Wszyscy się poprzytulali i ucałowali w policzek, po kolei: najpierw oczywiście mama, potem tata i Jason. Ja nie miałam ochoty na czułości, więc rzuciłam szybkie "Hej", ale oboje mnie przyciągnęli do siebie. Wtedy poczułam się jak mała dziewczynka- przypomniało mi się dzieciństwo. Spędzałam tu wakacje jako dziecko, kiedy jeszcze mieszkałam w Irlandii, potem były Włochy, gdzie już rzadko się widywaliśmy, a na końcu Polska- tam gdzie się urodziłam, cieszyłam się, że tam wracam, bo w innych krajach dziwnie się czułam i w dodatku nie umiałam dobrze muwić po włosku. Polska to była kolejna przeprowadzka i miałam nadzieję że ostatnia, bo nigdzie więcej nie miałam zamiaru jechać. Już zapomniałam o tych miłych chwilach spędzonych w Londynie, jednak kiedy teraz czuję takie szczęście nie miałam zamiaru puszczać, ani tej siwowłosej niskiej kobiety, która robi takie naleśniki, że można marzyć o nich codziennie na śniadanie, obiad i kolację, ani dziadka, dość wysokiego, również siwego i zawsze uśmiechniętego, a zapach jego fajki mnie uspokajał i nadal to robi.Zdecyduję, się jednak, że będą jedynymi osobami, którym będę okazywała emocje, bo inaczej były by różne dziwne rozmowy na temat mojego zachowanie i wtedy źle bym się czuła. Ale skoro mowa o uczuciach to tylko z nimi mi się tak dobrze rozmawia, no chyba, że chodzi o wytłumaczenie, że nie jestem głodna, bo z tym mam mały problem. Ale to już mało ważne, cieszę się, że tu przyjechałam i przestało mi być to już obojętne tak jak wcześniej.
-Słoneczko... Chodź już do środka, bo nas tu udusisz.- zaśmiała się lekko kobieta.
Rozluźniłam uścisk i spojrzałam na nich.
-Tęskniłam.-Moje oczy się zaszkliły, ale nie pozwoliłam sobie płakać.
-My też kochanie.- Odpowiedział dziadek zapraszając mnie do środka gestem ręki.
-Chce ktoś coś do picia?- Tak jak to zwykle rodzice kawę, a Ja z Jasonem cole. Żadna nowość.- Za dwie godziny będą naleśniki, bo jest dość wcześnie jak na obiad, więc zaraz wam zrobię po kanapce i idźcie na miasto, zgoda?
-Musimy?-Jęknęłam na co skinęła głową i podała mi kanapkę z szynką, serem, sałatą, pomidorem, ogórkiem i szczypiorkiem- więcej się nie dało, :). Po zjedzeniu wstałam i szybko wrzuciłam do czarnej torby, telefon i portfel, po czym wyjęłam z walizki, która była już w pokoju gościnnym, czarne nie za luźne dresy i czarną bluzkę na ramiączka. Do tego buty nike oraz czapkę z daszkiem, złapałam bluzę z wieszaka, w której leciałam i wyszłam przed furtkę. Przez chwilę zastanawiałam się, czy iść w prawo czy w lewo, bo nie pamiętałam jak się idzie do centrum, ale ostatecznie Jason popchną mnie w prawą.
-Gdzie idziemy?- Zapytał.
-Nie wiem, a gdzie chcesz?- Spojrzałam na niego kątem oka.
-Może na jakieś zakupy, co?
-Jak chcesz to idź, ja idę do jakiegoś parku się przejść.
-Zaraz się może rozpadać, bo coś chłodno jest.
-To ustalmy, że spotkamy się za półtorej godziny w parku obok galerii.
-Ty jeszcze pamiętasz co gdzie jest?- Spytałam z niedowierzaniem bo ja nie mam pojęcia.
-Tak trochę.
-Ja pójdę do jedynego miejsca jakie pamiętam gdzie jest i nie będzie to park w środku miasta tylko ten na obrzeżach, pamiętasz? Wszędzie trawa i drzewa, dwie huśtawki i mały staw z pałkami wodnymi i trzciną.- zaczęłam wspominać.
