz wyjść?- Odpowiedziałem obojętnie.
 -Nie, nie wyjdę dopóki mi nie powiesz o co chodzi, to wyglądało dość dziwnie. Nigdy nie chcesz ze mną pogadać, a jak Cię już zmuszę to dziękujesz za rozmowę, więc od razu przejdźmy do najważniejszej części, o co chodzi.- Zrezygnowany podniosłem się do postawy siedzącej.
 -Cornelia była moją najlepszą przyjaciółką...-Spojrzał na mnie z miną wtf.- Nazywałem Ją tak, bo zawsze chciała tak mieć na imię, więc tak zostało, Mieszkaliśmy obok siebie z Irlandii, Mieliśmy być najlepszymi przyjaciółmi na zawsze, to Ona namówiła mnie na kastingi, gdyby nie Ona nie został bym członkiem One Direction i nie byłoby mnie tutaj. Musieliśmy się przeprowadzić do Londynu, a Ja musiałem jej to jakoś powiedzieć, ale nie przyjęła tego najlepiej, nie dała mi dojść do słowa i po prostu odeszła i więcej Jej nie widziałem. Strasznie za nią tęskniłem dlatego nie rozmawiałem z Wami normalnie, bo wtedy nie chciałem mieć innych przyjaciół, chciałem, żeby Ona była moją przyjaciółką, Wtedy co wyjeżdżałem do Irlandii, nie pojechałem do rodziny tylko do niej, ale dowiedziałem się, że przeprowadziła się do Włoch cztery miesiące temu. Postanowiłem odnaleźć ją tam, ale zaczęła nam się trasa koncertowa, nagrywanie i ogólnie masę  roboty, więc poleciałem tam za wa miesiące i szukałem jej tam z tydzień, gdy znalazłem mieszkanie myślałem, że się załamie jak jej nie było. Sąsiadka wytłumaczyła mi gestami (Bo nie znałem włoskiego), że nie ma jej i wyjechała. Szukałem jej długo, ale nie znalazłem. Poddałem się i wróciłem do Was. Kiedy Ją tu zobaczyłem... nie umiem opisać co wtedy czułem- Po prostu żal mi siebie było, że ją zostawiłem, nie wiedziałem co powiedzieć, przeszło mi przez myśl, że przyjechała do mnie, ale widząc jej reakcję ,
raczej była tu z innego powodu. Była taka... Smutna, zawsze była taka wesoła, zawsze się śmiała i kochała kolor żółty i niebieski- prawie wszystkie takie ubrania miała, a czarnego nienawidziła, ubierała Go tylko jak była smutna, a dziś... Była cała w tym kolorze. Tak bardzo za nią tęskniłem, a teraz jak wiem, że jest blisko, czuję się bezradny, bo co mogę zrobić? Raczej mi nie wybaczy, jest za bardzo uparta i stanowcza co do swojej decyzji. Nie mam pojęcia jak to wszystko naprawić.
 -Jej, nie wiem co Ci powiedzieć, po prostu daj jej trochę czasu i porozmawiaj z nią.
 -Miała dużo czasu i nie wybaczyła mi, a rozmowa z Nią, to... eh tylko krzyk i kłótnia, pogorszę tylko.
 -To nie daj jej dojść do słowa, Ty mów tak żeby Cię słyszała i nie mogła na to poradzić, np. w radiu przeproś ją.
 -Wyłączy je jak mnie usłyszy, ale dzięki za pomysły.- Uśmiechną się zrezygnowany i wyszedł. Na myśl przyszedł mi pewien pomysł, ale będzie mi potrzebna Waliyha, najlepiej porozmawiam z Nią od razu.


Claudia/ Następnego dnia.

   Po co pisze się rano sms do osoby, która na pewno śpi. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam wiadomość. "Spotkamy się dziś, po południu? :). Waliyha.". Od razu odpisałam, krótkie "Nie" i poszłam spać dalej, ponieważ była dopiero dziewiąta, ale nie pozwoliła mi zasnąć,wysyłając kolejnego sms'a o treści: "No proszę,  dlaczego nie? Waliyha." Odpisałam tylko, że nie mam ochoty. Tym razem nie zawracała mi dupy wyjściem, więc spokojnie zasnęłam.


   -Wstawaj, kochanie... Ktoś do Ciebie przyszedł.- Szturchała mnie Babcia, ale Ja udawałam, że śpię i nie reagowałam.- Claudia! Już, nie będzie wiecznie czekał, a jest przystojny...
 -Babciu!- Natychmiastowo zareagowałam na jej słowa.
 -O, widzisz? Już się obudziłaś, więc wstawaj i idź. Czeka w Salonie.
 -Powiedz, że mnie nie ma.- Przekręciłam się. Ona tylko krzyknęła "Ona mówi, że Jej nie ma!"- Babciu!- Wzruszyła ramionami i wyszła. Skoro ten Ktoś wie, że jestem, to raczej wypadało by pójść zobaczyć czego chce. Nałożyłam pierwsze lepsze spodenki oraz bluzkę na ramiączka, oczywiście wszystko czarne. Szybko się ubrałam i rozczesałam włosy po czym wyszłam z pokoju nie budząc Jasona i skierowałam się do salonu.
 -Hej.- Zaczął niepewnie i wstał z fotela, na którym siedział.- Posłuchaj mnie przez chwile...
 -Nie Liam, to Ty mnie posłuchaj, nie mamy o czym gadać i nie mam ochoty na pocieszające rozmowy, bo pewnie już wszyscy wiecie Kim był dla mnie Niall i co się stało, więc... Oszczędź sobie kazań i daj mi spokój. Pod koniec wakacji wyjadę i znowu zapomnimy oboje o Sobie. Wszystko wróci do normy.
 -Ale On o Tobie nie zapomniał! Szukał się przez długi czas, to Ty mu uciekałaś. On... tęskni za Tobą,  może porozmawiaj z nim. Tak będzie najlepiej jak się pogodzicie.
 -Dzięki za radę, ale nie skorzystam. Nie będę Go przepraszała za to, że mnie zostawił.
 -To wybacz Mu! I tak na marginesie, to wiem tylko Ja i nikomu nic nie powiem, tylko proszę, przemyśl to i spróbuj.
 -Spróbuję, ale nic nie obiecuję, muszę pobyć sama.
 -Dobra, na razie.- Wyszedł z domu.
 
   Może ma rację... Wyjęłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć, wychodząc rzuciłam poduszką w śpiącego braciszka.- Wstawaj śpiąca królewno, zaraz 13:00.- Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. Westchnęłam i zabrałam mu kołdrę rzucając ją na drugi koniec pokoju.-Wstawaj!
 -Zimno mi, dawaj to!
 -To sobie weź.- Wyszłam i udałam się do kuchni.
  
     W pomieszczeniu siedział dziadek czytający poranną gazetę i babcia gotująca jakąś zupę.
 -Rodzice pojechali załatwić jakieś sprawy i wrócą za jakieś dwie godziny. Chcesz już jeść?- Spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem.
 -Nie dzięki, nie jestem głodna, idę na miasto i nie wiem kiedy wrócę. Nie martwcie się.
 -Ale nie bądź za długo, dobrze?- Przytaknęłam i założyłam buty. Wyszłam i włożyłam słuchawki do uszu.
   Szłam spokojnym spacerkiem. Wstąpiłam do Milkshake City i siadłam przy jednym ze stolików oczekując na zamówienie.
 -Proszę.- Młoda dziewczyna podała mi mojego shaka i odeszła.
   Wstałam od stolika.
 -Hej.-Powiedział Zayn wchodzący przez drzwi.
 -Cześć.
   Wyszłam z budynku i skierowałam się do parku. Był stąd dość daleko. Powolnym krokiem doszłam w pół godziny i usiadłam na ławce obok stawu. Wyciągnęłam z kieszeni papierosy i wzięłam jednego, zapaliłam i zaciągnęłam się dymem.  Kiedyś paliłam nałogowo, nie dawno rzuciłam to, ale w trudnych chwilach zawsze sięgam po nie, nie umiem się od tego uwolnić.

Zaczęłam rozmyślać nad prośbą Liama. Może i ma racje, nie mogę tak się do niego nie odzywać skoro jeszcze tyle czasu tu będę, a On pewnie będzie mnie przepraszał. Nie będę miała serca, żeby odrzucać Go, bo chciałabym, żeby nasza przyjaźń wróciła i żebyśmy o wszystkim zapomnieli, ale... Co ja pieprze. Wybaczę mu, ale nie tak łatwo, na pewno nie rzucę mu się na szyję, jak tylko Go ponownie zobaczę. Gorzej jak sobie mnie odpuści, wtedy będę pewna, że nie byłam dla niego ważna, tak jak On dla mnie. Może nie mam się czym przejmować, bo wszystko wróci i znowu poczuję szczęście? Boże! Znowu za dużo myślę! Nie wybaczę mu i koniec! Mam dość tego kłócenia się w myślach, może znajde sobie inne zajęcie. Obym szybko stąd wyjechała i nigdy nie wróciła, tak będzie dobrze. Obróciłam głowę w prawą stronę i z daleka ujrzałam mulata. Chyba idźe w moją stronę, co Mu powiem. Czym Ja w ogóle się martwię, przecież to będzie zwykłą rozmowa, nie mam się czym denerwować. Tylko czemu się tak dziwnie czuję w Jego towarzystwie? Na pewno się nie zakochałam bo to nie istnieje, więc co to może być?

Zanim się obejrzałam już był obok mnie ze swoim Shakem.
 -Nie wiedziałem, że palisz.- Stwierdził.
 -Dużo rzeczy o mnie nie wiesz.- Patrzyłam się przed siebie w jeden punkt.
 -Dasz ognia?- Wyciągnęłam zapalniczkę i podałam Mu ją.- Tego było mi trzeba, dzięki.-Oddał mi ją wypuszczają dym z ust.- Czego siedzisz sama?- Zaczął ponownie rozmowę.
 -Z Tobą siedzę, chociaż nie wiem po co przyszedłeś.
 -Ja przyszedłem odpocząć, nie mam co robić, jutro mamy jakiś wywiad, koncert i jeszcze podpisywanie płyt, więc dużo roboty.
 -Nie gadajmy o tym, nie chce mi się słuchać o waszej karierze, jaka to ciężka praca, ale za to macie ful kasy.
 -Ok, a co Ty tu robisz?- Czułam Jego wzrok na sobie.
 -Siedzę, pale i myślę.
 -A nad czym tak myślisz?- Zayn
 -O Niallu, nie wiem co mam zrobić.- Ponownie zaciągnęłam się i wypuściłam chmurę dymu.
 -Ja nic o Was nie wiem i o tym co się stało, ale... co Was łączyło?
 -Nie ważne.- Odpowiedziałam obojętnie.
 -Aż tak wielka miłość?- Zaśmiał się.
 -Nie wypowiadaj przy mnie tego słowa, ono nie istnieje.- Rzuciłam peta pod nogi i przydeptałam.


   Podeszłam do stawu od strony gdzie była trawa, a nie trzcina i pałki wodne. Usiadłam i wpatrywałam się w falującą wodę od silnego wiatru jaki teraz poczułam, jak wychodziłam było słonecznie, teraz robi się coraz zimniej, zwłaszcza, że nie miałam bluzy. Podkuliłam nogi pod brodę i za chwilę przysiadł się też Zayn.
 -Nie dasz mi spokoju?
 -Nie.-Prychnęłam pod nosem i odsunęłam się kawałek ze względu na to, że siedział za blisko.- Ja nie gryzę.- Uśmiechną się i przysunął.
 -Nie wiem tego.-Znów posunęłam się kawałek.
 -Nie przesadzaj z tym nie dotykaniem, czego się boisz, że się oparzysz?- Dosunął się do mnie.
 -Po prostu tego nie lubię, zrozum.-Znów w bok, a On za mną.
 -A do tego chłopaka, pewnie twojego się przytuliłaś.- Wybuchłam śmiechem.- Co Cię tak śmieszy? Pierwszy raz widzę jak się śmiejesz.- Zamilkłam.
 -Bo z tego nie da się, nie śmiać, Jason to mój brat głupku.-Odsunęłam się.- Poza tym, przyznaję się, że też tak pomyślałam o Tobie i Twojej siostrze,
 -Myślałaś, że Ja i Waliyha jesteśmy parą? Przecież jesteśmy podobni jak można tego nie zauważyć?
 -Ja i Jason też jesteśmy podobni, jak nie zauważyłeś.- Westchną i przysuną się.
   Przesuwaliśmy się aż okrążyliśmy cały staw, nawet część z roślinnością. W końcu się zmęczyłam i siadłam w jednym miejscu.
 -Nareszcie, zmęczyłem się. Pójdziemy coś zjeść?
 -Normalnie bym się nie zgodziła, ale dziś jestem bez śniadania i zgłodniałam trochę, więc wyjątkowo się zgodzę.

   Zaprowadził mnie do jakiejś pizzeri. Po dłuższym zastanowieniu zamówiliśmy pizzę z pomieszanymi składnikami- sos, ser, szynka, kurczak, krewetki, pieczarki, oliwki i kukurydza. Żadne z nas nigdy takiej nie jadło. Po 25 minutach oczekiwania przyniesiono nam zamówienie,
 -Coś mi się zdaje, że tego nie zjem.- Spojrzałam na pizze.
 -Nie wygląda zachęcająco, a zwłaszcza te krewetki. Jak Ja zjem to Ty też, ok?- Spojrzał na mnie z uśmiechem cwaniaka.
 -Dobra jedz.- Wziął kawałek pizzy i powoli włożył go do ust. Odgryzł kawałek i, aż nim rzuciło.-Dobre?- Zapytałam śmiejąc się z Jego skwaszonej miny. Pokazał kciuk w górę.
 -Mniam.- Wziął swoją kolę i wypił jej z pół.- Teraz Ty.- Wskazał kawałek na moim talerzu.
 -Nie ma mowy to jest ohydne.- Spojrzał znacząco, na co wzruszyłam ramionami i wzięłam kawałek.- Ale to śmierdzi.-Stwierdziam. Włożyłam kawałek do ust i zaczęłam przeżuwać, moja mina była zapewne bezcenna.- O FUU!- Sięgnęłam w stronę serwetki, żeby w nią wypluć jedzenie, ale mulat zabrał mi ją.
 -Masz przełknąć!- Śmiał się dalej, a ja nie chciałam tego przełknąć, ale po dłuższej chwili udało mi się.


Po kilku sekundach poczułam zwrot. Wstałam od stolika i wybiegłam do łazienki. Od razu zwymiotowałam do muszli. Za mną przybiegł śmiejący się Zayn.- Musisz zjeść jeszcze kawałeczek, bo to się nie liczy!
 -Zayn, wyjdź! To damska toaleta.- Podniósł ręce do góry na znak poddania się i wyszedł. Opłukałam jamę gębową i wróciłam do stolika. Niech to zabiorą, nie mogę na to patrzeć. Złapał mnie za rękę i wyprowadził z pizzeri. Za rogiem wyrwałam dłoń i szliśmy już obok siebie.
 -Może gdzie indziej pójdziemy? Bo chyba się nie najedliśmy.
 -Ale nie na pizze.
 -To może... Hot doga?- Wskazał budkę niedaleko nas.- Przytaknęłam i poszliśmy w jej stronę. W budce dało się usłyszeć z radia piosenkę Pitbuula "Back in  time". Kocham tą piosenkę. Automatycznie zaczęłam poruszać nogą na co zwrócił uwagę Zayn.-Chyba nie możesz się powstrzymać.- Spojrzał na moją nogę. Sam zaczął tańczyć. Na refrenie zaczął się seksownie poruszać.- Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, a On za mną. Razem zaczęliśmy tańczyć. Sprzedawca podgłośnił muzykę i się dziwnie na nas patrzył. W momencie "Baby, ohhh baby", staną za mną, położył ręce na moje chodzące biodra i razem zaczęliśmy schodzić w dół. Myślałam, że nie wytrzymam tak się śmiałam. Gdy się skończyło, zamówiliśmy sobie po jednym hot dogu. Było już trochę ciemno i zaczęło padać. Piosenka pasowała idealnie- Rihanna "Umbrella". Zayn staną znów za mną i zaczął przy mnie tańczyć, razem z nim poruszałam się w rytm muzyki.
 -Macie! Bawcie się dobrze.- Sprzedawca rzucił mi czarny parasol. Rozłożyłam go i z nim tańczyłam tak jak to Rihanna w teledysku. Świetnie się bawiłam tańcząc, to jedyne zajęcie jakie lubię, a nawet kocham. Przetańczyliśmy razem całą piosenkę. Chwilę potem otrzymaliśmy zamówienia.- Idźcie już, bo odstraszycie mi klientów.- Oddałam mu cały mokry parasol i odeszliśmy. Stanęliśmy pod jakimś daszkiem, gdzie nie padał deszcz i zaczęliśmy jeść.
 -Nareszcie coś jadalnego.- Skończyliśmy i rzuciliśmy papierki do pobliskiego kosza.
 -Masz.- Podał mi swoją skórzaną, czarną kurtkę.
 -Nie dzięki.- Odsunęłam. Jednak nie odpuścił i założył ją na mnie.- Spójrz jak ja wyglądam w tej kurtce.- Powiedziałam gdy zasuwał suwak.
 -Ślicznie wyglądasz.- Posłał mi buziaka w powietrzu.
 -Ja tak nie sądzę.- Wskazałam na za długie rękawy. Ogólnie cała była za duża i szeroka.
 -To co. Ładnie wyglądasz. Musimy chyba iść do domu, bo jest 21:00. Na którą masz być?
 -Nie wiem, mogę ile chce.- Uśmiechnęłam się.
 -To dobrze, bo ja też, gdzie idziemy?- Spojrzałam na niego dziwnie.- Do wesołego miasteczka?- Spojrzałam jeszcze dziwniej odchylając się do tyłu.
 -Jest już zamknięte.
 -Właściciel jest trochę dłużej, bo zbiera kasę, już raz tak byłem z chłopakami, chodź.- Poszłam za nim tak jak kazał.
 -Jesteś pewny, że możemy?
 -Pewnie.- Objął mnie ramieniem. Które zaraz zrzuciłam.- Ej! Jak się przeziębisz, bo nie chciałaś się przytulić to będzie Twoja wina!- Objął mnie jeszcze raz.
 -Mówiłam, żebyś mnie nie dotykał!
 -Jak tańczyliśmy nie miałaś nic przeciwko!- Przystanął oburzony.
 -Bo to był taniec! A teraz to... rzeczywistość.- Patrzył się na mnie jak na wariata.- Dobra, chodź!-

Szłam jeszcze chwilę pod jego ramieniem, aż doszliśmy do mnóstwa maszyn do zabawy. Pociągnął mnie w stronę jakiegoś faceta, już wychodzącego.
 -Przepraszam!-Zawołał.
 -Już zamknięte, przykro mi, zapraszam jutro.- Spojrzał na niego błagalnie.
 -Dam podwójną cenę za wszystko!- Koleś chwilę się zastanowił, po czym się niechętnie zgodził.- To, gdzie najpierw?
 -Hmm... Może...samochody?- Przytakną i wsiedliśmy do swoich. Trochę trwało zanim z nich zeszliśmy. Na początku się ścigaliśmy, a potem to już tylko stłuczki i przepychanie.
 -Teraz na kolejkę! Potem karuzele, młyn i na to coś po czym się rzyga!- Krzyknął.
 -Ja mam dość rzygania! Jak chcesz to na to pójdziesz! Ja nie! Chodź na tą koleje.-Pociągnęłam go za rękaw w stronę ogromnej kolejki.

*Dwie godziny później*

   -Dobra, już chyba wszystko. Wracamy do domu, która godzina?- Zerkną na telefon. A ja bardziej wtuliłam się w kurtkę, bo byłam już cała mokra od deszczu.
 -Zaraz druga.- Zrobiłam wielkie oczy.
 -Powinnam już iść i tak dziwne że jestem tu z Tobą.
 -Czy to już koniec?-Zapytał facet przy kasie.
 -A jest coś jeszcze?- Zapytał.
 -Żygadło i tunel zakochanych.- Odwrócił się w moją stronę zalotnie poruszając brwiami. Pokręciłam stanowczo głową.- Tunel, czy to drugie?
 -Żadne! Wracam do domu!- Już się odwróciłam, kiedy podbiegł, i jakbym nic nie ważyła, przerzucił mnie sobie przez ramie.-Zayn! Puść mnie!
 -To jak? wagonik dla zakochanych czy wielka karuzela?
 -Nic!- Podszedł do mężczyzny,
 -Dwa bilety do tego tunelu, proszę.
 -Zayn nie waż się! Nigdzie nie wsiadam! Słyszysz? Puść mnie!-Wsiadł ze mną do tego przeklętego wagonika.- Błagam Cię, wole żygadło!- Zapiął pasek i sam się usadowił. Ruszyło, zdezoriętowana zaczęłam się wyrywać, nie znoszę wagoników, jeszcze kolejkę wytrzymam, ale nie tunele, za dużo strasznych wspomnień.
 -Claudia! Uspokój się, przecież to tylko  chwila przejażdżki w tunelu pełnym serc.
 -Może dla Ciebie! Ja tego nienawidzę!- Udało mi się rozpiąć pas i wyskoczyłam jak poparzona, biegłam w stronę wyjścia. Po drodze potknęłam się o szyny i runęłam na ziemię, zaraz przy mnie pojawił się ten debil, pobiegłam przed siebie i wybiegłam z wesołego miasteczka, dobiegłam do parku przy centrum handlowym i usiadłam na ławce. Podkuliłam nogi i schowałam głowę w kolana.Za pięć minut przybiegł zdyszany Zayn i usiadł obok.
 -Co się stało?- Oparł się o ławkę.
 -Mówiłam, żebyś mnie tam nie wsadzał... mam złe wspomnienia. Prawie zginęłam we Włoszech w takim tunelu i od tamtej pory nie wsiadam do nich.- Spuściłam głowę.
 -Przepraszam... nie wiedziałem.
 -Może i ja też powinnam. Trochę mnie poniosło, wracajmy już jest zimno, jestem zmęczona i chce mi się spać.- skiną głową i ruszyliśmy w stronę domu dziadków.- Jestem padnięta. Nie chcę wiedzieć o której jutro wstanę.
 -To wskakuj.- Stanął przede mną tak abym wskoczyła na jego plecy.
 -Załamiesz się pode mną.
 -Nie przesadzaj, wytrzymam.- Wskoczyłam i nawet się nie ugiął.- Widzisz? Jestem silny.- Powiedział dumnie wypinając pierś.
 -Tak, widzę.- Tak szliśmy, a moje powieki stawały się coraz cięższe, nie mogłam tak dłużej i je zamknęłam.



___________________________________________________

Sorki za błędy. komentujcie.





niedziela, 29 lipca 2012

Rozdział 5

NASTĘPNEGO DNIA.

   Wyjęłam telefon spod poduszki i spojrzałam która godzina. 09:05. Co ja tak wcześnie wstałam, to aż dziwne jest. Schowałam go pod poduszkę i znów postarałam się zasnąć, jednak nie mogłam. Spojrzałam na drugie łóżko, na którym spała Waliyha i Zayn. Leżeli na dwóch krawędziach materacu, najwyraźniej zabrałam łóżko jednemu. Wstałam i po cichu podeszłam do półki ze swoimi ubraniami. Wybrałam TO. Poszłam do łazienki i doprowadziłam się do ładu. Naszykowana wyszłam z domu iudałam się na długi spacer w kierunku parku na obrzerzach miasta. To jedyne miejsce, w którym umiem się odprężyć iodpocząć.

   Przy wejściu, zauważyłam tylko jedną parę zakochańców chodzącą za rękę po piaszczystej drodze oraz młodą kobietę
siedzącą na ławce, która zawołała mnie gestem ręki. Przez chwilę się zawahałam, ale nalegała, więc przewróciłam oczami i podeszłam.
 -To Ty uratowałaś tu siostrę Zayna Malika, Waliyhe?- Zapytała z uśmiechem.
 -Tak, a co?- Odpowiedziałam niechętnie.
 -No wiesz, stałaś się trochę sławna za odwagę, a raczej pyskatą buźkę.- Zaśmiała się i wskazała ręką, abym usiadła.- A tak w ogóle łączy Cię coś z chłopakami, bo niektórzy mówili, że widzieli Cię pacerującą z Louisem, hhm?
 -Zwykła znajomość, nawet nie koleżeństwo, bo się w ogóle nie znamy. Czego pytasz?
 -A tak z... y... ciekawości.- Uśmiechnęła się niepewnie.- A skąd się znacie? Bo to dziwne trochę, znać takie sławy.
 -Sławy? Po prostu natknęłam się na jednego w samolocie i poznałam reszte przez Waliyhe.
 -Czyli One Direction to tylko znajomi i fanki nie muszą martwić się, że zajmiesz jej, którego z chłopaków?
 -Co?!- Doznałąm olśnienienia. Zespół One Direction, pięciu chłopaków w jednym domu, a jednego nie ma, bo zaraz ma wrócić. Czyli... Ten, co przyjeżdża to Niall!!!- Nie! Nie zadawaj mi już więcej pytań, bo czuję się jak w wywiadzie, żegnam.-Wstałam i skierowałam się do domu.
 -Bo to był wywiad!- Krzyknęła za mną, na co przystanęłam, odwróciłam głowę i wystawiłam jej fakera.
     Ponownie ruszyłam biegiem, w kierunku domu "One Direction". Mijałam domu, wieżowce, centrum, aż dobiegłam. Wparowałam do domu i od razu pobiegłam na górę obdarzona dziwnymi spojrzeniami i minami wtf. Weszłam do pokoju. Od razu włączyłam laptopa leżącego no biurku i wpisałam hasło zespołu. Od razu wyskoczyło mi mase zdjęć i różnych informacji na ich temat,
kliknęłam jedną stronę i zaczęłam czytać: "One Direction- brytyjsko-irlandzki boysband. W jego skład wchodzą Liam Payne,Harry Styles, Louis Tomlinson, Zayn Malik i Niall Horan. W VII brytyjskiej edycji programu X Factor zajęli trzecie miejsce. Grupa podpisała kontrakt z wytwórnią Syco Music. Mieszkają obecnie w Londynie, dużo koncertują, a ich kariera się rozwija coraz lepiej..." Czyli to prawda, muszę się wynieść zanim On przyjdzie pierwszy. Natychmiast zaczęłam wrzucać
ubrania i wszystkie moje rzeczy do torby. Nawet nie zwróciłam na stojącą w progu Waliyhe.
 -Co robisz?!- Aż podskoczyłam ze strachu.
 -Dzięki za tą noc, ale muszę lecieć.
 -Czemu, miałaś zostać dłużej, co się stało?- Zasunęłam torbę i załozyłam ją na ramię.
 -Nic, wszystko jest ok.
 -Napewno?- Spojrzała błagalnym wzrokiem, żeby jej powiedzieć.
 -Naprawde, w porządku.- W ekspresowym tempie, zeszłam po schodach.

    -A Ty gdzie?- Rzucił Zayn i wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Odwróciłąm się do nich przodem.
 -Nie mogę zostać, muszę wracać.
 -JESTEM!!!- Krzykną Ktoś z progu drzwi, momentalnie się odwróciłam, a serce mi stanęło. Torba spadła na ziemię, a ja stałam bez ruchu. przyglądaliśmy się sobie z niedowierzaniem.
 -Claudia...- Wyszeptał. Coś mnie ukłuło w środku.
 -Nie odzywaj się do mnie!- Podniosłam torbę i rzuciłam się do wyjścia, jeszcze złapał mnie za nadgarstek, ale... Nawet na niego nie spojrzałam, nie nawidziłam Go za to, że mnie zostawił. Wyrwałam się i wróciłam do domu. Usłyszałam jeszcze za sobą ciche "Cornelia" i przyspieszyłam,

NIALL

   Weszłem do domu normalnie jak zawsze krzycząc na cały dom "Jestem!", Spojrzałem przed siebie i doznałem szoku. Czy...
to naprawde... Ona? Zamarłem w bezruchu. Jak tu się znalazła? Kiedy ostatnio pojechałem ją odwiedzić,ale dowiedziałem się,że się przeprowadziła do Włoch. Nie wiedziałem co powiedzieć, wypowiedziałem tylko jej imię, natychmiast wybiegła, jeszcze ją złapałem, ale nawet nie dała mi dojść do słowa, tylko uciekła.
 -Cornelia!- Krzyknęłem jeszcze za nią, ale chyba już nie dosłyszała, była za daleko.
 Myślałem, że się porycze na jej widok, ale kiedy już zniknęła, łzy same napłynęły mi do oczu, poszedłem do swojego pokoju i zamknąłem się w nim. Zaczęłam rozmyślać co by było gdyby..., ale to jeszcze bardziej mnie dołowało. Muszę jej to wszystko wytłumaczyć zanim znowu zniknie.

Claudia


   Weszłam przez okno i cała we łzach rzuciłam się na łóżko. Nikt nie może oglądać moich łez, a tym bardziej On, bo są prez niego wywołane. Na samo imię "Cornelia" przywołały się wspomnienia, jak razem spędzaliśmy czas. Nie odstępywaliśmy się na krok, zawsze razem bez względu na wszystko. Miała to być przyjaźń na zawsze. Jedno słowo "Wyjeżdżam", zmieniło wszystko. Cornelia wzięłl się znikąd, zawsze chciałam się tak nazywać. Niall zaczął tak do mnie mówić i tak zostało. Używał tego zamiast Claudia- Nie lubiłam tegoimienia, jak dla mnie jakieś dziwne jest, takie poważne.
   Wtuliłam się w poduszkę i już prawie zasnęłam kiedy do pokoju wszedł Jason.
 -A co ty tu robisz?- Spytał na wejściu.
 -Jestem w domu, nie widać?
 -Ale dlaczego, coś się stało?- Zmarszczył brwi
 -Nie, rodzice się pokapowali, że mnie nie było?
 -Tylko dziadek z babcią, ale nic nie wygadali, bo im wytłumaczyłem.
 -Ok, mógłbyś zostawić mnie samą?-Westchnął ciężko.
 -Chciałem wejść na fb itd... na laptopie, ale chyba zrezygnuje, chodź.- Wyciągną do mnie rękę.- Zaraz obiad, a Ty nie wyglądasz najlepiej.- Skrzywił się. Zaśmiałam się cicho, i podałam Mu dłoń.- Idź się ogarnij, a Ja już ide.
 -Zaczekaj, zaraz wyjde!- Krzyknęłam szybko poprawiając leciutki makijaż.
 -Zanim Ty wyjdziesz to może godzina minąć. Ide.-Usłyszałam trzask zamykanych drzwi.- Szybko zaczęłam robić luźnego koka, który wyszedł mi dopiero za trzecim razem i poszłam do kuchni.
 -Słoneczko, jak dobrze znowu Cię widzieć.-Zaczęła babcia.
 -Hej Babciu.- Spojrzałam co na obiad- Pierogi. Usiadłam i z niechęcią zaczęłam jeść. Po skończonym posiłku poszłam do pokoju, włożyłam słuchawki do uszu i walnęłąm się na łóżko. W takiej pozycji zostałam, aż zauważyłam, że za oknem zaczyna się ściemniać, wstałam i poszłam po jakąś kanapkę. W salonie zauważyłam rodziców. Rzuciłam tylko przelotne spojrzenie, zabrałam się za zrobienie kanapki.- kromka chlba, masło, jakiś ser i ketchup. Po posiłku wzięłąm szybki prysznic i wróciłam do pokoju w, którym momentalnie zasnęłam.






sobota, 28 lipca 2012

rozdział 4

  Wstałam z łóżka i rozejżałam się po pokoju. Obmacałam wszystkie kieszenie spodni, ale... Nie ma go.
 -Chwileczkę... Przecież Ona go ma!- Pomyślałam i pocichutku wyszłam z pokoju i przeszłam do salonu- Jason gdzie jesteś?- Zajrzałam do kuchni, gdzie była babcia z dziadkiem i szybko na palcach poszłam w stronę łazienki. Dobrze, że rodzice gdzieś wyszli, bo nie ma ich w całym domu, więc mogłam już się nie skradać. Podeszłam pod drzwi do łazienki i lekko zapukałam, po czym bez odpowiedzi weszłam. Mój braciszek spokojnie mył sobie zęby, w samym ręczniku.
 -Masz numer do Waliyhy albo Zayna?
 -Nie, a po co Ci?- Spojrzał na mnie w lustrze.
 -Ona chyba ma mój telefon, a raczej trudno mi będzie ją odwiedzić skoro jestem uziemiona na cały miesiąc.- Odwrócił się w moją stronę z niedowierzającą miną.- Tak. Właśnie za to o czym zapewne teraz myślisz, ale mam prośbę. Ja pójdę po telefon, a Ty będziesz udawał, że jestem w pokoju i jest wszystko ok. Zamknę drzwi od środka i wyjdę oknem, nic strasznego, postaram się wrócić przed powrotem rodziców.- Wypluł pastę i umył twarz po czym zwrócił się do mnie.
 -Spoko, ale nie rób za dużych problemów, żeby i mi się nie oberwało, ok?- Uśmiechną się do mnie.
 -Ok.- Przybiłam z nim żółwika i zrobiłam tak jak powiedziałam. Zamknęłam drzwi na klucz od wewnątrz i wyszłam przez okno bez najmniejszych problemów. Oczywiście zasłoniłam firankę, żeby nie było widać co jest w środku i przymknęłam okno, żeby wyglądało na zamknięte.
   Spojrzałam na karteczkę z adresem i ruszyłam w stronę centrum. O, tam ktoś jest, może mi wskaże kierunek, w którą stronę mam iść. Podeszłam do dwóch chłopaków.
 -Sory.- Zaczepiłam ich. Ale, gdy się odwrócili żałowałam tego.- Boże... Znowu Ty?- Wzięłam głęboki oddech.
 -Mi też miło Cię widzieć.- Spojrzał na mnie nie miłym wzrokiem.- To mój przyjaciel Louis.- wskazał ręką na chłopaka.
 -Tak fajnie.- Podałam mu karteczkę, ale co On robi... Podpisuję się?!
 -Czyli jednak wiesz kim jestem?- Zerkną na mnie.
 -Co?! Nie! Odwróć na drugą stronę, chcę znaleźć ten dom. Zerkną na nią i pokazał Louisowi.- I?
 -I z tego co widzę to nawet szukasz naszego domu co? Jednak fanką jesteś?- zrobiłam wielkie oczy.
 -Muszę się zobaczyć z Waliyhą. I dalej nie wnikam.- Skrzyżowałam ręce pod piersiami.- Powiesz mi czy nie?- Spytałam z oburzeniem.
 -Nie, chyba, że... Dasz mi buzi.- Zalotnie się uśmiechną.
 -Jaja sobie robisz?!- Zwróciłam się do drugiego.- A Ty powiesz mi gdzie to jest?- Poczekałam chwilę i wyrwałam karteczkę z ręki Harry'ego. Obróciłam się na pięcie i poszłam dalej.
 -Pokaże Ci!- Krzykną za mną ten drugi i mnie dogonił.- Zaprowadzę Cię, ale uśmiechnij się, jakaś skwaszona cały czas jesteś. Chyba nie jesteś na mnie obrażona?- Obją mnie ramieniem, które natychmiast zrzuciłam i ruszyłam szybciej.- Ej! Poczekaj, nie musimy się tak spieszyć! Mamy czas.
 -Może Ty masz, ale ja nie mam! Muszę szybko coś wziąć i zmywam się!- Zwolniłam trochę. Po chwili ciszy znów się odezwał.
 -Skąd znasz Harry'ego?
 -Po co Ci to?- Wzruszył ramionami.- Spotkałam Go W samolocie i potem na lotnisku przy automacie.
 -Czyli to Ty mu tak dowaliłaś?! Gratulacje, jesteś chyba pierwszą dziewczyną, która go odrzuciła, mówił mi o tym Zayn. Nieźle załatwiłaś, ale mogłaś troszeczkę delikatniej.
 -Mógł mnie nie dotykać.- Na tym skończyła się nasza gadka, bo stałam przed dużą bramą, za którą wyłaniał się ogromna willa. Ten tutaj wpisał jakiś kod i weszliśmy na wielkie podwórko z basenem. Szłam cały czas za nim, aż przystaną przy drzwiach.
 -Proszę, odprowadziłem i już lecę, powinna być w domu, a jak nie to na pewno ktoś jest.- Skierował się w przeciwną i znikną za zamykającą się bramą. No ok, więc załatwię to szybko. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał. Spojrzałam w bok i zauważyłam dzwonek, który nacisnęłam dwa razy. Po chwili usłyszałam przekręcający się zamek. Zza drzwi wyszedł nikt inny tylko Zayn.
 -O hej!- Uśmiechną się szeroko.
 -Cześć, przyszłam do Waliyhy. Muszę wziąć od niej swój telefon.- Gdy to On otworzył, mój plan zachwiał się trochę.
 -Nie ma jej chwilowo, ale zaraz przyjdzie, wyszła do sklepu, wejdź.- Otworzył szerzej drzwi.
 -Ale tylko na chwilę, spieszę się.- Weszłam do środka. Dom był niesamowity. Piękny, bogaty wystrój i tyle miejsca.
 -Usiądź.- wskazał kanapę w salonie przed dużą plazmą. Za chwilę dosiadł się i włączył telewizor.- co chcesz oglądać?
 -Obojętnie, mi bez różnicy.- Usiadłam wygodniej w rogu po turecku.
 -Dlaczego Ci wszystko jest obojętne?
 -Nieważne.
 -Przestań, to mówić: nieważne, obojętnie,bez różnicy.- Nie odezwałam się i czekałam z nadzieją, że Waliyha, szybko przyjdzie.- Chcesz coś do picia?- Pokręciłam przecząco głową. Włączył Disney Chanel i poszedł na pierwsze piętro, gdzie zapewne są sypialnie.
   Drzwi wejściowe się otworzyły. Miałam nadzieję, że to Ona, no ale. Był to ten lokowaty z przyjacielem, którzy od razu rozsiedli się na kanapie, obok mnie Harry, a Louis obok niego.
 -Jeszcze nie przyszła?- Zapytał chłopak obok mnie.
 -Nie.- Zbliżył się i położył głowę na moich kolanach z cwanym uśmiechem.- Zejdź po dobroci, bo Cię zwalę.- Powiedziałam spokojnie... Nawet się nie ruszył.- Zejdź!- Posłałam mu groźne spojrzenie, na co się podniósł i usiadł z boku.
 -Jestem!- Rozległ się głos dziewczyny na, który dość długo czekałam.- Claudia! Nie spodziewałam się, chodź na górę.- Obie weszłyśmy po schodach i skierowałyśmy się do jak sądzę jej pokoju. Od wejścia na przeciwko było duże okno i pod nim duże dwuosobowe łóżko, oraz drugie jedno osobowe z prawej strony. Po lewej było biórko z laptopem i jakaś szafka. Na panelach leżał miękki jasny dywan.- Mogłaś powiedzieć, że przyjdziesz, byłabym wcześniej.
 -Wiem, ale Ja tylko po telefon i już uciekam.
 -Już Ci go daję, zapomniałam o nim całkiem.-Zaczęła grzebać w torebce i po chwili wręczyła mi moją nokie 500.
 -Dzięki.
 -Zostań, jeszcze trochę.- A może teraz zapytać ją wprost, żeby mi pomogła? Tak zrobię to teraz.
 -Wiesz... Mówiłaś, że chcesz mi się odwdzięczyć, no nie?-zaczęłam nie pewnie, na co Ona przytaknęła.- Więc tak pomyślałam, że jest jedna rzecz jaką możesz dla mnie zrobić, ale rozumiem jak się nie zgodzisz, bo to taki trochę głupi pomysł, ale muszę się wyrwać, z domu, bo zostałam uziemiona za nic i tak, może mogłabym... Przenocować u Ciebie?- Chwilę się zastanawiała i od razu się uśmiechnęła.
 -Pewnie, jest tu dużo miejsca. A za co Ci się oberwało?
 -Za dzisiejszą akcję w parku.-Spojrzała na mnie, z miną "serio"? Na co przytaknęłam.- I mogę w dzień wychodzić, abym w nocy została, bo nie chciałabym bym Wam sprawiać problemu.
 -Przestań. Dla Ciebie wszystko.
 -I jeszcze takie małe pytanie, ile osób tu mieszka?
 -Sześć. Ale ja Tu jestem tylko jeszcze na kilka dni, więc chata jest chłopaków: Zayna i całego jego zespołu, a raczej bandy świrów. Ale jednego nie ma do jutra, więc weź trochę ciuchów i przyjdź kiedy chcesz.
 -Ok. to Ja już lecę.
 -Przyjdź wieczorem, chłopaki robią imprezę.
   Wyszłam z ich posesji i pędem pobiegłam do domu. Rodzice już są, bo słyszę ich rozmowy. Szybko weszłam przez okno i je za sobą zamknęłam, otworzyłam drzwi i zawołałam Jasona.
 -Masz? Bo już chcieli Ci drzwi otwierać.
 -Mam, ale będziesz mnie jeszcze krył.
 -Co?! Czy Ty wiesz jak ja dużo dla Ciebie poświęcam?! Powinnaś mi się odwdzięczyć.
 -Jak? Nie chcesz nic ode mnie ale jak coś, to się zgadzam. Wracając do sprawy, znikam na kilka dni i Ty nic o tym nie wiesz, jeśli się w ogóle skapną, ok?
