NIALL
-Ej, co to było?- Do pokoju wlazł mi Liam.
-Nic, możesz wyjść?- Odpowiedziałem obojętnie.
-Nie, nie wyjdę dopóki mi nie powiesz o co chodzi, to wyglądało dość dziwnie. Nigdy nie chcesz ze mną pogadać, a jak Cię już zmuszę to dziękujesz za rozmowę, więc od razu przejdźmy do najważniejszej części, o co chodzi.- Zrezygnowany podniosłem się do postawy siedzącej.
-Cornelia była moją najlepszą przyjaciółką...-Spojrzał na mnie z miną wtf.- Nazywałem Ją tak, bo zawsze chciała tak mieć na imię, więc tak zostało, Mieszkaliśmy obok siebie z Irlandii, Mieliśmy być najlepszymi przyjaciółmi na zawsze, to Ona namówiła mnie na kastingi, gdyby nie Ona nie został bym członkiem One Direction i nie byłoby mnie tutaj. Musieliśmy się przeprowadzić do Londynu, a Ja musiałem jej to jakoś powiedzieć, ale nie przyjęła tego najlepiej, nie dała mi dojść do słowa i po prostu odeszła i więcej Jej nie widziałem. Strasznie za nią tęskniłem dlatego nie rozmawiałem z Wami normalnie, bo wtedy nie chciałem mieć innych przyjaciół, chciałem, żeby Ona była moją przyjaciółką, Wtedy co wyjeżdżałem do Irlandii, nie pojechałem do rodziny tylko do niej, ale dowiedziałem się, że przeprowadziła się do Włoch cztery miesiące temu. Postanowiłem odnaleźć ją tam, ale zaczęła nam się trasa koncertowa, nagrywanie i ogólnie masę roboty, więc poleciałem tam za wa miesiące i szukałem jej tam z tydzień, gdy znalazłem mieszkanie myślałem, że się załamie jak jej nie było. Sąsiadka wytłumaczyła mi gestami (Bo nie znałem włoskiego), że nie ma jej i wyjechała. Szukałem jej długo, ale nie znalazłem. Poddałem się i wróciłem do Was. Kiedy Ją tu zobaczyłem... nie umiem opisać co wtedy czułem- Po prostu żal mi siebie było, że ją zostawiłem, nie wiedziałem co powiedzieć, przeszło mi przez myśl, że przyjechała do mnie, ale widząc jej reakcję ,
raczej była tu z innego powodu. Była taka... Smutna, zawsze była taka wesoła, zawsze się śmiała i kochała kolor żółty i niebieski- prawie wszystkie takie ubrania miała, a czarnego nienawidziła, ubierała Go tylko jak była smutna, a dziś... Była cała w tym kolorze. Tak bardzo za nią tęskniłem, a teraz jak wiem, że jest blisko, czuję się bezradny, bo co mogę zrobić? Raczej mi nie wybaczy, jest za bardzo uparta i stanowcza co do swojej decyzji. Nie mam pojęcia jak to wszystko naprawić.
-Jej, nie wiem co Ci powiedzieć, po prostu daj jej trochę czasu i porozmawiaj z nią.
-Miała dużo czasu i nie wybaczyła mi, a rozmowa z Nią, to... eh tylko krzyk i kłótnia, pogorszę tylko.
-To nie daj jej dojść do słowa, Ty mów tak żeby Cię słyszała i nie mogła na to poradzić, np. w radiu przeproś ją.
-Wyłączy je jak mnie usłyszy, ale dzięki za pomysły.- Uśmiechną się zrezygnowany i wyszedł. Na myśl przyszedł mi pewien pomysł, ale będzie mi potrzebna Waliyha, najlepiej porozmawiam z Nią od razu.
Claudia/ Następnego dnia.