-Ten, w którym łapaliśmy żaby?- uśmiechną się.
-Tak. To ten.- Zaśmiałam się cicho i skręciłam w lewo, a Jason poszedł przed siebie.
-Będę tam o ustalonym czasie, jak coś to dzwoń!- Krzykną za mną.
-Nie bądź taki opiekuńczy! Poradzę sobie!- Uśmiechnęłam się sama do siebie.
Gdy doszłam do tego miejsca... wszystkie wspomnienia wróciły, widziałam dwójkę biegających dzieci, bawiących się raz w berka, a raz w chowanego. Huśtają się na huśtawkach, kto wyżej, albo łapią żaby- Ja nigdy nie złapałam, natomiast Jasonowi nie sprawiało to większego kłopotu. Jest tu zupełnie pusto, nikogo nie ma. Weszłam w głąb i oparłam się o jedno z drzew plecami. Trochę mnie obcierało, więc zdecydowałam się, na pobliską ławkę, usiadłam na niej z samego brzegu. Posiedziałam chwilę i nagle dobiegły mnie jakieś kobiece krzyki. Wstałam powoli i nasłuchiwałam lecz usłyszałam tylko ciszę, nie powiem, że jestem spokojna, bo trochę mnie to przeraziło, obróciłam się wokół własnej osi i nic nie zobaczyłam. Zaczęłam iść po piaszczystej drodze. Doszłam do stawu.
-Kto to?!- Powiedziałam głośno, gdy coś się poruszyło w trzcinie. Podchodziłam powoli i ostrożnie, usłyszałam jakiś jęk i wiedziałam, że jest coś nie tak. Zauważyłam kogoś leżącgo, to była młoda dziewczyna była w samej bieliźnie. A ubrania były z boku, płakała i usta miała zakneblowane. Szybko do niej podbiegłam. Była przerażona. Szybko wyjęłam jej- nazwijmy tą chustką z ust.
-Uważaj!- Krzyknęła na co momentalnie się obróciłam, jednak zachowałam zimną krew. Chociaż serce nie mało mi wyskoczyło z piersi. Stałam oko w oko z jakimś facetem.- miał ze 30-40 lat oraz co mnie najbardziej przerażało umięśniony- nie aż tak bardzo ale jednak, przez zdjętą koszulkę było to widać. Z tylniej kieszeni niezauważalnie rzuciłam dziewczynie swój telefon i pokazałam za plecami ręką, żeby się pospieszyła.
-No i po co tu śliczniutka przylazłaś? Masz teraz mały problem.- Powiedział z cwanym uśmiechem.
-Jakoś nie widzę tu problemu z tobą. Rzeczywiście przerazi mnie jakiś walnięty stary facet, chcący zgwałcić dziewczynę swoim zapewne małym kolegą tylko dla przyjemności, bo co? Żadna kobieta nie chciała się przespać z takim chujem jak ty?!- Mówiłam z ironią. Dobrze, że jestem super aktorką, bo w środku już biegne co sił w nogach do domu dziadków.
-Oj masz coś za długi język, pyskata Ty.- Ruszył w moją stronę, powolnym krokiem na co ja szłam do tyłu wymijając dziewczynę leżącą na ziemi.
-I masz zamiar mnie teraz gonić? Przecież nie masz szans na dogonienie mnie. Porównaj masę ciała.- zadrwiłam.- Jak coś to też ćwiczyłam bieganie, więc będę miała taką małą rozgrzewkę z tobą!- Prychnęłam. I muszę przyznać że w kłamaniu i udawaniu jestem niezawodna- i jak teraz widać to też skromna, bo coś się chwalę w ostatnich dniach.
-Posłuchaj gówniaro!- Nieźle się wkurwił.- Nie będę się z Tobą cackał! Więc siadaj i przestań gadać, i jeśli sama umiesz to zacznij sama zdejmować twoje luzackie ubranko, bo chcę zobaczyć Twoje ciałko.
-Fajnie rymujesz, zostań pisarzem i twórz własne wiersze.- Przystaną tak jak Ja.
-Nie wyparzoną gębę to Ty masz, ale ciekawe co zrobisz, jak...-nie dokończył, bo oczywiście przerwałam.
-Jak co? Jak mnie zgwałcisz?! Nie boję się, a Tobie się to nie uda, więc zabieraj stąd tą dupe i jazda, zanim ktoś się dowie, bo raczej chyba sam nie widzisz co robisz, złapałeś jedną dziewczyne, a druga Ci wpierdala samą gadką.- Przedłużałam jak długo się dało tą rozmowę czekając, aż ktoś przyjdzie, bo z tego co zauważyłam dziewczyna wysłała sms i jak na razie to siedzi i wygląda na sparaliżowaną.
-Zamknij się! Skoro tak chcesz to chodź!- Szybko złapał mnie za nadgarstek i zaciągną pod drzewo, po czym wyciągną kawałek jakiegoś sznura i mnie do niego przywiązał.- I co? Dalej będziesz tak gadała?!- Uśmiechną się krzywo.
-Tak...-Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale oberwało mi się prosto w twarz. Ból zawsze znosiłam starając nie zwracać na niego uwagi, ale już czuję jaki jest czerwony cały lewy polik.- Kobiet się nie bije.- dodałam za co oberwałam drugi raz.
-Będziesz dostawała tak za każdym razem kiedy się odezwiesz.
-A mogę krzyczeć?- Znów uderzył, ale mocniej. Splunęłam w niego krwią z ust i dałam do zrozumienia, że zadarł z ostrą babką.
Odszedł w stronę dziewczyny, ta nie miała już telefonu, leżał już na trawie, ale długo tutaj nie posiedzę i nie pokażę słabości, ani łez. Brat mnie nauczył jak się rozwiązuje supły...-jej jak on mnie dużo nauczył: bić, obrony, przedłużać chwilę, udawać, a nawet jak rozwiązywać supeł ze sznura. Muszę mu podziękować. Sznur Był doś mocno zawiązany, ale udało mi się go poluźnić, więc..powoli, ale z siłą wyciągałam ręce.
-Błagam! Odejdź!- Prosiła dziewczyna gdy ten ją uderzył po czym upadła na ziemię. Ten zaczął się do niej dobierać, więc musiałam się pospieszyć. Tak! Udało się! Rzuciłam się na faceta. Wskoczyłam mu na plecy bo nic innego mi nie wpadło do głowy, przez strach wszystkiego zapomniałam. Zachwiał się i razem ze mną runą na ziemię. Natychmiast wstałam tak jak On, ale on ma coś czego ja nie mam. Zawsze stosuję ten ruch, gdy jestem bez szans przeciwko mężczyzny, czyli z całej siły kopnęłam go w jaja. Zgiął się w pół. Popchnęłam Go i znów spotkał się z ziemią.
-Waliyha!- Ktoś z daleka wołał. Czyli wiem jak już dziewczyna miała na imię. Na polu widzenia ukazał się jakiś chłopak, gdy się przyglądałam kto nadbiega, ten psychol złapał mnie za noge i przewrócił po czym wstał ciągnąc mnie za włosy w przeciwnym kierunku. Ból był nie do zniesienia i po prostu się darłam.
-Puść mnie Ty jebany psycholu!-Wydarłam się i szarpałam coraz mocniej, miałam wrażenie że zaraz całe włosy mi wyrwie. Rzucił mną i kopną w żebra na co tylko zajęczałam z bólu i próbowałam się podnieść, ale za każdą próbą dostawałam coraz mocniej, więc inaczej. Przeturlałam się do tyłu i udało mi się wstać. Zahwiałam się, ale złapałam równowagę.
-Ty szmato!- Już chciał się do mnie zbliżyć kiedy rozległa się syrena policyjna.- Dzięki Bogu, dłużej bym nie zniosła tego bólu.- Dziwka!- Rzucił się pędem w moją stronę i przerzucił przez ramię po czym zaczą uciekać.
-Chyba Ty !Puszczaj!Uniosłam twarz do góry i zobaczyłam biegnącego... Zayna?! A co on tu robi?! Za nim biegło jeszcze kilku policjantów i zdaje się, że ten chuj nie jest szybszy zwłaszcza jak Ja mu się wyrywam. Dobra dość tego! Położyłam ręce na Jego plechach i z całych sił się odpychałam żeby uwolnić się od uścisku, powoli mi się to udawało. Coraz większa część mnie była po jego tylniej stronie, więc teraz, albo nigdy.odepchnęłam się najmocniej jak potrafiłam i tuż przed upadkiem na ziemię wykrzyczałam "WAL SIĘ!"
-Nic Ci nie jest?!- Uniósł lekko moją twarz.- Jezu... Co On Ci zrobił?!
-Chyba uderzył parę razy jak nie zauważyłeś! I puść mnie!- Odsunęłam się od niego i zacisnęłam zęby, aby móc wstać.
-Pomogę Ci!
-N I E D O T Y K A J M N I E ! ! !- Wstałam sama i tylko zajęczałam.
-Claudia!- Jason podbiegł do mnie i mnie przytulił.-Nic Ci nie jest?!
-Przecież żyję tak?-Uśmiechnęłam się lekko.
-Co się stało?! Czego nie zadzwoniłaś?- Mówił zdenerwowany.
-Wuyluzuj trochę. I tak na marginesie jakoś nie miałam czasu, żeby gadać, że w tej chwili, ktoś mnie bije, nie uważasz, że by to troszeczkę dziwnie wyglądało?- Odsunęłam się od niego.
-Wiesz o co mi chodzi... Chodź, tam jest karetka to Cię może trochę opatrzą, bo chyba będziesz miała jakiegoś siniaka.
-Muszę?-Jęknęłam.
-Tak.- Prychnęłam pod nosem i z Jego pomocą Doszłam do karetki. Ruszyliśmy w kierunku lekarzy, którzy posadzili mnie i zaczęli glądać. Trochę się wypytywali no, ale nie odpowiadałam. Wiem, że prawie połamał mi żebra. Zostaną małe ślady i nic więcej, ale za to bolało jak cholera.
-Claudio Bloom, czy raczysz odpowiedzieć na pytanie co się dokładnie stało?- Mówił poirytowany policjant.
-Nie ważne.- Odwróciłam wzrok.
-A właśnie, że bardzo ważne.- Podeszła do mnie dziewczyna- już ubrana.- Proszę.- Podała facetowi mój telefon.- Jest na nim nagrana sytuacja od kąd mi go dała, najpierw napisałam sms, a potem włączyłąm nagrywanie, żeby jak coś mieć dowód co się stało. Nie jest do końca wyraźne bo ręce mi sie trzęsły, ale jest bardzo dobry głos, ustawiłam potem tak telefon żeby wszystko objął, a... Ona- wskazała na mnie ręką.- Była niesamowita. Ja nie miałam odwagi, żeby się odezwać, ani się ruszyć, a Ty...- Spłynęła jej pojedyncza łza.- Pomogłaś mi i... Dziękuję, nie wiem co by było, gdybyś nie przyszła.
Wszyscy się zebrali, a policjant na laptopie, który był w radiowozie włączył nagranie. Jej, Ja naprawdę byłam wkurzająca i nawet nieźle mi wychodziło wkurzanie Go.
-Mój twardziel.- Uśmiechną się do mnie Jason, a ja do niego. Momentalnie złapał mnie za rękę po pierwszym uderzeniu. I z każdym kolejnym ściskał ją mocniej.
-Zaraz zgnieciesz mi rękę!
-Tak wiem, ale nie mogę na to patrzeć.
-Już końcówka.- uśmiechnęłam się. Po jakiejś minucie się skończyło i co mnie zdziwiło, bo było to dziwne- wszyscy zaczęli mi bić brawo. Zaraz zjawili się reporterzy i robili mnóstwo zdjęć, oczywiście wszyscy chowali twarze i nikt nie udzielił wywiadu oprócz jednego lekarza oraz policji. Skryłam twarz w torsie Jasona i odeszliśmy, tak samo zrobili tamci.- Zayn i Waliyha.
-Poczekaj!- Wołała za mną, więc z grzeczności jakiej jest we mnie mało, przystanęłam i obróciłam się.- Chciałabym Ci się jakoś odwdzięczyć.
-Ale nie masz za co.
-Chyba jednak mam. A i jestem Waliyha.