 -Zwariowałaś?! I gdzie Ty poleziesz?
 -Trudno mi to mówić, ale do Waliyhy.
 -Wow. Więc tym Ci się odwdzięczy za pomoc?
 -Tak.-Przytuliłam Go i wygoniłam z naszego pokoju.
   Wzięłam dużą torbę i spakowałam do niej dwie piżamy i cztery komplety ubrań. Nie zabrakło też podstawowych rzeczy, jak szczotka, szczoteczka i takie tam pierduły. Posiedziałam jeszcze chwilę, po czym zajrzałam do pozostałych ubrań, skoro jest dyskoteka, a ja je bardzo lubię to może ubiorę się jakoś lepiej. Wybrałam TO (bluzka jest czarna jak coś) i znów uciekłam wiedząc już w którą stronę iść. Po 10 minutach stanęłam przed bramą i wtopiłam się w tłum ludzi którzy wchodzili. Duży dom = mnóstwo ludzi. Weszłam powoli do środka, grała głośna muzyka, a na stołach były porozstawiane chipsy, jakieś słodycze, napoje, oraz oczywiście alkohol. Była dopiero 21 ale niektórzy byli już chyba nieźle najebani, a przynajmniej tak wyglądali. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Waliyhy. Nie było jej, więc wbiegłam po schodach do jej pokoju. Weszłam nie pukając. Nietypowy widok, bo Ona przytulała się z Zaynem. To jest para? Bo na początku przeszło mi przez myśl rodzeństwo, bo są podobni.
 -Sorki, że przeszkadzam... chciałam tylko zostawić torbę.
 -Nie szkodzi.- Powiedzieli równocześnie.- I ładnie wyglądasz.- Dodał Zayn.
 -Już się nie podlizuj i spadaj.- Skarciła Go, na co ja się lekko uśmiechnęłam.- A i rzeczywiście fajnie wyglądasz. Idziemy zaszaleć?
 -Pewnie.- Rzuciłam torbę i wyszłyśmy zamykając pokój na klucz.
   Dookoła wszyscy tańczyli, były puszczane różne remixy. Razem napiłyśmy się po 2 kieliszki, a potem poszłyśmy tańczyć.
 -Mogę prosić?- Spytał jakiś, muszę powiedzieć przystojny i nie napity facet. Pdałam mu rękę i stanęliśmy na środku parkietu. Tańczyliśmy trochę taniec towarzyski, jakieś obroty itd... ale też normalny, taki jak na każdej imprezie. Z tego co mi powiedziała stara nauczycielka tańca hip-hopu to to, że świetnie się ruszam, więc skoro o tym wiedziałam wykorzystywałam to nawet na zwykłej dyskotece. Tańczyło mi się bardzo dobrze i swobodnie. Po zakończonej piosence podziękowałam za wspaniały taniec i weszłam do kuchni trochę ochłonąć. Siadłam na blacie, po chwili podszedł Zayn i się dosiadł.
 -Co tam? Zmęczyłaś się?- Uśmiechną się.
 -Trochę.
 -Jak się tańczyło z Liamem?
 -Dobrze, choć nie wiem kto to jest, nie znam Go.
 -Mieszka tu i z tego co wiem to Ty na kilka dni też.
 -Chyba tak. A co tam u Ciebie?
 -Normalnie.- Zapadła chwila ciszy, którą przerwał pytaniem.- Zatańczysz?- Skinęłam głową i poszliśmy gdzieś na środek tańczących ludzi. Zaczęła lecieć piosenka " I'm Sexy and I Know It ", co trochę mnie onieśmieliło, ale już po chwili się rozluźniłam i tańczyłam tak jak zawsze, Zayn też fajnie tańczył- tak na swój sposób. Jeszcze nigdy z nikim nie tańczyłam tak jak to nazwę tak "odważnego" tańca. Wokół napici faceci gwizdali i krzyczeli coś w stylu "Dawaj maleńka!" I muszę przyznać, że nieźle się rozkręciłam. Taniec to mój żywioł, ale nigdy tego nikomu nie powiedziałam, bo zawsze odmawiałam, żeby gdziekolwiek zatańczyć. Na końcowej melodii złapał mnie za rękę trzy razy obrócił i nachylił ku ziemi tak, że znów patrzyłam w Jego oczy. Staliśmy przez chwilę w tej pozycji bez ruchu dopóki nie zaczęła lecieć kolejna, teraz już wolna piosenka.
 -Dobra, ja do tego tańczyć nie umiem.- Uśmiechną się.
 -To dobrze, bo ja też nie.
 -I przy okazji, świetnie tańczysz.
 -Znowu się podlizujesz?- Uśmiechnęłam się.
 -Tak. To na razie.- Rozeszliśmy się w dwie różne strony, a ja myślałam, że zwariuję, ze szczęścia, ale nie wiem dlaczego to tylko taniec. No właśnie, a ja go kocham, więc uznajmy, że moje emocje wywołały właśnie ruchy taneczne. Boże co ja robię? Tłumacze sama sobie dlaczego jestem szczęśliwa. A teraz się karcę za to?! Przestań!- Walnęłam się ręką w czoło.
 -AAA!A tak w ogóle to... Co Ty robisz?
 -Biję się z myślami.- Wzruszyłam ramionami.- A ten krzyk co miał oznaczać?- Stałam z nią w kuchni.
 -A no właśnie. AAA! Jezu jak Ty cudnie tańczysz! A mina Zayna na twoje ruchy? Matko jedyna. I tak na marginesie, ładnie razem wyglądaliście!- Posłałam jej piorunujące spojrzenie.- No co? Ja tylko mówie to co myśle i to co widziałam. Będęmiała jak dokuczać braciszkowi, bo ostatnio pomysły mie się skończyły.
 -Chwilę... Bratu? Jesteście rodzeństwem?
 -Tak, a co myślałaś? Że parą?!-Zaśmiała się na co się nie odezwałam.- Ej... Tak myślałaś? No nie wierze... Tak? Przyznaj się!
 -No dobra, tak pomyślałam. Przyznaję się.-Wybuchła śmiechem.
 -chodź już spać, bo nie wstaniemy jutro.
 -Nigdzie nie idę, kocham imprezy i zawsze zostaje do końca.- Wystawiłam jej język.
 -Ok. To chodź te mną zatańczyć.
 -Trochę się zmęczyłam z Twoim BRATEM, więc jeszcze chwilę posiedzę i napiję się czegoś.- Przytaknęła. Wzięłam z lodówki piwo i usiadłam na krześle.
 -Daj łyka?- Odezwał się za mną Harry przytulając od tyłu.
 -Nie i spadaj.- Wydostałam się z jego objęć. Ale jak na złość, wziął puszkę i się z niej napił po czym odstawił.- Teraz to sobie weź całą, nie mam ochoty pić po Tobie.
 -Nie przesadzaj.- Pocałował mnie w szyje.
 -Zostaw!-Warknęłam. Wyrwałam się i odeszłam w stronę tłumu ludzi. Zaczęłam pośród nich tańczyć, czyli można by powiedzieć, że zatańczyłam z każdym. Co chwila jakiś facet mnie klepał w tyłek co mnie strasznie irytowało, w końcu podstawiłam mu nogę tak że z hukiem spotkał się z panelami. Gdy wstał spojrzał na mnie, jak na jakiegoś diabła, i podszedł na tyle blisko, że mogłam spostrzec jego kolor oczu, pomimo, że nie było wcale tak jasno. Odwróciłam się i już chciałam odejść kiedy On nie tyle co mnie klepną co strzelił po tyłku. Sprzedałabym Mu niezłego placka z ręki, ale Waliyha mnie za nią złapała, blokując mi ruch.
 -Chodź i daj sobie spokój. -Zaczęłyśmy razem tańczyć po kolei do każdej piosenki i z każdym. Ludzie powoli się rozchodzili. Ale impreza to impreza- Ja zostaje do końca. 
 -Przepraszam, że zabrałem Ci piwo, czy zatańczysz te mną?- Harry.
 -Jeden taniec.- Pokazałam na palcu, że jeden.- Jesteś bardzo upity.- Zaprzeczył, ale ja wiem swoje. No akurat puścili nam przytulańca. Po prostu super.- Nie będę tańczyła wolnego.
 -Powiedziałaś że jeden, więc rusz się i zaczynamy bo piosenka się skończy.- Spojrzałam błagalnym wzrokiem co nic nie dało, a raczej przyciągną mnie i obją w talii. Ostatecznie objęłam jego szyję i ruszałam się w rytm muzyki.przytulił mnie czego bardzo nie lubiłam, ale jeszcze wytrzymam te dwie minuty. Zaczą zjeżdżac rękami w dół.
 -Harry!
 -No co!- I położył ręce tam gdzie były i za chwilę znowu nimi zjeżdżał.
 -Harry! -Położył je na moim tyłku.
 -Wytrzymasz jeszcze chwilę, a ja nią będę się cieszył dotykając tak fajnej dupy.
 -Weź ręce.
 -Nie.
 -Tak.
 -Nie!
 -Tak!
 -Skończmy się kłócić, bo dziwnie wyglądamy.
 -No raczej jak trzymasz ręce nie tam gdzie trzeba!
 -Przestań, już koniec piosenki zaraz, wytrzymasz.
 -To pierwszy i ostatni raz kiedy z Tobą tańczę!
 -Ok, tylko daj mi się nacieszyć tą chwilą. A mogę ją ...
 -Nie! Nawet nie próbuj.- Oparłam głowę na Jego ramieniu i tak dotrwałam do końca tej przeklętej piosenki. Była długa, a przynajmniej mi się tak wydawało.
 -Chodź, idziemy już?
 -Ok, jestem zmęczona.- Waliyha.
   Poszłyśmy na górę i przebrałyśmy się w piżamy. Ja miałam krótkie różowo-czarne spodenki z paski i czarną bluzkę na ramiączka, a Ona raczej niebieską, krótką koszulę nocną. Związałam luźnego koka i poszłam spać na pojedyncze łóżko.