Po co pisze się rano sms do osoby, która na pewno śpi. Wzięłam telefon do ręki i odczytałam wiadomość. "Spotkamy się dziś, po południu? :). Waliyha.". Od razu odpisałam, krótkie "Nie" i poszłam spać dalej, ponieważ była dopiero dziewiąta, ale nie pozwoliła mi zasnąć,wysyłając kolejnego sms'a o treści: "No proszę, dlaczego nie? Waliyha." Odpisałam tylko, że nie mam ochoty. Tym razem nie zawracała mi dupy wyjściem, więc spokojnie zasnęłam.
-Wstawaj, kochanie... Ktoś do Ciebie przyszedł.- Szturchała mnie Babcia, ale Ja udawałam, że śpię i nie reagowałam.- Claudia! Już, nie będzie wiecznie czekał, a jest przystojny...
-Babciu!- Natychmiastowo zareagowałam na jej słowa.
-O, widzisz? Już się obudziłaś, więc wstawaj i idź. Czeka w Salonie.
-Powiedz, że mnie nie ma.- Przekręciłam się. Ona tylko krzyknęła "Ona mówi, że Jej nie ma!"- Babciu!- Wzruszyła ramionami i wyszła. Skoro ten Ktoś wie, że jestem, to raczej wypadało by pójść zobaczyć czego chce. Nałożyłam pierwsze lepsze spodenki oraz bluzkę na ramiączka, oczywiście wszystko czarne. Szybko się ubrałam i rozczesałam włosy po czym wyszłam z pokoju nie budząc Jasona i skierowałam się do salonu.
-Hej.- Zaczął niepewnie i wstał z fotela, na którym siedział.- Posłuchaj mnie przez chwile...
-Nie Liam, to Ty mnie posłuchaj, nie mamy o czym gadać i nie mam ochoty na pocieszające rozmowy, bo pewnie już wszyscy wiecie Kim był dla mnie Niall i co się stało, więc... Oszczędź sobie kazań i daj mi spokój. Pod koniec wakacji wyjadę i znowu zapomnimy oboje o Sobie. Wszystko wróci do normy.
-Ale On o Tobie nie zapomniał! Szukał się przez długi czas, to Ty mu uciekałaś. On... tęskni za Tobą, może porozmawiaj z nim. Tak będzie najlepiej jak się pogodzicie.
-Dzięki za radę, ale nie skorzystam. Nie będę Go przepraszała za to, że mnie zostawił.
-To wybacz Mu! I tak na marginesie, to wiem tylko Ja i nikomu nic nie powiem, tylko proszę, przemyśl to i spróbuj.
-Spróbuję, ale nic nie obiecuję, muszę pobyć sama.
-Dobra, na razie.- Wyszedł z domu.
Może ma rację... Wyjęłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki trochę się ogarnąć, wychodząc rzuciłam poduszką w śpiącego braciszka.- Wstawaj śpiąca królewno, zaraz 13:00.- Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem. Westchnęłam i zabrałam mu kołdrę rzucając ją na drugi koniec pokoju.-Wstawaj!
-Zimno mi, dawaj to!
-To sobie weź.- Wyszłam i udałam się do kuchni.
W pomieszczeniu siedział dziadek czytający poranną gazetę i babcia gotująca jakąś zupę.
-Rodzice pojechali załatwić jakieś sprawy i wrócą za jakieś dwie godziny. Chcesz już jeść?- Spojrzała na mnie z szerokim uśmiechem.
-Nie dzięki, nie jestem głodna, idę na miasto i nie wiem kiedy wrócę. Nie martwcie się.
-Ale nie bądź za długo, dobrze?- Przytaknęłam i założyłam buty. Wyszłam i włożyłam słuchawki do uszu.
Szłam spokojnym spacerkiem. Wstąpiłam do Milkshake City i siadłam przy jednym ze stolików oczekując na zamówienie.
-Proszę.- Młoda dziewczyna podała mi mojego shaka i odeszła.
Wstałam od stolika.
-Hej.-Powiedział Zayn wchodzący przez drzwi.
-Cześć.