-Ja jestem Claudia.
-Wpadłabyś do mnie, np. jutro?
-Nie wiem.- Chwileczkę... Ona mnie właśnie zaprosiła do siebie?! Ale przecież mnie nikt nie lubi, to jest dziwne.
-No weź. Nie bądź taka. Czekam o 15:00. Masz mój adres.-Podała mi małą karteczkę.
-Nie wiem, czy przyjdę. Cześć.-Odeszłam.
-Pa.-Powiedzieli równocześnie.
Gdy byliśmy już przed domem dziadków zatrzymałam się na chwilę, przed bramką do ogrodu.
-Nie mów co się stało, przynajmniej rodzicom. Proszę.
-Pezecież to nic złego...-Posłałam mu złe spojrzenie.- No dobra.- Wzruszył ramionami i weszliśmy. On poszedł do kuchni za apachem naleśników, a ja pobiegłam do naszego pokoju. Szybko się przebrałam i rozpuściłam włosy. Nałożyłam masę pudru, ale za to prawie nic nie było widać. Znalazłam, się w kuchni z zaczęłam jeść nakładane pokolei na talerz naleśniki.
-Mniam.- Powiedziałam kończąc piątego . Babcia posłała mi ciepły uśmiech.
-Claudia! Do mnie! Już!- Krzyknęła matka.
-Co?!- Stanęłam w niewielkim salonie naprzeciwko jej.
-Ty się mnie jeszcze pytasz?! Spójrz w telewizor! Jesteś w wiadomościach!
-No i?
-Nawet nie można Cię spokojnie na dwór wypuścić? Co Ty jesteś? Małe dziecko?! Nawet nic nie powiedziałaś!-Krzyczała.
-Ale masz problemy! Wolałabyś pewnie usłyszeć, że znaleziono zgwałconą dziewczynę w parku? No bo ja raczej nie, a poza
tym przecież tylko pomogłam! To nic strasznego!
-Nie krzycz na matkę.- No to super, przyszedł i mój kochany tatuś.-Dostajesz szlaban na cały pierwszy miesiąc wakacji!'
-Fajnie. Po prostu super. I tak będę siedziała w domu, bo nikogo nie znam, więc co za różnica!
-Na komputer też!
-Zamknij się już! Nic się nie stało, tylko pomogłam! O co wy w ogóle się na mnie drzecie?!
-Ale mogło się stać! I marsz do pokoju.
-I tak będę robiła co chce!
-Nie pyskuj!-Krzyknęła.
-Bo co? Argumenty się wam skończyły?- Weszłam do pokoju i trzasnęłam drzwiami. Walnęłam się na łóżko i przyszedł mi pewien pomysł do głowy.
__________________________________________________________
Wiem, że trochę taki dziwny, ale taki tam pomysł, żeby jakoś podkręcić opowiadanie, co nie wychodzi bez talentu pisarskiego, którego nie mam :P. Starałam się, ale nie wiem jak m to wyszło. Jak myślicie? Co Ona wymyśliła, żeby wymigać się od szlabanu? Komentujcie!!!!!!!!
Według mnie nie piszesz tragicznie, ale można by trochę popracować.
OdpowiedzUsuńMasz ciekawe pomysły i to jest ważne, ale liczy się także styl pisania.Powinnaś bardziej wszystko opisywać. Ty to robisz troszeczkę chaotycznie. Ale nie przejmuj się. Tak samo było ze mną w pierwszym blogu. Gdy teraz porównuję pierwszy rozdział w starym blogu do pierwszego rozdziału w drugim blogu to aż śmiać mi się chcę ;)
Dojdziesz do wprawy z czasem. I nie myśl o tym, że masz mało czytelników. Z czasem oni przyjdą do Ciebie. A na razie pozostało ci pisać i zachęcać innych do czytania.
Zauważyłam, że postać Twojej Claudii jest podobna do mojej Alex :)
Mam nadzieję, że nie pogniewasz się a mnie za ten komentarz. Wyraziłam tylko swoje zdanie.
Dzięki :D i się nie gniewam. I jak patrze to są troche podobne z charakteru, ale wygląd tak troszeczkę je różni :p
Usuń