piątek, 27 lipca 2012

Taka mała sprawa :(

Cześć. Chciałabym wiedzieć ile osób to czyta, więc jeśli tak to naciśnijcie z boku na tą ankietę, lub zostawcie po sobie jakiś komentarz- cokolwiek, bo jak nikt nie czyta to po kilku rozdziałach po prostu przestane pisać. Możecie pisać też krytyczne komentarze liczy się prawda.

Rozdział 3

 Wszyscy się poprzytulali i ucałowali w policzek, po kolei: najpierw oczywiście mama, potem tata i Jason. Ja nie miałam ochoty na czułości, więc rzuciłam szybkie "Hej", ale oboje mnie przyciągnęli do siebie. Wtedy poczułam się jak mała dziewczynka- przypomniało mi się dzieciństwo. Spędzałam tu wakacje jako dziecko, kiedy jeszcze mieszkałam w Irlandii, potem były Włochy, gdzie już rzadko się widywaliśmy, a na końcu Polska- tam gdzie się urodziłam, cieszyłam się, że tam wracam, bo w innych krajach dziwnie się czułam i w dodatku nie umiałam dobrze muwić po włosku. Polska to była kolejna przeprowadzka i miałam nadzieję że ostatnia, bo nigdzie więcej nie miałam zamiaru jechać. Już zapomniałam o tych miłych chwilach spędzonych w Londynie, jednak kiedy teraz czuję takie szczęście nie miałam zamiaru puszczać, ani tej siwowłosej niskiej kobiety, która robi takie naleśniki, że można marzyć o nich codziennie na śniadanie, obiad i kolację, ani dziadka, dość wysokiego, również siwego i zawsze uśmiechniętego, a zapach jego fajki mnie uspokajał i nadal to robi.Zdecyduję, się jednak, że będą jedynymi osobami, którym będę okazywała emocje, bo inaczej były by różne dziwne rozmowy na temat mojego zachowanie i wtedy źle bym się czuła. Ale skoro mowa o uczuciach to tylko z nimi mi się tak dobrze rozmawia, no chyba, że chodzi o wytłumaczenie, że nie jestem głodna, bo z tym mam mały problem. Ale to już mało ważne, cieszę się, że tu przyjechałam i przestało mi być to już obojętne tak jak wcześniej.
 -Słoneczko... Chodź już do środka, bo nas tu udusisz.- zaśmiała się lekko kobieta.
   Rozluźniłam uścisk i spojrzałam na nich.
 -Tęskniłam.-Moje oczy się zaszkliły, ale nie pozwoliłam sobie płakać.
 -My też kochanie.- Odpowiedział dziadek zapraszając mnie do środka gestem ręki.
   -Chce ktoś coś do picia?- Tak jak to zwykle rodzice kawę, a Ja z Jasonem cole. Żadna nowość.- Za dwie godziny będą naleśniki, bo jest dość wcześnie jak na obiad, więc zaraz wam zrobię po kanapce i idźcie na miasto, zgoda?
 -Musimy?-Jęknęłam na co skinęła głową i podała mi kanapkę z szynką, serem, sałatą, pomidorem, ogórkiem i szczypiorkiem- więcej się nie dało, :). Po zjedzeniu wstałam i szybko wrzuciłam do czarnej torby, telefon i portfel, po czym wyjęłam z walizki, która była już w pokoju gościnnym, czarne nie za luźne dresy i czarną bluzkę na ramiączka. Do tego buty nike oraz czapkę z daszkiem, złapałam bluzę z wieszaka, w której leciałam i wyszłam przed furtkę. Przez chwilę zastanawiałam się, czy iść w prawo czy w lewo, bo nie pamiętałam jak się idzie do centrum, ale ostatecznie Jason popchną mnie w prawą.
 -Gdzie idziemy?- Zapytał.
 -Nie wiem, a gdzie chcesz?- Spojrzałam na niego kątem oka.
 -Może na jakieś zakupy, co?
 -Jak chcesz to idź, ja idę do jakiegoś parku się przejść.
 -Zaraz się może rozpadać, bo coś chłodno jest.
 -To ustalmy, że spotkamy się za półtorej godziny w parku obok galerii.
 -Ty jeszcze pamiętasz co gdzie jest?- Spytałam z niedowierzaniem bo ja nie mam pojęcia.
 -Tak trochę.
 -Ja pójdę do jedynego miejsca jakie pamiętam gdzie jest i nie będzie to park w środku miasta tylko ten na obrzeżach, pamiętasz? Wszędzie trawa i drzewa, dwie huśtawki i mały staw z pałkami wodnymi i trzciną.- zaczęłam wspominać.
 -Ten, w którym łapaliśmy żaby?- uśmiechną się.
 -Tak. To ten.- Zaśmiałam się cicho i skręciłam w lewo, a Jason poszedł przed siebie.
 -Będę tam o ustalonym czasie, jak coś to dzwoń!- Krzykną za mną.
 -Nie bądź taki opiekuńczy! Poradzę sobie!- Uśmiechnęłam się sama do siebie.
   Gdy doszłam do tego miejsca... wszystkie wspomnienia wróciły, widziałam dwójkę biegających dzieci, bawiących się raz w berka, a raz w chowanego. Huśtają się na huśtawkach, kto wyżej, albo łapią żaby- Ja nigdy nie złapałam, natomiast Jasonowi nie sprawiało to większego kłopotu. Jest tu zupełnie pusto, nikogo nie ma. Weszłam w głąb i oparłam się o jedno z drzew plecami. Trochę mnie obcierało, więc zdecydowałam się, na pobliską ławkę, usiadłam na niej z samego brzegu. Posiedziałam chwilę i nagle dobiegły mnie jakieś kobiece krzyki. Wstałam powoli i nasłuchiwałam lecz usłyszałam tylko ciszę, nie powiem, że jestem spokojna, bo trochę mnie to przeraziło, obróciłam się wokół własnej osi i nic nie zobaczyłam. Zaczęłam iść po piaszczystej drodze. Doszłam do stawu.
 -Kto to?!- Powiedziałam głośno, gdy coś się poruszyło w trzcinie. Podchodziłam powoli i ostrożnie, usłyszałam jakiś jęk i wiedziałam, że jest coś nie tak. Zauważyłam kogoś leżącgo, to była młoda dziewczyna była w samej bieliźnie. A ubrania były z boku, płakała i usta miała zakneblowane. Szybko do niej podbiegłam. Była przerażona. Szybko wyjęłam jej- nazwijmy tą chustką z ust.
 -Uważaj!- Krzyknęła na co momentalnie się obróciłam, jednak zachowałam zimną krew. Chociaż serce nie mało mi wyskoczyło z piersi. Stałam oko w oko z jakimś facetem.- miał ze 30-40 lat oraz co mnie najbardziej przerażało umięśniony- nie aż tak bardzo ale jednak, przez zdjętą koszulkę było to widać. Z tylniej kieszeni niezauważalnie rzuciłam dziewczynie swój telefon i pokazałam za plecami ręką, żeby się pospieszyła.
 -No i po co tu śliczniutka przylazłaś? Masz teraz mały problem.- Powiedział z cwanym uśmiechem.
 -Jakoś nie widzę tu problemu z tobą. Rzeczywiście przerazi mnie jakiś walnięty stary facet, chcący zgwałcić dziewczynę swoim zapewne małym kolegą tylko dla przyjemności, bo co? Żadna kobieta nie chciała się przespać z takim chujem jak ty?!- Mówiłam z ironią. Dobrze, że jestem super aktorką, bo w środku już biegne co sił w nogach do domu dziadków.
 -Oj masz coś za długi język, pyskata Ty.- Ruszył w moją stronę, powolnym krokiem na co ja szłam do tyłu wymijając dziewczynę leżącą na ziemi.
 -I masz zamiar mnie teraz gonić? Przecież nie masz szans na dogonienie mnie. Porównaj masę ciała.- zadrwiłam.- Jak coś to też ćwiczyłam bieganie, więc będę miała taką małą rozgrzewkę z tobą!- Prychnęłam. I muszę przyznać że w kłamaniu i udawaniu jestem niezawodna- i jak teraz widać to też skromna, bo coś się chwalę w ostatnich dniach.
 -Posłuchaj gówniaro!- Nieźle się wkurwił.- Nie będę się z Tobą cackał! Więc siadaj i przestań gadać, i jeśli sama umiesz to zacznij sama zdejmować twoje luzackie ubranko, bo chcę zobaczyć Twoje ciałko.
 -Fajnie rymujesz, zostań pisarzem i twórz własne wiersze.- Przystaną tak jak Ja.
 -Nie wyparzoną gębę to Ty masz, ale ciekawe co zrobisz, jak...-nie dokończył, bo oczywiście przerwałam.
 -Jak co? Jak mnie zgwałcisz?! Nie boję się, a Tobie się to nie uda, więc zabieraj stąd tą dupe  i jazda, zanim ktoś się dowie, bo raczej chyba sam nie widzisz co robisz, złapałeś jedną dziewczyne, a druga Ci wpierdala samą gadką.- Przedłużałam jak długo się dało tą rozmowę czekając, aż ktoś przyjdzie, bo z tego co zauważyłam dziewczyna wysłała sms i jak na razie to siedzi i wygląda na sparaliżowaną.
 -Zamknij się! Skoro tak chcesz to chodź!- Szybko złapał mnie za nadgarstek i zaciągną pod drzewo, po czym wyciągną kawałek jakiegoś sznura i mnie do niego przywiązał.- I co? Dalej będziesz tak gadała?!- Uśmiechną się krzywo.
 -Tak...-Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale oberwało mi się prosto w twarz. Ból zawsze znosiłam starając nie zwracać na niego uwagi, ale już czuję jaki jest czerwony cały lewy polik.- Kobiet się nie bije.- dodałam za co oberwałam drugi raz.
 -Będziesz dostawała tak za każdym razem kiedy się odezwiesz.
 -A mogę krzyczeć?- Znów uderzył, ale mocniej. Splunęłam w niego krwią z ust i dałam do zrozumienia, że zadarł z ostrą babką.
   Odszedł w stronę dziewczyny, ta nie miała już telefonu, leżał już na trawie, ale długo tutaj nie posiedzę i nie pokażę słabości, ani łez. Brat mnie nauczył jak się rozwiązuje supły...-jej jak on mnie dużo nauczył: bić, obrony, przedłużać chwilę, udawać, a nawet jak rozwiązywać supeł ze sznura. Muszę mu podziękować. Sznur Był doś mocno zawiązany, ale udało mi się go poluźnić, więc..powoli, ale z siłą wyciągałam ręce.
 -Błagam! Odejdź!- Prosiła dziewczyna gdy ten ją uderzył po czym upadła na ziemię. Ten zaczął się do niej dobierać, więc musiałam się pospieszyć. Tak! Udało się! Rzuciłam się na faceta. Wskoczyłam mu na plecy bo nic innego mi nie wpadło do głowy, przez strach wszystkiego zapomniałam. Zachwiał się i razem ze mną runą na ziemię. Natychmiast wstałam tak jak On, ale on ma coś czego ja nie mam. Zawsze stosuję ten ruch, gdy jestem bez szans przeciwko mężczyzny, czyli z całej siły kopnęłam go w jaja. Zgiął się w pół. Popchnęłam Go i znów spotkał się z ziemią.
   -Waliyha!- Ktoś z daleka wołał. Czyli wiem jak już dziewczyna miała na imię. Na polu widzenia ukazał się jakiś chłopak, gdy się przyglądałam kto nadbiega, ten psychol złapał mnie za noge i przewrócił po czym wstał ciągnąc mnie za włosy w przeciwnym kierunku. Ból był nie do zniesienia i po prostu się darłam.
 -Puść mnie Ty jebany psycholu!-Wydarłam się i szarpałam coraz mocniej, miałam wrażenie że zaraz całe włosy mi wyrwie. Rzucił mną i kopną w żebra na co tylko zajęczałam z bólu i próbowałam się podnieść, ale za każdą próbą dostawałam coraz mocniej, więc inaczej. Przeturlałam się do tyłu i udało mi się wstać. Zahwiałam się, ale złapałam  równowagę.
 -Ty szmato!- Już chciał się do mnie zbliżyć kiedy rozległa się syrena policyjna.- Dzięki Bogu, dłużej bym nie zniosła tego bólu.- Dziwka!- Rzucił się pędem w moją stronę i przerzucił przez ramię po czym zaczą uciekać.
 -Chyba Ty !Puszczaj!Uniosłam twarz do góry i zobaczyłam biegnącego... Zayna?! A co on tu robi?! Za nim biegło jeszcze kilku policjantów i zdaje się, że ten chuj nie jest szybszy zwłaszcza jak Ja mu się wyrywam. Dobra dość tego! Położyłam ręce na Jego plechach i z całych sił się odpychałam żeby uwolnić się od uścisku, powoli mi się to udawało. Coraz większa część mnie była po jego tylniej stronie, więc teraz, albo nigdy.odepchnęłam się najmocniej jak potrafiłam i tuż przed upadkiem na ziemię wykrzyczałam "WAL SIĘ!"
   -Nic Ci nie jest?!- Uniósł lekko moją twarz.- Jezu... Co On Ci zrobił?!
 -Chyba uderzył parę razy jak nie zauważyłeś! I puść mnie!- Odsunęłam się od niego i zacisnęłam zęby, aby móc wstać.
 -Pomogę Ci!
 -N I E  D O T Y K A J  M N I E ! ! !- Wstałam sama i tylko zajęczałam.
 -Claudia!- Jason podbiegł do mnie i mnie przytulił.-Nic Ci nie jest?!
 -Przecież żyję tak?-Uśmiechnęłam się lekko.
 -Co się stało?! Czego nie zadzwoniłaś?- Mówił zdenerwowany.
 -Wuyluzuj trochę. I tak na marginesie jakoś nie miałam czasu, żeby gadać, że w tej chwili, ktoś mnie bije, nie uważasz, że by to troszeczkę dziwnie wyglądało?- Odsunęłam się od niego.
 -Wiesz o co mi chodzi... Chodź, tam jest karetka to Cię może trochę opatrzą, bo chyba będziesz miała jakiegoś siniaka.
 -Muszę?-Jęknęłam.
 -Tak.- Prychnęłam pod nosem i z Jego pomocą Doszłam do karetki. Ruszyliśmy w kierunku lekarzy, którzy posadzili mnie i zaczęli glądać. Trochę się wypytywali no, ale nie odpowiadałam. Wiem, że prawie połamał mi żebra. Zostaną małe ślady i nic więcej, ale za to bolało jak cholera.
 -Claudio Bloom, czy raczysz odpowiedzieć na pytanie co się dokładnie stało?- Mówił poirytowany policjant.
 -Nie ważne.- Odwróciłam wzrok.
 -A właśnie, że bardzo ważne.- Podeszła do mnie dziewczyna- już ubrana.- Proszę.- Podała facetowi mój telefon.- Jest na nim nagrana sytuacja od kąd mi go dała, najpierw napisałam sms, a potem włączyłąm nagrywanie, żeby jak coś mieć dowód co się stało. Nie jest do końca wyraźne bo ręce mi sie trzęsły, ale jest bardzo dobry głos, ustawiłam potem tak telefon żeby wszystko objął, a... Ona- wskazała na mnie ręką.- Była niesamowita. Ja nie miałam odwagi, żeby się odezwać, ani się ruszyć, a Ty...- Spłynęła jej pojedyncza łza.- Pomogłaś mi i... Dziękuję, nie wiem co by było, gdybyś nie przyszła.
   Wszyscy się zebrali, a policjant na laptopie, który był w radiowozie włączył nagranie.  Jej, Ja naprawdę byłam wkurzająca i nawet nieźle mi wychodziło wkurzanie Go.
 -Mój twardziel.- Uśmiechną się do mnie Jason, a ja do niego. Momentalnie złapał mnie za rękę po pierwszym uderzeniu. I z każdym kolejnym ściskał ją mocniej.
 -Zaraz zgnieciesz mi rękę!
 -Tak wiem, ale nie mogę na to patrzeć.
 -Już końcówka.- uśmiechnęłam się. Po jakiejś minucie się skończyło i co mnie zdziwiło, bo było to dziwne- wszyscy zaczęli mi bić brawo. Zaraz zjawili się reporterzy i robili mnóstwo zdjęć, oczywiście wszyscy chowali twarze i nikt nie udzielił wywiadu oprócz jednego lekarza oraz policji. Skryłam twarz w torsie Jasona i odeszliśmy, tak samo zrobili tamci.- Zayn i Waliyha.
 -Poczekaj!- Wołała za mną, więc z grzeczności jakiej jest we mnie mało, przystanęłam i obróciłam się.- Chciałabym Ci się jakoś odwdzięczyć.
 -Ale nie masz za co.
 -Chyba jednak mam. A i jestem Waliyha.
 -Ja jestem Claudia.
 -Wpadłabyś do mnie, np. jutro?
 -Nie wiem.- Chwileczkę... Ona mnie właśnie zaprosiła do siebie?! Ale przecież mnie nikt nie lubi, to jest dziwne.
 -No weź. Nie bądź taka. Czekam o 15:00. Masz mój adres.-Podała mi małą karteczkę.
 -Nie wiem, czy przyjdę. Cześć.-Odeszłam.
 -Pa.-Powiedzieli równocześnie.
   Gdy byliśmy już przed domem dziadków zatrzymałam się na chwilę, przed bramką do ogrodu.
 -Nie mów co się stało, przynajmniej rodzicom. Proszę.
 -Pezecież to nic złego...-Posłałam mu złe spojrzenie.- No dobra.- Wzruszył ramionami i weszliśmy. On poszedł do kuchni za apachem naleśników, a ja pobiegłam do naszego pokoju. Szybko się przebrałam i rozpuściłam włosy. Nałożyłam masę pudru, ale za to prawie nic nie było widać. Znalazłam, się w kuchni z zaczęłam jeść nakładane pokolei na talerz naleśniki.
   -Mniam.- Powiedziałam kończąc piątego . Babcia posłała mi ciepły uśmiech.
   -Claudia! Do mnie! Już!- Krzyknęła matka.
 -Co?!- Stanęłam w niewielkim salonie naprzeciwko jej.
 -Ty się mnie jeszcze pytasz?! Spójrz w telewizor! Jesteś w wiadomościach!
 -No i?
 -Nawet nie można Cię spokojnie na dwór wypuścić? Co Ty jesteś? Małe dziecko?! Nawet nic nie powiedziałaś!-Krzyczała.
 -Ale masz problemy! Wolałabyś pewnie usłyszeć, że znaleziono zgwałconą dziewczynę w parku? No bo ja raczej nie, a poza

tym przecież tylko pomogłam! To nic strasznego!
 -Nie krzycz na matkę.- No to super, przyszedł i mój kochany tatuś.-Dostajesz szlaban na cały pierwszy miesiąc wakacji!'
 -Fajnie. Po prostu super. I tak będę siedziała w domu, bo nikogo nie znam, więc co za różnica!
 -Na komputer też!
 -Zamknij się już! Nic się nie stało, tylko pomogłam! O co wy w ogóle się na mnie drzecie?!
 -Ale mogło się stać! I marsz do pokoju.
 -I tak będę robiła co chce!
 -Nie pyskuj!-Krzyknęła.
 -Bo co? Argumenty się wam skończyły?- Weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami. Walnęłam się na łóżko i przyszedł mi pewien pomysł do głowy.


__________________________________________________________

Wiem, że trochę taki dziwny,  ale taki tam pomysł, żeby jakoś podkręcić opowiadanie, co nie wychodzi bez talentu pisarskiego, którego nie mam :P. Starałam się,  ale nie wiem jak m to wyszło. Jak myślicie? Co Ona wymyśliła, żeby wymigać się od szlabanu? Komentujcie!!!!!!!!












czwartek, 26 lipca 2012

Rozdział 2 :)

-Matko...- Znowu ten budzik dzwoniący co rano. Wzięłam go i rzuciłam o podłogę. Przestał mi brzęczeć nad głową. Chwile jeszcze poleżałam i wstałam. Wzięłam czarne rurki, ponieważ wszystkie dresy schowałam w głąb walizki oraz bejsbolówkę w kolorze wyblakłej czerni. Było dziś dość ciepło, ale w Londynie nie koniecznie, zeszłam na dół i usiadłam przy blacie.
 -Zjedz coś i zaraz wychodzimy!- Krzykną Ojciec z salonu. Nie miałam zamiaru, bo ostatnio coraz mniej jem, po prostu nie mam ochoty i nie jestem głodna. Posiedziałam jeszcze chwile żeby wyglądało jakbym jadła i poszłam do swojego pokoju po walizkę którą zniosłam i postawiłam przed drzwiami.
 -Daj, wezmę.- Uśmiechną się Jason, gdy chciałam ją zanieść do samochodu. Nałożyłam ciemne trampki, bluzę z kapturem i wyszłam.
 -Nie będzie Ci za gorąco?- Spojrzała się dziwnie Matka.
 -Raczej nie.-Odpowiedziałam i wsiadłam do samochodu na tylnie siedzenie obok Jasona. Za kierownicą siadł tata i pojechaliśmy na lotnisko.
   Po dojechaniu siedliśmy na siedzeniach w oczekiwaniu na nasz lot. Rozległ się kobiecy głos w głośnikach każący wsiadać ludziom lecącym do Londynu. Tak też zrobiliśmy. Oddaliśmy bagaże i usiedliśmy na miejscach. Rodzice razem a ja z Jasonem, on od strony okna, a ja z brzegu, na przeciwko były dwa wolne siedzenia i modliłam się, żeby nikt ich nie zajął, no, ale to było do przewidzenia. Siadła jakaś starsza Pani przed Jasonem. Włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam  muzykę na cały głos tak, żeby nic nie słyszeć z zewnątrz. Zamknęłam oczy i wsłuchałam się w muzykę, zaczęłam rozmyślać i marzyć o lepszym życiu, no ale ktoś mi przerwał szturchając mnie, wyjęłam jedną słuchawkę.
 -Czego.- Przede mną stał chłopak chyba starszy ode mnie. Miał brązowe loki i zielone oczy.
 -Wolne?- powiedział po angielsku i Wskazał siedzenie przede mną.
 -Skąd mam wiedzieć, siedzi tam ta baba.- Pokazałam ją.
 -Ale ona już śpi.- Zauważył.
 -To skoro śpi to raczej wolne.- Mówiłam ostro, żeby się jak najszybciej odczepił.
   Siadł przede mną, a ja powróciłam do poprzedniej czynności- zatopienia się w muzyce, ale coś mi przeszkadzało- no tak. Nie da się tego wykonać jak ktoś się na Ciebie patrzy. Ponownie zdjęłam jedną słuchawkę.
 -Czemu się tak gapisz?!
 -A nie mogę?- zapytał z uśmiechem. Widać że flirciarz z niego.
 -Nie!
 -Nie denerwuj się.- Odpowiedział spokojnie.
   Jason po godzinnym śnie obudził się przez naszą rozmowę.
 -Hej, kto to?- zapytał.
 -Nie wiem, jakiś debil co nie daje spokoju i się cały czas lampi.- Spojrzeli na siebie i tamten widząc mojego brata uniósł tylko ręce do góry na znak, że się poddaje.
*kilka godzin później*
 -Znowu ktoś podszedł, ale nie do mnie, tylko do tego lokowatego. Jest ciemnej  karnacji z czarnymi włosami i czekoladowymi oczami. Fajny ma styl i zajebisty tatuaż, na ręce. Jak widać nie ma jednego, ale więcej, czyli spoko koleś.
 -Co tam?- zapytał go.- Ja obserwowałam rozmowę bez słuchawek.
 -Spoko.-Ten mu usiadł na kolanach co było dziwne, ale nie na długo, bo ten go zepchną. Przez to czarny wylądował przede mną.
 -Sory.- wyprostował się.- Jestem Zayn.-Przedstawił się i wyciągną rękę, której ja mu nie podałam.- A Ty?
 -Nie ważne.-Odpowiedziałam obojętnie.
 -Co Ty taka nie miła.
 -Odwal się.- Warknęłam i włożyłam znów słuchawki do uszu. Jednak coś podkusiło mnie, żeby podsłuchać ich rozmowę, jestem wścipska, ale ja to nazwałabym łagodniej- ciekawością. "Nie wygląda na to, żeby nas znała"- Mówił loczek. Na co brunet mu odpowiedział "Harry, Uważasz tak tylko dla tego, że jakby nas znała to by na Ciebie poleciała, tak?"
 -Cicho, Ona tu jest.- Dodał siedzący.
 -I wszystko słyszy.- Spojrzałam na niego i od razu odwróciłam wzrok.
 -Czyli wiesz kim jestem?-Ciągnął.
 -A co, celebrytem jesteś?- Powiedziałam z ironią, na co Harry, tak jak Go nazwał przyjaciel, wzruszył ramionami i się już  zamkną.-Nareszcie.- Pomyślałam.
 "Proszę zapiąć pasy, za chwilę lądujemy"- Odezwała się jakaś kobieta. Jak kazała tak zrobiłam. Stojący chłopak odszedł na swoje miejsce i już lądowaliśmy.
*Kilka minut po wyjściu z samolotu*
 -Weź swoją walizkę i wracaj szybko.- Nakazała mi matka. Skinęłam głową i poszłam.
   Chwilę poczekałam i dostałam swój bagaż, przed odejściem podeszłam jeszcze do automatu. Wrzuciłam drobne i nacisnęłam odpowiedni numerek, żeby otrzymać pepsi. Już miałam iść, no ale niestety, odwracając się do tyłu wpadłam na kogoś. Podniosłam wzrok. Spotkał się On z czekoladowymi oczami. Chwilę tak staliśmy, nie wiem co się stało, ale nie mogłam nic zrobić, póki ktoś nie złapał mnie od tyłu za biodra. Natychmiast się odwróciłam, przy czym uderzyłam kogoś w twarz z prawego łokcia.
 -Ałć! Powaliło Cię?!- Krzykną masując obolały punkt na twarzy, z którego jak widać zrobi się mały siniak. No.. może nie taki mały.
 -Mnie?! Nie powinieneś się zbliżać, ani mnie dotykać! Nie pozwalaj sobie za dużo!- Krzyknęłam Mu w twarz i już odchodziłam, zostawiając go tam.
 -Przepraszam za niego.- Krzyną za mną Zayn- ten normalny. Pokazałam mu ręką znak, żeby sobie darował i biorąc walizkę dołączyłam do rodziców i Jasona.
   Tata zadzwonił po taksówkę i po kilkunastu minutach dojechaliśmy przed mały żółty domek. Przed domem był niewielki ogródek z warzywami, a pod samym drewnianym płotem różne kolorowe kwiaty. Gdzieniegdzie były też jakieś drzewa. Do werandy prowadziła, wąska kamienna dróżka. Weszliśmy po trzech schodach i zapukaliśmy w drzwi, gdzie za chwilę pojawili się nasi dziadkowie.



_____________________________________________

Komentujcie, proszę, chcę wiedzieć waszą opinię, i czy w ogóle ktoś to czyta! Przy najmniej 2 komentarze!!!


poniedziałek, 23 lipca 2012

Rozdział 1


   -WSTAWAJ!!! Powinnaś być już gotowa, bo za pół godziny masz zakończenie roku szkolnego! Pospiesz się!- Krzyczała mi

matka do ucha.
 -Zaraz...- Odpowiedziałam przekręcając się na drugi bok.
 -Nie zaraz, tylko już!!!- zdjęła mi kołdrę i wskazała palcem drzwi, abym poszła do łazienki. Strasznie mi się nie

chciało, ale wolałam uniknąć kłótni nawet o wstawanie. Szybko wzięłam, naszykowany wczoraj strój galowy. Czyli długie

czarne spodnie, biała koszula, którą zasłaniam ciemnym swetrem i poszłam do łazienki. Ubrałąm się, umyłam zęby i lekko

umalowałam rzęsy. Włosy związałam w koka i zeszłam po schodach do kuchni. Wzięłam kanapkę i wyszłam z domu. Do szkoły nie

mam daleko, ale włożyłam słuchawki do uszu i tak poszłam. Słucham wszystkiego, nie mam ulubionego rodzaju- trochę popu,

rapu i rocka. Zdarza się regge i metal. Doszłam przed duży szary budynek i weszłam na halę gdzie odbywają się różne apele i

uroczystości. Dookoła wszyscy wystrojeni, a mi tak szczerze to, to wisiało. Żegnali się i rozczulali. Po zakończeniu do

klasy po świadectwo i już koniec. Tam znowu płacz i przytulanie, dobrze, że nikt mnie nie lubi, bo chyba bym zwariowała od

takiego zachowania.
   Wyszłam ze szkoły i czułam to wspaniałe uczucie. Ta wolność wakacji. Można robić co się chce, bez żadnej nauki, ani

obowiązków. Skierowałam się do domu i wolnym spacerkiem do niego doszłam.
 -Jak było.- mama.
 -Normalnie.- Weszłam do swojego pokoju i natychmiast zdjęłam z siebie te ciuchy. Nałożyłam luźne czarne dresy i za dużą

szarą bluzkę.
 -Claudia!Jason! Zejdźcie na dół.- Czego Ona znowu chce.
 -Po co?!- Odpowiedzieliśmy chórkiem ze swoich pokoi.
 -Zchodźcie!- Krzyknęła i nie chętnie zeszłam, a za mną Jason.- Mamy dla was informacje.
 -No?- Pospieszyłam ich.- Wzięłam szklankę z sokiem pomarańczowym i upiłam łyk.
 -Wyjeżdżamy na całe wakacje do LONDYNU!!!- krzyknęła.
 -Że co?!- - Zakrztusiłam się na te słowa, tak, że podniosłam ręce do góry, a brat mnie poklepał po plecach.
 -No tak! Tata chce odwiedzić swoje rodzinne miasto i pojedziemy do dziadków. A wiem że umiecie angielski więc bez

problemów możecie jechać!
 -No super.- Spojrzałam na tatę siedzącego obok.
 -Ale ja nie mogę! Mam turniej za tydzień z boksu.- Wstał.
 -Wiemy, ale to już jest pewne więc idźcie się pakować, bo jutro rano wylatujemy.
   przewróciłam oczami i poszłam do siebie. Włączyłam muzykę na cały głos i zaczęłam po kolei wrzucać do granatowej

walizki wszystkie ciuchy i inne drobiazgi jak aparat czy ładowarka. Wstałam i się odwróciłam.
 -Czego?- Zapytałam Jasona stojącego w drzwiach i momentalnie sciszyłam muzykę.
 -Chcesz jechać?- zapytał smutno.
 -Nie, ale jak już muszę to mi to obojętne.- Wzruszyłam ramionami.-A Ty?
 -Zrobiłbym wszystko, żeby nie. Paula ma za 5 dni urodziny.
 -A zapomniałam, że masz tu dziewczynę.- Wziął głęboki oddech po czym przytulił się do mnie i wyszedł.
   Niby to twardziel, ale nienawidzi się rozstawać. To jego słabość. Jeszcze dziś przyszła Paula i jego kumple i się

żegnali. Zjadłam na kolacje płatki i siadłam, przed laptopa i obczaiłam parę stronek, fb i inne.
   Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
 -Proszę.- Powiedziałam a do pokoju wszedł Wojtek- Przyjaciel Jasona.
 -Hej, co tam?- zapytał i zamkną drzwi.
 -A spoko.
 -Przyszedłem się pożegnać.
 -Aha, to żegnam Cię.- Pomachałam mu pokazując obojętność.
 -Czego taka jesteś?- Podszedł bliżej. Ja spojrzałam na niego z miną wtf?- Taka nie miła. Kiedyś zawsze byłaś uśmiechnięta.
 -Nie Twoja sprawa.- spiorunowałam go wzrokiem.
 -Wiem, że tego nie lubisz, ani w ogóle jak Cię ktoś dotyka, ale chodź się przytulisz nie będziemy się widzieli 2

miesiące.- Rozłożył ręce.
 -Nie. Wyjdź już. Denerwujesz mnie.
 -Nie wyjdę jak nie dasz misiaczka.- zaczął podchodzić z szerokim uśmiechem.
 -Nie! Wynocha!- Wskazałam drzwi.- Chciał mnie przytulić, ale odpychałam Go.
 -Daj spokój.- Wziął mnie bezproblemowo na ręce i rzucił się ze mną na łóżko mocno przytulając.
 -Dusisz mnie!- Krzyknęłam i lekko się odsuną po czym zbliżał swoją twarz do mojej. O nie! Tego za wiele. Zwaliłam Go

natychmiast z łóżka i wstałam. Jak się podniósł od razu go spoliczkowałam, że aż została czerwona dłoń na jego

prawym poliku. Pogładził czerwoną część twarzy.
 -Czego to zrobiłaś?- Zapytał.
 -Jak nie zauważyłeś to jakoś nie jestem uczuciowa i nawet Cię nie lubię, a Ty za dużo sobie pozwalasz, a teraz won z

pokoju!- Zauważyłam brata w progu, ale On nie, bo stał tyłem.
   -Nie przesadzaj i podszedł do mnie znów, łapiąc w talii. Zaczął mnie dotykać i całować, ale bez wzajemności. Jason już

się ruszył i chciał mu przywalić, ale nie zdążył. Zarobił takiego kopniaka w słabość jego płci, że leży na ziemi jęcząc.
 -Zabieraj Go stąd w tej chwili!- Krzyknęłam i nachyliłam nad ziemię.
 -Następnym razem nie przeżyjesz i ja tego dopilnuje ty chuju jebany.- Wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
   Brat Go wyciągną i doszły mnie tylko krzyki na korytarzu.- Byłam mega wściekła.- Położyłam się wkurwiona na łóżku i tak

jak siedziałam w ubraniach- tak zasnęłam.

_______________________________________________________________________

Piszcie opinie bo mi coś nie wychodzi :(


PRALOG.



 -Którą? W kwiatki czy tą czerwoną?- Powiedziałam przykładając do siebie na zmiane dwie sukienki.
 -Hmm... Może tą w kwiatki, wydaje mi się odpowiedniejsza.- Odezwał się chłopak.
 -A ta Ci się nie podoba? Pokazałam drugą.
 -Nie! Obie są cudne, ale ta taka poważniejsza, a w tej chyba będziesz się lepiej czuła. Jest chłodniejsza i lżejsza. A

chyba ważna jest wygoda tak? Przecież będziesz ze mną stała długo, bo będzie masa uczestników.
 -A muszę iść? nie lubię kamer ani się przed nimi pokazywać, zwłaszcza całemu kraju!- Odpowiedziałam zdenerwowana.
 -Ale to Ty mnie namówiłaś na ten kasting do X-factor, tak? Więc Ty ze mną idziesz mnie wspierać!
 -No trudno.- Założyłam sukienkę, balerinki i zrobiłam leciutki makijaż. Włosy rozpuściłam i już byliśmy gotowi.
   Dojechaliśmy na miejsce pociągiem i zaczęło się czekanie w kolejce. Gdy nadeszła Jego kolej kolej byłam strasznie

zestresowana. Rozległ się Jego głos: Tą piosenkę dedykuję mojej najlepszej przyjaciółce. Claudia, to dla Ciebie! Zaczą

śpiewać, trzymałam za niego kciuki przez cały występ.
 -Dostał się!- Pomyślałam i zaczęłam skakać z radości. Gdy zszedł ze sceny rzuciłam mu się na szyję.
   Przeszedł kasting, a potem w jednym etapie- ważnym jak każdy... Byłam z nim, przez cały czas, ale...co?! Nie przeszedł

i został poproszony z jakimiś chłopakami i zoproponwano im zespół. Spojrzał na mnie, z zapytaniem czy się zgodzić, ale

posłałam mu uśmiech znaczący: To Twój wybór, ważne żebyś Ty był szczęśliwy. To była Jego szansa i się zgodził. Spędzaliśmy

każdą noc na przygotowaniu Go. Śpiewał mi w każdej chwili, bo zawsze się trzymaliśmy razem i się wspieraliśmy. Pomagałam

mu jak mogłam, razem jedliśmy i chodziliśmy na dwór, w każdej chwili z nim byłam i dawałam rady co ma poprawić lub co jest

źle. Jednak nadszedł dzień finału i strasznie się stresował. powiedziałam Mu tylko "Zawsze jestem tu i wiem, że nie masz

się czego bać póki wierzysz, że się uda." Potem poszedł i gdy został wygłazany werdykt, wstrzymałam oddech. Myślałam, że

już wygrają, że będą skakali z radości, ale poleciały tylko łzy.
Nie wygrali ...
*kilka dni później*
 -Hej.- Powiedział szczęśliwy, a zarazem smutny podczas jedzenia ze mną pizzy w naszej ulubionej pizzeri.- Muszę Ci coś

powiedzieć...
 -Dawaj.
 -Podpisaliśmy kontrakt i jesteśmy zespołem.
 -Super!- Krzyknęłam.
 -Wyjeżdżam- Zamarłam w bezruchu.- Nie wiem czy będę tu często, może w ogóle.
 -Czyli zostawiasz mnie?!- Krzyknęłam i podniosłam się.
 -Muszę.-Spuścił głowę.
 -Wiesz co Niall! Miałam Cię za prawdziwego przyjaciela. Byłam z Tobą, wspierałam Cie w tych ważnych chwilach dla Ciebie,

a Ty mnie olewasz? Dziękuję bardzo!- Poleciały mi łzy.- Kochałam Cię jak nikogo innego!
 -Ale... Ja ...
 -Nic nie mów, daruj sobie i Żegnaj! Nie chcę Cię nigdy więcej widzieć!- Wybiegłam z pizzeri cała we łzach.
 -Przepraszam!-Krzykną za mną.
 -Wsadź sobie to Twoje "przepraszam" wsadź w dupe!
   Odeszłam i nigdy więcej Go nie widziałam. nie interesował mnie on ani jego zespłół. Zamknęłam się w sobie i zaczęłam traktować ludzi, tak jak On potraktował mnie.- Obojętnie.
_________________________________________________________________________

Wiem, że nie mam talentu i, że jest beznadziejny, no ale... Jest prosty i wiadomo było od razu o co chodzi. :(

BOHATEROWIE ! ! !

1.Claudia Bloom- Ma 17 lat. Wysoka z figurą modelki, jest bardzo ładna, bo naturalna, ale nie umie się do tego przyznać. ma niebieskie oczy i za łopatki proste, brązowe włosy. Gdy przyjaciel ją opuścił z radosnej i zawsze uśmiechniętej stała się wiecznie ponurą i ubierającą się na czarno dziewczyną. Uczy się średnio i nie wieży ani w przyjaźń, ani miłość.

2.Sandra Bloom i Jack Bloom- Rodzice Claudii. Matka jest Polką a ojciec pochodzi z Wielkiej Brytanii. Nie są wyrozumiali dla córki. Traktują ją surowo i nie potrafią zrozumieć dlaczego zmieniła się.

3.Jason Bloom- Starszy brat Claudii. Ma 20 lat.  Jest również wysoki, szczupły. ma ciemne włosy i piwne oczy.  Jest umięśniony i jego zainteresowaniem jest boks, który trenuje.




5.Niall Horan- Członek zespołu One direction. Ma 19 lat. Jest zawsze głodny i pogodny.  Singiel.

6. Liam Payne- Członek zespołu One Direction. Ma 19 lat Umie zachować powage i jest jakby tatą reszty chłopaków z zespołu. W związku z Danielle Pazer.

7.Harry Styles- Kolejny członek zespołu. Ma 18 lat. Jest zarozumiały i kocha flirtować, myśli, że wyrwie każdą dziewczyne, ale wkrótce przekona się, że nie jest łatwo z każdą. Singiel.

8.Zayn Malik- Należy do zespołu. Ma 19 lat. Zawsze dba o fryzure, jest w nałogu palenia i ma mnustwo tatuaży. Cichy ale szalony. Singiel.

9.Louis Tommilson- Należy do zespołu. Najzabawniejszy i najstarszy z wszystkich członków.  Ma 20 lat. Chodzi z Eleanor


No to na razie tyle. Co do bohaterów. :D


Od Autora

Hej wszystkim! Będe tu pisać opowiadanie o znanym chyba wszystkim zespole One Direction, Mam nadzieję, że się wam spodoba i proszę o dużo komentarzy. Brak komentarzy brak nowego rozdziału :P :D :).  Jak narazie postaram się dodawać rozdziały jak najczęściej lub regularnie,np codzienie albo co 2 dni. Bohaterzy jeszcze dzisiaj, a 1 rozdział nwm, jak zdąże to dziś, a jak nie to jutro, albo pojutrze. Buziaki :*

Żaneta:D