Wyszłam z budynku i skierowałam się do parku. Był stąd dość daleko. Powolnym krokiem doszłam w pół godziny i usiadłam na ławce obok stawu. Wyciągnęłam z kieszeni papierosy i wzięłam jednego, zapaliłam i zaciągnęłam się dymem. Kiedyś paliłam nałogowo, nie dawno rzuciłam to, ale w trudnych chwilach zawsze sięgam po nie, nie umiem się od tego uwolnić.
Zaczęłam rozmyślać nad prośbą Liama. Może i ma racje, nie mogę tak się do niego nie odzywać skoro jeszcze tyle czasu tu będę, a On pewnie będzie mnie przepraszał. Nie będę miała serca, żeby odrzucać Go, bo chciałabym, żeby nasza przyjaźń wróciła i żebyśmy o wszystkim zapomnieli, ale... Co ja pieprze. Wybaczę mu, ale nie tak łatwo, na pewno nie rzucę mu się na szyję, jak tylko Go ponownie zobaczę. Gorzej jak sobie mnie odpuści, wtedy będę pewna, że nie byłam dla niego ważna, tak jak On dla mnie. Może nie mam się czym przejmować, bo wszystko wróci i znowu poczuję szczęście? Boże! Znowu za dużo myślę! Nie wybaczę mu i koniec! Mam dość tego kłócenia się w myślach, może znajde sobie inne zajęcie. Obym szybko stąd wyjechała i nigdy nie wróciła, tak będzie dobrze. Obróciłam głowę w prawą stronę i z daleka ujrzałam mulata. Chyba idźe w moją stronę, co Mu powiem. Czym Ja w ogóle się martwię, przecież to będzie zwykłą rozmowa, nie mam się czym denerwować. Tylko czemu się tak dziwnie czuję w Jego towarzystwie? Na pewno się nie zakochałam bo to nie istnieje, więc co to może być?
Zanim się obejrzałam już był obok mnie ze swoim Shakem.
-Nie wiedziałem, że palisz.- Stwierdził.
-Dużo rzeczy o mnie nie wiesz.- Patrzyłam się przed siebie w jeden punkt.
-Dasz ognia?- Wyciągnęłam zapalniczkę i podałam Mu ją.- Tego było mi trzeba, dzięki.-Oddał mi ją wypuszczają dym z ust.- Czego siedzisz sama?- Zaczął ponownie rozmowę.
-Z Tobą siedzę, chociaż nie wiem po co przyszedłeś.
-Ja przyszedłem odpocząć, nie mam co robić, jutro mamy jakiś wywiad, koncert i jeszcze podpisywanie płyt, więc dużo roboty.
-Nie gadajmy o tym, nie chce mi się słuchać o waszej karierze, jaka to ciężka praca, ale za to macie ful kasy.
-Ok, a co Ty tu robisz?- Czułam Jego wzrok na sobie.
-Siedzę, pale i myślę.
-A nad czym tak myślisz?- Zayn
-O Niallu, nie wiem co mam zrobić.- Ponownie zaciągnęłam się i wypuściłam chmurę dymu.
-Ja nic o Was nie wiem i o tym co się stało, ale... co Was łączyło?
-Nie ważne.- Odpowiedziałam obojętnie.
-Aż tak wielka miłość?- Zaśmiał się.
-Nie wypowiadaj przy mnie tego słowa, ono nie istnieje.- Rzuciłam peta pod nogi i przydeptałam.
Podeszłam do stawu od strony gdzie była trawa, a nie trzcina i pałki wodne. Usiadłam i wpatrywałam się w falującą wodę od silnego wiatru jaki teraz poczułam, jak wychodziłam było słonecznie, teraz robi się coraz zimniej, zwłaszcza, że nie miałam bluzy. Podkuliłam nogi pod brodę i za chwilę przysiadł się też Zayn.
-Nie dasz mi spokoju?
-Nie.-Prychnęłam pod nosem i odsunęłam się kawałek ze względu na to, że siedział za blisko.- Ja nie gryzę.- Uśmiechną się i przysunął.
-Nie wiem tego.-Znów posunęłam się kawałek.
-Nie przesadzaj z tym nie dotykaniem, czego się boisz, że się oparzysz?- Dosunął się do mnie.
-Po prostu tego nie lubię, zrozum.-Znów w bok, a On za mną.
-A do tego chłopaka, pewnie twojego się przytuliłaś.- Wybuchłam śmiechem.- Co Cię tak śmieszy? Pierwszy raz widzę jak się śmiejesz.- Zamilkłam.
-Bo z tego nie da się, nie śmiać, Jason to mój brat głupku.-Odsunęłam się.- Poza tym, przyznaję się, że też tak pomyślałam o Tobie i Twojej siostrze,
-Myślałaś, że Ja i Waliyha jesteśmy parą? Przecież jesteśmy podobni jak można tego nie zauważyć?
-Ja i Jason też jesteśmy podobni, jak nie zauważyłeś.- Westchną i przysuną się.
Przesuwaliśmy się aż okrążyliśmy cały staw, nawet część z roślinnością. W końcu się zmęczyłam i siadłam w jednym miejscu.
-Nareszcie, zmęczyłem się. Pójdziemy coś zjeść?
-Normalnie bym się nie zgodziła, ale dziś jestem bez śniadania i zgłodniałam trochę, więc wyjątkowo się zgodzę.
Zaprowadził mnie do jakiejś pizzeri. Po dłuższym zastanowieniu zamówiliśmy pizzę z pomieszanymi składnikami- sos, ser, szynka, kurczak, krewetki, pieczarki, oliwki i kukurydza. Żadne z nas nigdy takiej nie jadło. Po 25 minutach oczekiwania przyniesiono nam zamówienie,
-Coś mi się zdaje, że tego nie zjem.- Spojrzałam na pizze.
-Nie wygląda zachęcająco, a zwłaszcza te krewetki. Jak Ja zjem to Ty też, ok?- Spojrzał na mnie z uśmiechem cwaniaka.
-Dobra jedz.- Wziął kawałek pizzy i powoli włożył go do ust. Odgryzł kawałek i, aż nim rzuciło.-Dobre?- Zapytałam śmiejąc się z Jego skwaszonej miny. Pokazał kciuk w górę.
-Mniam.- Wziął swoją kolę i wypił jej z pół.- Teraz Ty.- Wskazał kawałek na moim talerzu.
-Nie ma mowy to jest ohydne.- Spojrzał znacząco, na co wzruszyłam ramionami i wzięłam kawałek.- Ale to śmierdzi.-Stwierdziam. Włożyłam kawałek do ust i zaczęłam przeżuwać, moja mina była zapewne bezcenna.- O FUU!- Sięgnęłam w stronę serwetki, żeby w nią wypluć jedzenie, ale mulat zabrał mi ją.
-Masz przełknąć!- Śmiał się dalej, a ja nie chciałam tego przełknąć, ale po dłuższej chwili udało mi się.
Po kilku sekundach poczułam zwrot. Wstałam od stolika i wybiegłam do łazienki. Od razu zwymiotowałam do muszli. Za mną przybiegł śmiejący się Zayn.- Musisz zjeść jeszcze kawałeczek, bo to się nie liczy!
-Zayn, wyjdź! To damska toaleta.- Podniósł ręce do góry na znak poddania się i wyszedł. Opłukałam jamę gębową i wróciłam do stolika. Niech to zabiorą, nie mogę na to patrzeć. Złapał mnie za rękę i wyprowadził z pizzeri. Za rogiem wyrwałam dłoń i szliśmy już obok siebie.
-Może gdzie indziej pójdziemy? Bo chyba się nie najedliśmy.
-Ale nie na pizze.
-To może... Hot doga?- Wskazał budkę niedaleko nas.- Przytaknęłam i poszliśmy w jej stronę. W budce dało się usłyszeć z radia piosenkę Pitbuula "Back in time". Kocham tą piosenkę. Automatycznie zaczęłam poruszać nogą na co zwrócił uwagę Zayn.-Chyba nie możesz się powstrzymać.- Spojrzał na moją nogę. Sam zaczął tańczyć. Na refrenie zaczął się seksownie poruszać.- Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem, a On za mną. Razem zaczęliśmy tańczyć. Sprzedawca podgłośnił muzykę i się dziwnie na nas patrzył. W momencie "Baby, ohhh baby", staną za mną, położył ręce na moje chodzące biodra i razem zaczęliśmy schodzić w dół. Myślałam, że nie wytrzymam tak się śmiałam. Gdy się skończyło, zamówiliśmy sobie po jednym hot dogu. Było już trochę ciemno i zaczęło padać. Piosenka pasowała idealnie- Rihanna "Umbrella". Zayn staną znów za mną i zaczął przy mnie tańczyć, razem z nim poruszałam się w rytm muzyki.
-Macie! Bawcie się dobrze.- Sprzedawca rzucił mi czarny parasol. Rozłożyłam go i z nim tańczyłam tak jak to Rihanna w teledysku. Świetnie się bawiłam tańcząc, to jedyne zajęcie jakie lubię, a nawet kocham. Przetańczyliśmy razem całą piosenkę. Chwilę potem otrzymaliśmy zamówienia.- Idźcie już, bo odstraszycie mi klientów.- Oddałam mu cały mokry parasol i odeszliśmy. Stanęliśmy pod jakimś daszkiem, gdzie nie padał deszcz i zaczęliśmy jeść.
-Nareszcie coś jadalnego.- Skończyliśmy i rzuciliśmy papierki do pobliskiego kosza.
-Masz.- Podał mi swoją skórzaną, czarną kurtkę.
-Nie dzięki.- Odsunęłam. Jednak nie odpuścił i założył ją na mnie.- Spójrz jak ja wyglądam w tej kurtce.- Powiedziałam gdy zasuwał suwak.
-Ślicznie wyglądasz.- Posłał mi buziaka w powietrzu.
-Ja tak nie sądzę.- Wskazałam na za długie rękawy. Ogólnie cała była za duża i szeroka.
-To co. Ładnie wyglądasz. Musimy chyba iść do domu, bo jest 21:00. Na którą masz być?
-Nie wiem, mogę ile chce.- Uśmiechnęłam się.
-To dobrze, bo ja też, gdzie idziemy?- Spojrzałam na niego dziwnie.- Do wesołego miasteczka?- Spojrzałam jeszcze dziwniej odchylając się do tyłu.
-Jest już zamknięte.
-Właściciel jest trochę dłużej, bo zbiera kasę, już raz tak byłem z chłopakami, chodź.- Poszłam za nim tak jak kazał.
-Jesteś pewny, że możemy?
-Pewnie.- Objął mnie ramieniem. Które zaraz zrzuciłam.- Ej! Jak się przeziębisz, bo nie chciałaś się przytulić to będzie Twoja wina!- Objął mnie jeszcze raz.
-Mówiłam, żebyś mnie nie dotykał!
-Jak tańczyliśmy nie miałaś nic przeciwko!- Przystanął oburzony.
-Bo to był taniec! A teraz to... rzeczywistość.- Patrzył się na mnie jak na wariata.- Dobra, chodź!-
Szłam jeszcze chwilę pod jego ramieniem, aż doszliśmy do mnóstwa maszyn do zabawy. Pociągnął mnie w stronę jakiegoś faceta, już wychodzącego.
-Przepraszam!-Zawołał.
-Już zamknięte, przykro mi, zapraszam jutro.- Spojrzał na niego błagalnie.
-Dam podwójną cenę za wszystko!- Koleś chwilę się zastanowił, po czym się niechętnie zgodził.- To, gdzie najpierw?
-Hmm... Może...samochody?- Przytakną i wsiedliśmy do swoich. Trochę trwało zanim z nich zeszliśmy. Na początku się ścigaliśmy, a potem to już tylko stłuczki i przepychanie.
-Teraz na kolejkę! Potem karuzele, młyn i na to coś po czym się rzyga!- Krzyknął.
-Ja mam dość rzygania! Jak chcesz to na to pójdziesz! Ja nie! Chodź na tą koleje.-Pociągnęłam go za rękaw w stronę ogromnej kolejki.
*Dwie godziny później*
-Dobra, już chyba wszystko. Wracamy do domu, która godzina?- Zerkną na telefon. A ja bardziej wtuliłam się w kurtkę, bo byłam już cała mokra od deszczu.
-Zaraz druga.- Zrobiłam wielkie oczy.
-Powinnam już iść i tak dziwne że jestem tu z Tobą.
-Czy to już koniec?-Zapytał facet przy kasie.
-A jest coś jeszcze?- Zapytał.
-Żygadło i tunel zakochanych.- Odwrócił się w moją stronę zalotnie poruszając brwiami. Pokręciłam stanowczo głową.- Tunel, czy to drugie?
-Żadne! Wracam do domu!- Już się odwróciłam, kiedy podbiegł, i jakbym nic nie ważyła, przerzucił mnie sobie przez ramie.-Zayn! Puść mnie!
-To jak? wagonik dla zakochanych czy wielka karuzela?
-Nic!- Podszedł do mężczyzny,
-Dwa bilety do tego tunelu, proszę.
-Zayn nie waż się! Nigdzie nie wsiadam! Słyszysz? Puść mnie!-Wsiadł ze mną do tego przeklętego wagonika.- Błagam Cię, wole żygadło!- Zapiął pasek i sam się usadowił. Ruszyło, zdezoriętowana zaczęłam się wyrywać, nie znoszę wagoników, jeszcze kolejkę wytrzymam, ale nie tunele, za dużo strasznych wspomnień.
-Claudia! Uspokój się, przecież to tylko chwila przejażdżki w tunelu pełnym serc.
-Może dla Ciebie! Ja tego nienawidzę!- Udało mi się rozpiąć pas i wyskoczyłam jak poparzona, biegłam w stronę wyjścia. Po drodze potknęłam się o szyny i runęłam na ziemię, zaraz przy mnie pojawił się ten debil, pobiegłam przed siebie i wybiegłam z wesołego miasteczka, dobiegłam do parku przy centrum handlowym i usiadłam na ławce. Podkuliłam nogi i schowałam głowę w kolana.Za pięć minut przybiegł zdyszany Zayn i usiadł obok.
-Co się stało?- Oparł się o ławkę.
-Mówiłam, żebyś mnie tam nie wsadzał... mam złe wspomnienia. Prawie zginęłam we Włoszech w takim tunelu i od tamtej pory nie wsiadam do nich.- Spuściłam głowę.
-Przepraszam... nie wiedziałem.
-Może i ja też powinnam. Trochę mnie poniosło, wracajmy już jest zimno, jestem zmęczona i chce mi się spać.- skiną głową i ruszyliśmy w stronę domu dziadków.- Jestem padnięta. Nie chcę wiedzieć o której jutro wstanę.
-To wskakuj.- Stanął przede mną tak abym wskoczyła na jego plecy.
-Załamiesz się pode mną.
-Nie przesadzaj, wytrzymam.- Wskoczyłam i nawet się nie ugiął.- Widzisz? Jestem silny.- Powiedział dumnie wypinając pierś.
-Tak, widzę.- Tak szliśmy, a moje powieki stawały się coraz cięższe, nie mogłam tak dłużej i je zamknęłam.
___________________________________________________
Sorki za błędy. komentujcie.
Super rozdzial *.* i wgl opowiadanie
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadane, jestem ciekawa gdzie Claudia obdzi się rano, w swoim łóżku czy w domu one direction ze zniecierpliwieniem czekam na następny rozdział xx @Hazza_Conda <3
OdpowiedzUsuńno Żanetka dobrze ci idzie ;* Mrówkie
OdpowiedzUsuń