poniedziałek, 23 lipca 2012

PRALOG.



 -Którą? W kwiatki czy tą czerwoną?- Powiedziałam przykładając do siebie na zmiane dwie sukienki.
 -Hmm... Może tą w kwiatki, wydaje mi się odpowiedniejsza.- Odezwał się chłopak.
 -A ta Ci się nie podoba? Pokazałam drugą.
 -Nie! Obie są cudne, ale ta taka poważniejsza, a w tej chyba będziesz się lepiej czuła. Jest chłodniejsza i lżejsza. A

chyba ważna jest wygoda tak? Przecież będziesz ze mną stała długo, bo będzie masa uczestników.
 -A muszę iść? nie lubię kamer ani się przed nimi pokazywać, zwłaszcza całemu kraju!- Odpowiedziałam zdenerwowana.
 -Ale to Ty mnie namówiłaś na ten kasting do X-factor, tak? Więc Ty ze mną idziesz mnie wspierać!
 -No trudno.- Założyłam sukienkę, balerinki i zrobiłam leciutki makijaż. Włosy rozpuściłam i już byliśmy gotowi.
   Dojechaliśmy na miejsce pociągiem i zaczęło się czekanie w kolejce. Gdy nadeszła Jego kolej kolej byłam strasznie

zestresowana. Rozległ się Jego głos: Tą piosenkę dedykuję mojej najlepszej przyjaciółce. Claudia, to dla Ciebie! Zaczą

śpiewać, trzymałam za niego kciuki przez cały występ.
 -Dostał się!- Pomyślałam i zaczęłam skakać z radości. Gdy zszedł ze sceny rzuciłam mu się na szyję.
   Przeszedł kasting, a potem w jednym etapie- ważnym jak każdy... Byłam z nim, przez cały czas, ale...co?! Nie przeszedł

i został poproszony z jakimiś chłopakami i zoproponwano im zespół. Spojrzał na mnie, z zapytaniem czy się zgodzić, ale

posłałam mu uśmiech znaczący: To Twój wybór, ważne żebyś Ty był szczęśliwy. To była Jego szansa i się zgodził. Spędzaliśmy

każdą noc na przygotowaniu Go. Śpiewał mi w każdej chwili, bo zawsze się trzymaliśmy razem i się wspieraliśmy. Pomagałam

mu jak mogłam, razem jedliśmy i chodziliśmy na dwór, w każdej chwili z nim byłam i dawałam rady co ma poprawić lub co jest

źle. Jednak nadszedł dzień finału i strasznie się stresował. powiedziałam Mu tylko "Zawsze jestem tu i wiem, że nie masz

się czego bać póki wierzysz, że się uda." Potem poszedł i gdy został wygłazany werdykt, wstrzymałam oddech. Myślałam, że

już wygrają, że będą skakali z radości, ale poleciały tylko łzy.
Nie wygrali ...
*kilka dni później*
 -Hej.- Powiedział szczęśliwy, a zarazem smutny podczas jedzenia ze mną pizzy w naszej ulubionej pizzeri.- Muszę Ci coś

powiedzieć...
 -Dawaj.
 -Podpisaliśmy kontrakt i jesteśmy zespołem.
 -Super!- Krzyknęłam.
 -Wyjeżdżam- Zamarłam w bezruchu.- Nie wiem czy będę tu często, może w ogóle.
 -Czyli zostawiasz mnie?!- Krzyknęłam i podniosłam się.
 -Muszę.-Spuścił głowę.
 -Wiesz co Niall! Miałam Cię za prawdziwego przyjaciela. Byłam z Tobą, wspierałam Cie w tych ważnych chwilach dla Ciebie,

a Ty mnie olewasz? Dziękuję bardzo!- Poleciały mi łzy.- Kochałam Cię jak nikogo innego!
 -Ale... Ja ...
 -Nic nie mów, daruj sobie i Żegnaj! Nie chcę Cię nigdy więcej widzieć!- Wybiegłam z pizzeri cała we łzach.
 -Przepraszam!-Krzykną za mną.
 -Wsadź sobie to Twoje "przepraszam" wsadź w dupe!
   Odeszłam i nigdy więcej Go nie widziałam. nie interesował mnie on ani jego zespłół. Zamknęłam się w sobie i zaczęłam traktować ludzi, tak jak On potraktował mnie.- Obojętnie.
_________________________________________________________________________

Wiem, że nie mam talentu i, że jest beznadziejny, no ale... Jest prosty i wiadomo było od razu o co chodzi. :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz