niedziela, 30 września 2012

Info do pewnego konkursu :)

No więc... Jest konkurs w którym biorę udział i piszę o tym notkę.
Link do zasad tego konkursu itp jest tu: http://lovehasnopride.blogspot.co.uk/p/lista-blogow-zgoszonych-do-konkursu.html
I bardzo BARDZO proszę was o wsparcie, bo to dla mnie ważne... Z góry dziękuję tym co mi pomogą i buziaki <3 <3 <3

PS. Polecam bloga, jest niesamowity: http://lovehasnopride.blogspot.co.uk/







24 :)



Rozdział 24- taki króciutki, bo tylko tyle zdążyłam napisać. Nie chciałam, żebyście długo czekali, więc dodaje .

     Opadłam zmęczona na łóżko i odetchnęłam.
 - No ludzie! Nie ma nawet chwili spokoju!- Odebrałam  telefon- halo?!
 -Hej to ja... Niall. Wpadłabyś na te filmy tak za pół godziny? Bo trochę ich jest i nie wiem czy zdążymy?
 -Pewnie... jak zdążę to  będę.
 -Super. Czekamy.
   A myślałam, że teraz odpocznę... Wzięłam szybko prysznic i ubrałam. Zamówiłam taksówkę.
 -Wychodzisz?- Do pokoju weszła mama.
 -Ym. Tak.
 -Eh. To tak jakbyś nie miała szlabanu, więc to nie ma sensu. Odpuszczamy ci go, ale masz się zachowywać. Dobrze?
 -Ale tak na serio?- nie mogłam w to uwierzyć! Mogę znowu normalnie żyć, bez takich ograniczeń jak wcześniej- Dziękuję- Przytuliłam ją.
 -Tylko więcej nie rób takich wyskoków i masz nam mówić jak coś się stanie.
 -Ok, ok. Idę dziś do znajomych na filmy i nie wiem kiedy wrócę, nie martwcie się.
 -Ale nie za późno- Uśmiechnęła się i wyszła.

*********************************

   Stałam już przed domem chłopaków z torbą ze swimi rzeczami oraz chipsami i żelkami.
 -SIEMAAA!- Krzykną Louis na wejściu- zaśmiałam się z jego głupoty i weszłam do środka. Przywitałam się z wszystkimi i usiadłam na sofie przed dużą plazmą- to co

najpierw?
 -Najpierw to ja idę się umyć- Harry.- Wiecie... Potem nie będę pewnie w stanie tylko położę się tak jak teraz więc zaczekajcie chwile.
 -Uważaj Claudia... Harry chodzi nago- ostrzegł mnie Liam.
-Nie prawda! W ręczniku!- Usprawiedliwił się drąc już z piętra.
-Tsa... chyba na głowie!- Wypowiedział tak abyśmy tylko my to słyszeli Lou.   Wybuchliśmy nieopanowanym śmiechem.
   Kiedy Hazza wrócił, już w dresach i luźnej koszulce usiadł między mną a Niallem. Z drugiej strony miałam Liama. Na fotelach siedzieli Lou i Zayn, na którego próbuję się nie patrzeć bo wiem, że na pewno bym się rozkleiła.
1 film- denna komedia, którą zaraz zmieniliśmy na romansidło. Wszyscy patrzyli się w ekran podczas wzruszającej chwili, kiedy dziewczyna odchodzi od zakochanego w niej bez wzajemności..

Poczułam na sobie wzrok Zayna  i bez zastanowienia spotkałam się z jego wspaniałymi oczami. Błyszczały się. Nie wiem co mam z tym zrobić, bo nie zrezygnuję z przebywania z chłopakami, ale to tak jakbym... ym... nie chciała patrzeć na niego? Nie, że się boję... nie, że nie mogę wypuścić łez bo ja nie płacze, ale nie chcę sprawiać przykrości jemu. Bo może wciąż mnie kocha? Tak powiedział... I przestań patrzeć . Nie odwróciłam wzroku i wyszłam na podwórko patrząc na niego, aż do samego końca kiedy przekroczyłam próg.
   Chciałam, by za mną poszedł... Nie idzie. Może źle mnie zrozumiał? Pewnie pomyślał, że wychodzę, bo nie chce go oglądać? Nie, ja po prostu chcę ostatecznie powiedzieć moją decyzję. Tylko tyle.


   Usiadłam na drewnianej huśtawce w ogrodzie i lekko się bujałam. Co mam zrobić? ... Raz do przodu.... potem do tyłu. Wznosiłam się i spadałam. Najpierw wszystko widziałam, a zaraz potem obraz mi znikał wraz z opadnięciem włosów na twarz. Wiatr wiał mi w twarz.. a na ciele pojawiły się dreszcze zimna jakie mnie ogarniało.

Chciałam, żeby wszystko wróciło i wróci. Wrócę do Polski i zacznę od nowa. Zapomnę o wszystkim i będzie dobrze tak jak powinno być, jeszcze będzie fajnie tylko trzeba stanąć twarzą w twarz z tym co mnie czeka.  .......... Huśtawka gwałtownie się zatrzymała... Nie chciałam podnosić opuszczonej twarzy.

   Trzymałam się mocno łańcuchów. Odsłoniłam twarz i spojrzałam na przybyłego. Zsunął dłonie na moje i pochylał się nade mną. Widziałam każdy szczegół jego brązowych tęczówek. Ku mojemu zdziwieniu lekko, ale blado się uśmiechną. Odwzajemniłam to i wstałam, stałam z nim twarzą w twarz. Może mu wybacze i dam jeszcze jedną szanse? Ale to Harry mnie pocieszał i był ze mną podczas tego wszystkiego... i całował. Może On też mnie ten... ? Powinnam wybrać, bo nigdy tego nie skończę... Powoli się do siebie zbliżyliśmy... Tak bardzo za nim tęskniłam... Ale nie. Wyminęłam tą część ciała i wtuliłam się w niego.
 -Przepraszam... - Wymamrotałam.
 -Nie musisz- Staliśmy tak przez chwilę, ale kiedy się od siebie odkleiliśmy razem wróciliśmy do środka... i pomimo ciekawskich spojrzeń oglądaliśmy dalej nie zwracając uwagi na czas, ani godzinę. Teraz byłam pewna na 99 %, że dobrze zrobiłam. 1 % to zawsze jest jakieś "ale".
______________________________________________
Wiem, że rzadziej dodaje rozdziały, ale na pewno tego nie zostawię ;). Cały wekend byłam na biwaku harcerskim i niedawno wróciłam i muszę teraz isc się uczyć -,-. Więc na razie to tyle :) <3

piątek, 21 września 2012

Rodział 23


     Wstałam strasznie niewyspana. W nocy budziłam się co najmniej trzy razy. Nie mogę zapomnieć o tym  co zdarzyło się wczoraj. Nie daje mi to spokoju. Czy to na prawdę się wydarzyło? Przecież dopiero co chodziłam z ... Nawet trudno wypowiedzieć mi jego imię tak bardzo mi go brak. Zayn. Wsadziłam twarz między dłonie oparte o kolana i tak pozostałam kilka minut. Było koło 12, więc śniadanie sobie darowałam i postanowiłam poczekać jeszcze tą godzinę albo półtorej na obiad. Wzięłam jeden zestaw * białą długa bluzka na ramiączka oraz czarne, skórzane obcisłe leginsy). Nie zabrakło oczywiście moich sztucznych włosów.  CHWILA! Ja idę dziś z chłopakami na basen! Jak się zanurzę to się odczepi i barwnik zafarbuje wodę! Co ja zrobię jak wokół mnie spłynie ten cholerny sprey?  Może spróbuję je jeszcze raz dziś umyć , bo przecież nie muszę zanurzać się całej tak? Mogę tylko do ramion... Kogo ja oszukuję?! Wrzucą mnie, podtopią a potem tylko śmiechy i nabijanie się ze mnie kiedy odkryją prawdę o moim olśniewającym tymczasowym wyglądem. Wszystko przez... Znowu trudne imię do wymówienia  nawet w moich własnych myślach.
      Nachyliłam się nad prysznicem i puściłam strumień dość ciepłej wody. Ujrzałam niebieską ciecz. Nałożyłam szampon, odżywkę, dwa razy spłukałam i zawinęłam w ręcznik. Gotowa, ubrana i po wysuszeniu wyszłam z łazienki.  W pokoju poprawiłam jeszcze brązik na mojej głowie i podążyłam do sypialni rodziców poinformować, że dziś wychodzę. Ujrzałam tam mamę czytającą jakieś pismo na łóżku.
 -Hej, mogę dziś wyjść na basen?
 -Powtarzam Ci,  że jak wyjedziemy będziesz mogła wtedy robisz co chcesz, ale na razie jesteś pod...
 -waszą opieką i mam się was słuchać. Tak wiem, ale nie będę miała więcej okazji na wyjście w Londynie ze znajomymi .
 -Nie? Jeśli dla ciebie dziesięć miesięcy to nic to nie wiem czego oczekujesz.
 -Ale ja wracam do Polski,  tak chcę wrócić i idę dziś, bo chcę spędzić jeszcze trochę czasu z ludźmi stąd- Po dłuższym tłumaczeniu dogadałam się.
                                  ***
   Zaczęłam się szykować i pakować podstawowe rzeczy jak ręcznik czy klapki. Jadę jednak z chłopakami,  bo zdałam sobię sprawę, że nie wiem gdzie to jest i tak się z nimi umówiłam, że podjadą i pojedziemy razem.  Nałożyłam swój strój, na to poprzednie ubranie, a na głowie oprócz mojej tymczasowej fryzurki, miałam na wszelki wypadek bardzo ścisły czepek żeby w razie co nie za szybko farba się wydostała. To powinno wystarczyć. Przygotowana wyszłam przed dom i czekałam koło furtki. Spojrzałam na jeden punkt czym była ławka z dwójką dzieci jedzących lody i z transu wyrwało mnie trąbienie auta. Obejrzałam się i ujrzałam... Hazze za kierownicą. Co dziwne tylko jego. Nabrałam powietrza i wsiadłam na miejsce pasażera.
 - Hej- zaczął pierwszy i posłał szeroki uśmiech, który odwzajemniłam.
 -Cześć. Gdzie reszta?
 -Jedzie z Liamem i pewnie są już na miejscu- Ruszył i po kilku minutach, gdy staną na światłach przerwał niezręczną ciszę. Nie zręczną przynajmniej dla mnie.
 -Mam wrażenie, że jesteś... hm.. spięta? Znaczy taka cicha i ten. To przez wczoraj? Jeśli tak to przepraszam, więcej nie...
 -Wszystko ok. Nic się nie stało... po prostu zaskoczyłeś mnie i tyle. Jedź.
   
      Dojechaliśmy na miejsce i po zaparkowaniu na parkingu auta wysiedliśmy.
 -Harry?- Zapytałam z przerażeniem, że aż przystanęłam.
 -Tak?
 -Czy to są baseny takie publiczne? Że tak dużo ludzi i w ogóle?- Przełknęłam ślinę i poprawiłam nerwowo grzywkę.
 -Dokładnie akuapark i na pewno jest mnóstwo ludzi, a coś nie tak? - Pokręciłam głową i za namową chłopaka przeszliśmy bez kolejki dzięki miłej pani kasjerce- directioner.
   Rozejrzeliśmy się w poszukiwaniu przyjaciół i strzelając zgadywaliśmy, że poszli na jakąś dużą zjeżdżalnie.
 -Cornelia! - Zawołał z tyłu znany głos. Obejrzałam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Nialla.
 -Nie! Nie zbliżaj się, jesteś mokry!- Pomimo to przytulił mnie tak, że nie mało udusił oraz został mokry podkoszulek- Ładnie wyglądasz. Uważaj bo tu dużo jest mężczyzn. Żeby cię nie pożerli wzrokiem... i nie tylko...- Uderzyłam go w ramię i się rozebrałam ukazując czarne bikini. Muszę przyznać, że jest trochę wyzywające ale oj tam. Skierowaliśmy się do reszty siedzących już w jednym z mniejszych basenów, lub takiego raczej jacuzzi.
   Przywitałam się z wszystkimi i weszłam do ciepłej wody pomiędzy Harry'ego a Liama.

*10 minut później*
 -Spierdalaj od moich cycków!- Wydarłam się kiedy po raz kolejny przyłąpałąm go na zaglądaniu mi do biustu. Reszta chłopaków się zaśmiała... nawet Zayn się uśmiechną- wychodzimy? Nie chce mi się już tu siedzieć...- jęknęłam znudzona.
 -To chodźmy na zjeżdżalnie!!!- wydarł się Louis i od razu wyszedł na posadzkę.
 -No nie wiem... idźcie, a ja sobie posiedzę na ręczniku ok? - robili smutne minki i wielkie oczka- to na mnie nie działa- przewróciłam teatralnie oczami i odeszłam.
   Wygodnie rozłożyłam się na ręczniku i patrzyłam na zjeżdżających chłopaków.... to było komiczne... nie wiedziałam że duże dzieci mogą mieć taki zacies  ogromnej kręconej zjeżdżalni. Ale po nich można się spodziewać wszystkiego. Gdy tak siedziałam i patrzyłam na piątkę debili Smoker skończył wygłupy i usiadł obok mnie.
 -Czemu nie chcesz się do nas przyłączyć? Jest na serio super- posłał mi lekki uśmiech.
 -Nie mam jakoś ochoty- mruknęłam.
 -Corni?- zaczął niepewnie. Domyślałam się do jakiego tematu zmierza.
 -Co was wzięło z tą ksywką?
 -Tak po prostu.- westchną i spojrzał na mnie tymi swoimi, cekoladowymi oczami- wiesz... bo ja cię chciałem.. przeprosić.- wydukał.
 -Fajnie. Przeszłości nie zmienisz- odpowiadam obojętnie
 -Wiem, żałuję i na prawdę nie chciałem. Byłem...
 -Pijany? - dokańczam- wytłumaczenie na wszystko  co nie? Trzeba było nie chlać.
 -Źle zrobiłem...
 -Tak wiem.
 -Popełniłem straszny błąd...
 -Nawet nie wiesz jak bardzo.
 -Wybacz mi. Proszę... ja..a ... ja cię kocham- zauważyłam że pod powiekami zbierają mu się łzy.
 -Mówisz mi, że przepraszasz,
lecz ja nigdy nie zapomnę.
To są tylko puste słowa,
nie wymażesz nimi wspomnień...- zanuciłam i ponownie poczułam wielką tęsknotę.
 -Ja już dalej be ciebie nie mogę- ciągną dalej- długo o tym myślałem, wiem że nigdy nie będzie jak zawsze, ale chcę spróbować... Cornelia... Błagam- Położył mi dłoń na udo wpatrywał się we mnie czekając na jakąkolwiek reakcje. Jego słowa mnie dotknęły.... bardzo, bo ja mogę go... też. Może ja go też kocham?  Nie widząc żadnego znaku danego ode mnie ciągną dalej- Codziennie rano budzę się  myślą, że już nigdy nie poczuję cię tak jak kiedyś, że więcej mi nie zaufasz i nie dasz szansy... zrobię wszystko... byś mi wybaczyła i pozwoliła na drugą szanse- Pojedyncza łza spłynęła po jego policzku.
 -Drugą? Potem trzecią, czwartą i jeszcze kolejną?!- podniosłam głos.
 -Ostatnią- wyszeptał ledwo słyszalnie- tylko tą ostatnią.- Nie wiem co  odpowiedzieć.
 -Przeprosiny mogę przyjąć, ale... nie licz na to, że skoczę na ciebie i zacznę całować. Nie. Nie wiem czy mogę wrócić do poprzedniego życia. Albo czy ty mi na to pozwolisz...
 -EJ! CHODŹCIE!- zawołał Niall. Odwróciliśmy głowy w stronę nawoływania.
 -Idź. Ja nie chcę- Spuściłam na chwilę wzrok, a gdy już go podniosłam zobaczyłam Nialla i Hazze stojących nade mną- mówiłam, że nie idę- powiedziałam stanowczo. Westchnęli głośno.

   -Nie! Zostaw mnie! Obiecaliście, że mnie nie wrzucicie! - Biegłam wokół basenów uciekając przed złośliwym blondynem. Przede mnie wyskoczył drugi chłopak i mnie chwycił- AAA!!!- HARRY! Puszczaj!- Wyrywałam się- Obiecaliście!- Wyrywałam się.
 -My cię nie wrzucamy...- powiedział spokojnie powoli opuszczając mnie w dół do wody.
 -PROSZĘ! Wciągnij mnie do góry!- Poczułam ręce trzymające mnie za nogi. To był Louis... Moje stopy zatopiły się w zimnej wodzie.
 -Powtarzam, że my cię nie wrzucamy ani nie wpychamy...
 -To co KURWA ROBICIE???!!!- Wydarłam się gdy woda sięgała mojego tyłka.
 -My cię kulturalnie moczmy- Wszyscy wybuchnęli śmiechem oprócz mnie- Od stóp, aż po sam czubek głowy- dodał. Mocno oplotłam ręce wokół jego szyi.
 -BŁAGAM! Wejdę sama!  Zimno mi!- Byłam już prawie cała pod wodą. ostały ramiona głowa i... włosy.
 -Harry puść ją...- westchną Zayn.
 -Ale to ona trzyma się mnie- odpowiedział z dumą. No tak. Ale jak się go puszcze to sama wlecę. Poza tym nie wiem czy sięgam tu dna bo basen jest duży i dość głęboki.
 -To ją wyciągnij, bo zaraz to ty będziesz błagał o życie.
 -Niby ciebie?- prychną
 -Nie. Ją- Zastanowił się chwilę, po czym opuścił mnie niżej... już było tak blisko.... a jednak zmienił zdanie i prostując się sadza przy okazji mnie na brzegu basenu. Odetchnęłam. Poczułam nagrzany ręcznik na moich ramionach i karku. Otuliłam się nim i usiadłam tam gdzie siedziałam wcześniej. Końcówki włosów były mokre. Miałam przyspieszony puls i regulowałam oddech- wszystko ok?- Przysiadli się wszyscy.
 -Tak... po prostu.. nie chciałam... ym- szukałam dobrego słowa.
 -Zamoczyć włosów?- Spojrzałam z lekkim przerażeniem na Zayna.
 -Skąd wiesz?- wydukałam.
 -Po pierwsze: miałaś je ładnie ułożone i wcześniej też ich nie zamoczyłaś, a wiem jak to jest jak ktoś ci moczy fryzure.
 -Tak masz racje- śmiałam się.
 -Po drugie: Nie zabiłaś sprawcy choć cię całą zamoczył. Oprócz jednego elementu- Uśmiechnęłam się na jego wytłumaczenia.
* Godzinę później*
    -Idziemy już? Jestem głodny. Mam ochotę na kurczaka- marudził Niall.
 -Yhm.- przytaknęliśmy i kiedy już się ubraliśmy ( ja tylko krótkie jeansowe spodenki, ponieważ nie chciałam aby zamoczyłą mi się bluzka od stanika) wróciliśmy do domów umawiając się na wieczór filmowy.
_______________________________________________________
Wybaczycie mi? Wiem, e tak długa przerwa źle na  pewno zrobiła ale niestety mało czasu miałam i brak weny... zwłaszcza jak wam obiecałam rozdział w ostatnim poście to miałam kare i mama zabrała mi laptopa. Super nie? PRZEPRASZAM że taki dziwny i nudny mam nadieję, że czytelników nie straciłam i dziękuję tym co komentowali i wspierali mnie mówiąc "Jak nie napiszesz to cię zabiję" xD. Dedyk dla was wszystkich którzy czytacie. Komentujcie. :* <3
I takie tam moje rysunki z lekcji kiedy mi się nudzi xD Jest ich jeszcze trochę ale jak wszyscy widzimy i to wiemy "Rysować to ja nie umiem". I ta dziewczyna na rysunku z Harry'ym to nie ja tak dla jasności xD <3

wtorek, 11 września 2012

Przepraszam wszytkich.

Pierwsza sprawa:
Przepraszam wszystkich za długą przerwę! Zaczęła się szkołą i to dla tego. Rozdział miał być dziś, ale jak spisałam to co zapisałam w telefonie to mi się usunęło. Teraz pisze w wolnych chwilach na telefonie, w zeszycie i na laptopie. Niestety wena ostatnio trochę zanikła i wiem, że moje opowiadanie jest mało interesujące, ale notka będzie na 100% jutro, albo pojutrze. Obiecuję! 

I druga:
Wszyscy albo wszystkie wiemy, że w ten czwartek są urodziny naszego Nialla. I znalazłam na fb pomysł co w tym dniu będziemy robiły, oczywiście jeśli komuś się chce, więc tak:
1.Jemy co się da i ile się da XD
2.Piszemy na nadgarstku Irish Boy.
4.Ubrać coś zielonego.
3.Rysujemy flagę Irlandii.
5.Obejrzeć "Greece " lub "Gdzie jest Nemo" c;


Ja osobiście nałożę zielone leginsy i jakąś bluzkę z narysowaną flagą xD. Lub zieloną bluzkę z flagą a spodnie czarne xD. Jeść będę jak szalona wszystko co pyszne i słodkie, ile się da! I oczywiście na nadgarstku napiszę Irish Boy :D. no i oczywiście obejrzę oba filmy :D
Ja nie wstydzę się być DIRECTIONER, więc co mi tam. Moge nawet napisać  NIALL na czole. :P.
__________________________________________________________
mam nadzieję, że nie jesteście źli i poczekacie jeszcze trochę na rozdział.
I czy będziecie coś robiły na urodziny Niallera? Ja osobiście to go kocham, ale to taki mały szczegół.
 

wtorek, 4 września 2012

HAHA. Moje arcydzieła!

Nudziło mi się na lekcji xD To się nazywa mieć talent:
 Larry <3
 Takie tam : One Direction is my world
Niall <3

 Polecam bloga, dopiero pralog, ale widzę, że może być fajny ;D:  KLIK

22 Rozdział

Mam dodawać piosenki do rozdziału bo nwm?  tu możecie sobie jakąś wesołą i pod koniec taką, no ym... pełną pożądania? xD
____________________________________________________

  Zetknęliśmy się czołami i wpatrywaliśmy w oczy. Zrobiłam to co on, zbliżyłam usta i już się dotykały. Były takie

miękkie, może nawet idealne, ale do pocałunku nie doszło, a dlaczego?
 -Wow...- przerwało nam krótkie słowo, a raczej coś  rodzaju dźwięku. Obróciłam głowę i ujrzałam Louisa.- Szedłem tylko do łazienki, ale chyba w czymś przerwałem. Wybaczcie.- Podniósł ręce w geście obronnym- Nie chciałem.
 -Lou... proszę
 -To nie moja sprawa, więc się nie mieszam.- Odszedł. Westchnęłam i siadłam na kanapie przy wejściu do sali wspominając ten wspaniały dotyk i uczucie. Tylko czemu to? Powinnam się martwić, co ludzie pomyślą, już nawet nie Zayn, bo jak zauważyłam nie chciał nas i nawet mu nie zależy na naprawieniu tego związku. Wszyscy pomyślą o mnie jako puszczalskiej szmacie... najpierw zabrała się za Malika, a teraz uwiodła Stylesa. Tak, już widze te nagłówki, gdyby coś takiego się zdarzyło.
 -Możemy się nie kłócić?- Powiedział błagalnie, siadając obok- przytaknęłam i do dopóki reszta nie skończyła filmu siedziałam i pisałam sms ze znajomą poznaną ostatnio przez fb. Tak jakoś się przypadkiem zapoznałyśmy, jest z Polski, ale nie z mojego miasta, choć mieszka nie daleko. Ja zamieszkiwałam w Gdańsku,a ona w okolicach Sopotu.
 

-Szkoda, że was wywalili. Film był po prostu odlotowy!- Krzykną Niall jak tylko nas zobaczył i po chili dodał.- Chodźmy na obiad! Jestem głodny!
 -Znowu? Dopiero zjadłeś, opanuj się, człowieku.- Spojrzałam przez ramię i ujrzałąm uśmiechającego się braciszka, który podszedł do mnie i oznajmił, że idzie na obiad z nową znajomą. AHA. Znajomą... już to widze.

   Razem z chłopakami udałam się do Nados. Po drodze rozwali parę autografów i porobili sobie zdjęcia z fanami, więc trochę to zajęło. Kiedy w końcu udało nam się dotrzeć usiedliśmy przy największym stoliku. Gdy zamówiliśmy odłożyliśmy karty na bok i zaczęliśmy jakże fascynującą kontynuacje dyskusji o jedzeniu. Wszyscy się w nią włączali, oprócz mulata. Taki strasznie cichy dziś był. Jakby nieobecny...
 -Ja nie wiem jak to robisz, ale wywnioskowałem, że jesz sporo, a figurę masz idealną.- Zwrócił się do mnie ten Nick.
 -Nie wiesz ile jem ani jaką mam figurę, przez ubrania gówno widzisz- pochmurniałam.
 -Przepraszam jeśli uraziłem swoją wypowiedzią- posłał sztuczny uśmieszek na co odpowiedziałam tylko grymasem na twarzy.
 -Corni? Dałabyś się zaprosić jutro na basen?- Harry.
 -Nowe zdrobnienie? Ale nie wiem, muszę się wyrwać jakoś z domu. Bo nadal mam strasznie ograniczone wyjścia.
 -To nic jakoś dasz rade. A słuchaj mam propozycje... może przyjdziesz na nasz koncert za nie całe dwa tygodnie? Tak na

zakończenie wakacji?
 -Sory... ale nie będę mogła- wszyscy wyraźnie posmutnieli.
 -Dlaczego? Tak na trochę? Godzinkę chociaż cooo?
 -Nie będzie już mnie w Londynie... wracam, przyjechałam tylko na wakacje do dziadków- nie wiedzieli co powiedzieć, więc zaczęłam inny temat- to ja pójdę z wami na ten basen, ale pod jednym warunkiem: Żadnego wrzucania do wody i topienia jasne?- Przytaknęli już z lepszym humorem. Dostaliśmy zamówienia i zaczęliśmy jeść. Nie zabrakło oczywiście głupich i sprośnych żartów. Bo co to za posiłek bez gadania o głupotach i mlaskania jak krowa.
 -Ała! Który mnie kopną?
 -Nie ja!- Odpowiedzieli równocześnie chórem. Bo czego się spodziewałam? Że uczciwie się przyznają? Oh tak. Oczywiście.
 -Tak. Sama się kopnęłam, albo może... to Justin Biebier wkradł nam się pod stół i mnie kopną!
 -Ej! Nie obrażaj Justina!- Dorwał się Nialler.
 -No to Lady Gaga... mniejsza- wróciłam do posiłku.
 -Ał! Stukną kolanem w stół nasz loczek- Kto mnie kopną!- Powtórka chórku tylko tym razem ze mną, a bez Hazzy. Wiął głęboki oddech i usiadł z pozycji stojącej.
 -Kto mnie kopną?- Liam.
 -Tym razem to nie j..- Oj wypsnęło mi się.
 -A więc to ty!- Wskazał palcem na mnie Harry.
 -Bo to ty mnie pierwszy!- Usprawiedliwiłam się.
 -Nie prawda!
 -Udowodnij!
 -Zaraz. To skoro ani nie ty, ani nie ty to kto mnie kopną?- Jeździł wzrokiem po wszystkich.
 -Ej!/ Ała.- Niall i Nick- Wszyscy zaczęli się oskarżać. Tak bez powodu, normalnie jak małe dzieci, albo gorzej, rozwydrzone małe dzieciaki kłócący się i każdy penie nie ma racji.
 -STOP!- krzykną Tommo- ..........To ja- wybuchł śmiechem.
 -Jak to ty?
 -No kopnęłem Ciebie, potem Liama, Nicka i Nialla, a ty Harry'ego. takie krótkie wyjaśnienie.
   Rzuciłam w niego kawałkiem kurczaka i wróciliśmy do dokańczania naszych zamówień.

*5 minut później*
 -Co mówi prostytutka na łożu śmierci? "Już dalej nie pociągnę!"
 -Dobra koniec tych twoich sucharów Lou, ja spadam.
 -Ooo... Ale jesteśmy jutro umówieni? Na... 17?
 -18, bądźcie już na miejscu, ja dojdę. Pa.
 -A uścisk?- Otworzył ramiona Niall. Szybko go uścisnęłam, potem Liama, Louisa... Harry'ego. I delikatnie Zayna. Zapach jego perfum przypomniał mi miłe chwile spędzone z nim. Tęsknie za nim. Za nami...


   -Jestem!- Krzyknęłam na wejściu i poszłam do swojego pokoju- Hejo, i jak randka?- poruszałam brwiami.
 -To zwykłe przyjacielskie spotkanie- odpowiedział bez entuzjazmu.
 -Uuu... ma chłopaka?
 -Gorzej... narzyczonego- prychną i wlepił wzrok w laptopa.- Drygnęłam i usiadłam na łóżko.
 -Sfędzi...- Podrapałąm się po włosach, które trochę już mnie denerwowały, przynajmniej chłopaki nic nie zauważyli- pomyślałam. Tylko Harry szepną mi "Szkoda, że zmyłaś". Zdjęłam "włosy" razem z siateczką i rozpuściłam swoje- jak dobrze- pomyślałam.
 -Pim Bim- dzwonek drzwi, ktoś otworzył.


    -Wejdźcie... Claudia! DO CIEBIE!
 -CO?!- Zerwałam się z łóżka, złapałam peruke i wbiegłam do łazienki w tej samej chwili co goście weszli do pokoju.
 -Hej... jest Corni?- Znów to zdrobnienie... to Liam.
 -Tak w łazience.- Odpowiedział mój brat.
 -CORNELIA?! Przyszliśmy, bo zapomniałaś portfela zostawiłaś go na siedzeniu.
 -Tak, dzięki, zostawcie go na łóżku.
 -Wyjdziesz do nas?- zamurowało mnie- podbiegłam do lustra i zaczęłam nakładać brąz na głowę.
 -No nie wiem tak gdzieś za kilka minut.
 -To poczekamy.
   Dobra, związać włosy, ułożyć, nałożyć, znowu ułożyć i gotowe. Nie tak jak wcześniej ale jakoś jest. Otworzyłam pośpiesznie drzwi i zobaczyłam 4/5 one direstion. Zayn nie przyszedł.
 -Część, dzięki, że przynieśliście... Nick złaź z mojego łóżka!-Wykrzyknęłam. Wkurzyłam się, bo rozsiadł się u nieznajomego w domu jak u siebie.
 -Wyluzuj...
 -Nie!..- Harry złapał mnie za nadgarstek.
 -Chodź na chwile...- pociągną mnie za drzwi

   -Czego ty go tak nie lubisz?
 -Bo nie... po prostu, nie lubię i już.
 -Choć spróbuj być miła, tak trochę.
 -Spróbuje, ale nigdy więcej macie go tu nie przeprowadzać.
 -Ok. Nie wiem co ci się stało czy co, ale na początku tak też nas traktowałaś. Może spróbujesz się z nim zaprzyjaźnić?
 -Nie i koniec kropka!
 -Dobra, jest tu pierwszy i ostatni raz- zapanowała chwila ciszy i jak dopiero teraz zauważyłąm, wciąż nie ściągną dłoni z mojej ręki- Dokończymy to co nam przerwano?- zatkało mnie, nie miałam pojęcia, że zada mi takie pytanie. Pokręciłam głową, że nie- na pewno?
 -Tak-wykrztusiłam starając się nie poddać jego urokowi. Przybliżył się tak, że czułam jego oddech na sobie. Złożył delikatny pocałunek na mojej szyi. Kolana mi zmiękły i boję się, że zaraz upadnę. Na czy mam się skupić? Na równowadze, czy żeby się trzymać i nie pozwolić bym się zakochała ponownie? Położył drugą dłoń na mojej talii i delikatnie przyciągną do siebie. Mój oddech przyspieszył.
 -Na 100%?- dopytał przez serię pocałunków w tym samym miejscu. Nic nie odpowiedziałam, zmusiłam się tylko na pokręcenie głową, na co nie zwrócił uwagi. Cicho przywarł mnie do drzwi. Przestań! Otrząśnij się! Nie pozwól mu na to!- Krzyczałam do siebie w myślach.  Przejechał ustami w górę, musną płatek ucha oraz policzek. Czułam, że płonę. Było mi tak dobrze i wspaniale, że mogłabym tak zostać na zawsze! (Otrząśnij się!) Zbliżył się do lewego kącika ust po czym oddał na nich namiętny jakże i zachłanny pocałunek. Wpił się w moje usta i tak chwile pozostaliśmy puki mu tchu nie zabrakło. Odzyskując zmysły oswobodziłam się z jego uścisku i szybko weszłam z powrotem do pokoju.


   -Możecie już iść? Chciałabym załatwić jeszcze parę spraw, posprzątać, pomóc babci... wiecie- Starałam opanować się bicie serca na tyle ile było to możliwe. Po raz klejny dziś przytuliłam chłopaków oczywiście oprócz jednego dla którego zmusiłam się na jeden blady uśmiech. Przytulając tego kędziażawego przystojniaka prawie znów straciłam równowagę. Niech się ogarnie i da mi spokój. Wszyscy niech mi dadzą. Opadłam na łóżko, chowając twarz w poduszkę.
 -Jestem głupia.- Jęknęłam do siebie, ale niestety słyszalnie.
 -Nie zaprzeczam. Ale teraz mówisz w jakim sensie, o tym rano czy czymś innym.
 -Jestem głupia- powtórzyłam i więcej się nie odezwałam tylko wspominałam jakie to wspaniałe uczucie.

________________________________________________________

Staram teraz dodawać jak najczęściej rozdziały bo przecież rok się szkolny zaczął i już pierwszego dnia fura lekcji i pracy domowej więc zanim jeszcze bardziej mi się dni  całkiem zawalą. Komentujcie!

poniedziałek, 3 września 2012

Rozdział 21- DZIONEK


   Po wczorajszych przemyśleniach położyłam się do łóżka. Tym razem jakimś cudem udało mi się zasnąć. Jednak i tak wcześnie się obudziłam. O dziewiątej. To dla mnie nowy rekord wstać ta bez wyrzucenia budzika przez okno albo rozwalenia go o podłogę.
 -Jason? Jak wyjdziesz z łazienki pójdziesz mi TO kupić? Bo ja nie będę mogła wyjść wyjść na miasto niezauważanie -,-.
 -Ok. Ale proszę. Jak będziesz następnym razem chciała się w nocy przewietrzyć, a potem wracała z takim chłodem to ostrzeż co? Bo mi się zimno zrobiło- Jak wracałam nie zauważyłam, żeby się obudził. Może to dlatego, że nawet nie spojrzałam w jego stronę. A tak z całkiem innej beczki to za 6 dni są te castingi czy coś. Masz układ?. A ta peruka ci nie zleci?
 -Nie idę...- mruknęłam i odwróciłam wzrok.
 -Co? Czemu? Żartujesz nie?
 -Nie. wracam do Polski. Tam powinnam być i zostać.
 -Dobra. Teraz to Cię nie rozumiem. OK. Chcesz wrócić ale co z tańcem? Co z tym twoim chłopakiem i resztą znajomych? Chcesz to tak wszystko zostawić i wyjechać?- Przełknęłam nerwowo ślinę i odpowiedziałam obojętnym tonem okazując brak zainteresowania tym tematem.
 -Z tańca nie zarobie na całe życie. Poza tym i tak bym się nie dostała, więc to nie ma sensu. Z chłopakiem zerwałam a moi "przyjaciele" zapomną o mnie na następny dzień
 -WOW. Mówisz jak rodzice. Chcesz zostać idealną córeczką czy co? Skąd te pomysły? Kto to powiedział? Twoje serce czy rozum?
 -Nie wiem. Pewnie rozum, który dopiero teraz zawitał, a raczej tej nocy.
 -Co z twoimi marzeniami? Chciałaś być tancerką i pokazać rodzicom, znajomym... Całemu światu, że coś potrafisz i coś osiągnęłaś! To są twoje słowa.
 -To były fantazje. A marzeniem jest by było dobrze... A jeśli masz mi teraz dawać kazania o nie poddawaniu się to daruj sobie.
 -Nie wiem co się stało, ale z przyjściem tego całego rozumu, co według mnie jest straceniem go odeszła toja pasja i cała chęć do życia, czyli wszystko to co miałaś  sercu. To odeszło, część ciebie została pusta i opróżniona. A skoro nic tam nie zostało to tak jakby go nie było- Posłał mi zarazem ostre jak i zmartwione spojrzenie i odwrócił się do odejścia.
 -Nie idź jak nie chcesz. Zostań i miej mnie w dupie jak cały świat.
 -Pójdę, a ty tą swoją dupę ogarnij, swój świat i nie myśl bo ci to nie wychodzi.

   Gotowy wyszedł. To samo zrobiłam ja, ale zanim wyszłam za próg pokoju nałożyłam bluzę i kaptur tak aby nie było widać żadnego niebieskiego kosmyka i mówiąc, że mi zimno zaczęłam jeść śniadanie. Włożyłam miskę do zlewu i jak najszybciej niknęłam z oczu domownikom uważającym mnie za wariatkę jedzącą płatki z mlekiem w grubej, zimowej bluzie, kiedy jest lato a na zewnątrz dwadzieścia parę stopni. Mimo, że jest tak wysoka temperatura to po prostu na dobrze jest strasznie duszno, co tylko zapowiada ładne urwanie chmury.


   Posiedziałam w pokoju znowu rozmyślając o tych dla innych głupotach, a dla mnie dziwnych pytaniach, na które nie ma odpowiedzi. Jason właśnie wrócił i dyskretnie wyjął z plecaka opakowanie folie. Wyjęłam z niej dość podobne włosy do moich. Tylko, że troszeczkę jaśniejsze i dłuższe. Zwinęłam swoje włosy i włożyłam w taką jakby babciowatą siateczke oraz na to zastępczą gładką ozdobę. Bo bardziej to przypominało jako ładnie ułożona i z równym przedziałkiem fryzura. Trochę poczochrałam ją i pospinałam + lakier i gotowe. Wyglądają jak realistyczne, moje i prawdziwe.
 -Dobrze Cię znowu widzieć jak człowieka, a nie jakiegoś klauna wywalonego z cyrku za zadużą głupot- posłał lekki uśmiech.
 -Uznam to za komplement, a teraz pozwolisz, ale wrócę do swojego poprzedniego zajęcia. Walnęłam się na poduszkę twarzą uważając na nową czupryn.
 -Chodźmy gdzieś. Nie chcę, żeby jeszcze bardziej w łbie poprzewracało. Chodźmy na film! Do Kina, co ty na to?- Z jego tonu wnioskuję, że jest podekscytowany swoim pomysłem.
 -Nigdzie nie idę, nie mogę. Spadaj- Wymruczałam przez poduszkę.
 -Napewno ze mną możesz. Chodź!
 -Spadaj!
 -Idziesz!
 -Powiedziałam spierdalaj!- Podniosłam trochę ton głosu.
 -Ale tyś uparta i głupia. I tak pójdziesz czy chcesz czy nie...- wywnioskowałam co chce zrobić i od razu się odezwałam.
 -Nie zbliżaj się, nie dotykaj i nie podnoś- chyba go zatkało, bo się nie odzywa. Może myśli jakby mnie przechytrzyć? Chyba nie da rady... co to?- JASON!- Podniosłam się na łokciach z podłogi. Przewróciłam oczami. Ależ On sprytny. Wziął koc i przez niego mnie za nogi zwalając na podłogę. A i jeszcze ich nie puścił co było narażeniem na ciąganie po całym domu lub co gorsza do samego KINA.
 -Mamo! Biorę tego lenia i dziwaka na jakiś film.
 -Okej...- była zdezorientowana gdy przeciągną mnie obok niej na plecach.
 -Pójdę się przebrać i pójdę sama!- Tak też zrobiłam, nałożyłam krótkie jeansowe spodenki, zwykłą bokserkę oraz czarną bluzę z kapturem przez głowę. Do tego tego samego koloru trampki i wsiadłam do samochodu- nie wiesz czy są jakieś fajne filmy, po co jedziemy?
 -Bo mogą być fajne- resztę drogi spędziliśmy w ciszy.


   -Pięć na "Projekt X"- Odezwał się chłopak przed nami. Poznaje ten głos... ale lepiej nie będę go zaczepiała, bo jeszcze się pomylę. Był dość wysoki, miał kaptur i okulary przeciw słoneczne w kinie?! Odwrócił się i ujrzałam uśmiech z tymi słodkimi dołeczkami od razu wiedziałam, że się nie pomyliłam- Cornelia? Cześć!
 -Ym.. Hej.
 -Super, że jesteście! Chodźmy razem na film.
 -Ale my idziemy na tamten dramat- skazałam na reklamę rogu pomieszczenia.
 -Trudno, idziecie z nami. Proszęeeeeeeeeeeee- Zrobił słodkie oczka.
 -No dobra tylko przestań wlepiać te ślepia we mnie- Uśmiechną się szeroko i odszedł do kasy i kierując się jak przypuszczam do reszty zakapturzonych chłopaków- Kup bilety, popcorn i dużą cole, a ja będę tam z nimi.

   Odeszłam parę kroków i podeszłam do grupki stojącej przy wejściu na sale nr. 5
 -Cześć, co tam?- Zdjęli swoje jakże spaniałe okulary odsłaniając ich błyszczące oczęta.
 -Hejo/no siema- odpowiedzieli chórem. Ale zaraz... coś się nie zgadza, jest ich piątka ale jednej twarzy mi brakuje a zamiast niej stoi ktoś zupełnie mi obcy. Liam widząc to głupkowate spojrzenie wkroczył- Nick to jest Cornelia...
 -Dla nie znajomych Claudia- poprawiłam go chłodnym głosem bez entuzjazmu.
 -Claudia to jest...
 -Ty do mnie możesz mówić Cornelia- Chyba się trochę poirytował przez moje przerywanie mu w krótkiej wypowiedzi.
 -Claudia... co jest Nick przyjaciel Harry'ego- wyciągną do mnie rękę, której mu nie podałam.
 -Albo mi się wydaje, albo jej dawna osobowość wróciła- dodał Louis.
 -A gdzie Niall?- Właśnie jego tu brakowało- Przeleciałam po każdym wzrokiem i zatrzymał się na czekoladowych oczach pełnych jakby... smutku? Albo raczej żalu.
 -Przy jedzeniu, właśnie gada z twoim bratem. A właśnie. Wyrwałaś się z domu? Trzeba było do nas zadzwonić- Podniósł jedną brew loczek.
 -Nie chce mi się opowiadać- Gdy reszta doszła, kontynuowaliśmy naszą dość zabawną rozmowę. Zabawną powieaż rozpoczą się temat kalorii i jedzenia. Niall miał dużo do powiedzenia. Nie mogłam opanować śmiechu patrząc na blondaska porównującego swój brzuch z tym...yyy... jak mu tam? Nick? Chyba tak, oraz tym bardzo chudym, już nie moim Zaynem.
 -Ej no! Malik! Masz anoreksje! A Nick, ym... ja mam fajniejszy- poklepał po swoim brzuszku.
 -Dobra idziemy bo zaraz film się zacznie- Pogonił nas Louis.
   Siedzieliśmy w ostatnim rzędzie w takiej kolejności od lewej: Jason, Zayn, ja, Harry, Nick, Niall, Louis i Liam. Każdy miał po swoim kubełku popcornu i napoju. Nałożyliśmy okulary do oglądania w 3D i cierplie czekaliśmy na film.  Po niecałych dwóch minutach się rozpoczął się seans.

*W czasie filmu*

   -Ciii...
 -Wam też CIIIIIIIII....- Odezwał się Louis, który krzyczał, że tamta dziewczyna ma fajne cycki, a ta druga silikonowe.
 -Ciszej tam na górze- do gadających loczka i tego dziwnego.
 -Możesz nie ćlamać i siorbać?!- Krzyknęło jakieś dziecko do Nialla.
 -Przestań we mnie rzucać!- To do mnie. haha, kocham denerwować ludzi. Przekręciłam głowę bok i ujrzałam braciszka z jakąś niezłą laską. Gadali i wspólnie oglądali. Po lewej był Harry zatopiony  filmie dzióbany przez tego drugiego obok niego, taki dziwny mi się wydaje... taki edałkowaty, ale mniejsza.
 -Harry! To moje jedzenie!- Krzyknęłam aż wszyscy się obejrzeli na nas, a reszta się zaśmiała. Rozumiem: Naill weźmie ale Hazza? O nie..- Przepraszam!- Krzyknęłam półszeptem- Dawaj! Wstałam i wyrwałam mu co moje,
 -Proseeee- Odpowiedziałam stanowcze NIE i obróciłam się by wrócić na moje miejsce. Ten debil złapał mnie od tyłu i się przytulał na siędząco. Dlaczego ludzie tacy są? Jeden nosi, drugi przytula by zatrzymać a jeszcze trzeci ciąga po ziemi za nogi. To jest właśnie świat.
 -Puść, przytulasz mi się do tyłka!
 -Masz miękką pupę.- Potarł głową tak jakby chciał się w nią wtopić i zasnąć.
 -Weź... to dziwnie wygląda.- Szepnęłam.
 -Przepraszam, ale inni się skarżą. Albo się uciszycie, albo będę zmuszony na wyproszenie was z sali. A i zakaz okazywania uczuć. W ten sposób- Pokazał palcem na nas.
 -Yhm. Już. Ale On nie chce.
 -To usiądź mu na kolana, ale nie w taki sposób, tu też są inni ludzie- Odszedł.
 -Dobry pomysł...- Pociągną mnie i udawał, że całuje.
 -Ogarnij się! Ludzie zostałam uwięziona przez napaleńcem!- Rozpaczałam.
 -Proszę o opuszczenie sali waszej dwójki.

    -To przez ciebie!- Krzyknęłam Gdy znajdowaliśmy się na zewnątrz.
 -Tak oczywiście, że moja bo kto się darł na całą sale?!
 -Trzeba było nie tulić się do obcej dupy!
 -Nie jesteś obca!- Zmarszczył brwi.
 -Ale nie twoja!- Zamilkł. Zapadła dziwna cisza. Może zraniłam go tym?
 -Fajnie, że mnie za takiego uważasz, który ma dziewczyny na własność i tylko w jednym celu...
 -Ja tak nie myślę- Trochę się zdenerwowałam, nie chciałam mieć złych relacji z kolejnym członkiem 1D.- Harry...- jęknęłam kiedy odchodził. Obrócił się i stanęłam z nim twarzą w twarz. Co teraz? Pocałować go? Ale ja kocham Zayna... ale on mnie zdradził... nie wiem co myśleć. Rób to co mówi serce, a nie rozum, nie myśl... zrób to co uważasz, że powinnaś. Kochasz go? Okaż to. Nie? I tak to zrobisz...

__________________________________________________
UFF.. Na szybko ale jest, i jak wam się podoba?! Czekam na 4 komentarze i proszę anonimów o podpisywanie się :D :*
PS: Chcecie, żebym dawała piosenki tak jak  poprzedniej części rozdziału czy mówić tylko wam czy włącznie sobie, np, smutną, wesołą muzyke itd? Odpowiedzcie

Rozdział 21- NOC


-Pójdź mi kupić jutro z samego rana peruke taką jak mój kolor włosów co?
 -Po co?... O matko!-Zlustrował wzrokiem moje włosy.- Nie będę zadawał pytań ale lepiej się schowaj- wzruszyłam ramionami i położyłam się pod kołdrę. Cała, łącznie z głową by nic nie widzieć. Włączyłam swoją mp3 ze starymi piosenkami. Dlaczego? Dawno jej nie używałam, przeniosłam się na inną muzę, a ta przypomina mi o wszystkim co było. Zatopiłam się w muzyce i tak jakoś się dziwnie poczułam. Miałam ochotę tak zostać i żeby uwolnić się od wszystkiego. Nie wiadomo skąd do oczu napłynęły mi łzy. Po chwili zasnęłam.


   Obudził mnie grzmot, muzyka dalej grała. Wyłączyłam ją i znów się ułożyłam. Poczułam wilgoć na policzku. Poduszka była mokra. No tak, oczywiście. Westchnęłam i przewróciłam się na drugi bok.
 *5 minut później*
   - Nie wytrzymam!- Krzyknęłam  myślach i się podniosłam. Co mam teraz zrobić, żeby zasnąć i nie czuć się tak głupio?! Nie wiem, odsłoniłam firankę i spojrzałam na księżyc. Pełnia? Zdaje mi się, że już była w tym miesiącu. Ale pewnie się mylę. Jest dziś wyjątkowo piękna... taka jasna i... niebieska. Nigdy takiej nie widziałam. Oświetla wszystko i tak się w niej zatrapiłam, że nie zauważam która jest godzina. Bez namysłu wstaje i... chyba wybiorę się na kolejny nocny spacerek. Albo nie... posiedzę na zewnątrz. Wstałam i tym razem po cichu wymknęłam się drzwiami, nie chciałam obudzić Jasona zimnem z zewnątrz. Nałożyłam bluzę sięgającą mi za tyłek oraz wsunęłam na stopy jakieś stare trampki. Zamkęłam drzwi i usiadłam na ławce z boku domu. Oczywiście wzięłam telefon i słuchawki, nie chciałam już słuchać tej starej pełnej wspomnień muzy. Przełożyłam włosy na prawe ramie i wyciągnęłam telefon włączając jedną z weselszych piosenek, która chyba tylko pogorszyła sytuacje. Zdałam sobie sprawę jacy ludzie są nieszczęśliwi w większości przypadkach... bo przecież mają same problemy. Chwile szczęścia tylko chwilowe. Ci farciarze będący szczęśliwymi są tak cholernymi egoistami, że nawet nie zauważają tego co mają. Teraz rozumiem co znaczy "Żyj chwilami". Gdyby nie te przygnębiające może nie było by tych niezapomnianych? A może nie ma takiego człowieka na świecie, żeby był szczęśliwy... A zapomniałam... pewnie byli tacy, już ich nie ma a jak są to niewiele i cieszący się swoim szczęściem gdzieś na boku niezauważalnym przez rzeczywistość? Mam tyle pytań... i kto mi na nie odpowie? Jakiś naukowiec? Odkrywca? Kosmonauta? Przyjaciel? Czy może sprzedawczyni w sklepie? Nikt, życie się jakoś spierdoliło tylko dla tego, że ... nawet nie wiem. Może każdy ma chwile załamania. Kiedy myśli, że życie będzie się dalej toczyło w taki sam sposób?: Problemy, wypadek, załamanie, uśmiech, tragedia itd... Właściwie po co nas stworzył Bóg skoro ma tam na górze wszystko idealnie a ludzi zabiera po przeżyciu tylu boleści... niektórych fizycznych, a niektórych psychicznych. Celem pewnie jest znaleźć miłość wydać potomstwo i można sobie lecieć gdzie chce byle by każdą chwile spędzić jak najlepiej, bo może być ostatnią. Teraz wiem, że jak mi się coś uda to potem coś się zawali. Może nie będę się buntowała tylko pójdę do zwykłej szkoły... w Polsce. Będę miła i grzeczna? Znajdę chłopaka i ożenimy się wmawiając sobie, że jesteśmy szczęśliwi. Kiedyś to były moje marzenia i pewnie nadal są tylko ich nie dostrzegam, czyli żeby było wszystko dobrze. A taniec? Zostawię, bo w końcu o nim zapomnę, bo i tak bym się nie dostała. Były to tylko nie możliwe fantazje. Fantazje a marzenia... Ktoś widzi różnice? Ja tak. Marzenia można spełnić, a to co fikcje w naszej główce na zawsze tam zostaną. Chłopaki też przez kilka dni o nie zapomną ciesząc się swoimi luksusami. Właśnie, oni są przykładem na uczucie którego nie znam. Trzeba przyznać, każdy chciałby być na ich miejscu, być ich dziewczyną i myśleć, że zawsze o tym się marzyło. Ale to co piękne zawsze się skończy. Gwiazdor ci się oświadczy? Kariera mu może się zawalić przez rodzinę... A zresztą. Mam teraz taki mętlik w łowie, że nie umiem tego opisać. Tak bardzo chciałabym, żeby ktoś znał odpowiedzi na moje pytania. Albo, żeby był taki ktoś co czuje teraz co ja... i myśli co ja... Teraz... gdzieś na innym kontynencie... w innym kraju i miejscu, a może jest tuż obok? Chciałabym go spotkać i stwierdzić wspólnie czy warto cokolwiek robić czy dać szanse przeznaczeniu i niech robi swoje? Niech zadaje ciosy, niech rani, niech cię rozśmiesza. Ale nie pozwól by przypadkiem coś lub ktoś ci to zabrało nawet jeśli bardzo tego nie chcesz, bo w przeznaczenie nie wierzyłam, a teraz to nawet w przypadki  zwątpiłam.
____________________________________________________
Wybaczcie mi za to dziwne COŚ. Jakoś tak natchnęło mnie na przemyślenia i coś tam opisałam. Tak wiem.... możecie mnie nawet zabić.. za to. -,-
:'( :'(   :'''''''''''(
4 KOMENTARZE = NOWY ROZDOZDZIAŁ 

sobota, 1 września 2012

Rozdział 20


   Budzę się wcześnie ze względu na koniec snu. Zawsze tak jest, ale dziś coś się zmieniło... wyglądał inaczej, nikt nie umarł, tylko... tak jakby, wszystkie sceny od przyjazdu z Londynu się powtórzyły. No nic, przynajmniej to. Podniosłam się do pozycji siedzącej i zerknęłam która godzina- 9:00. Fajnie, że nie muszę już wstawać do pracy, ale przez te kilka dni mam mało pieniędzy i muszę jeszcze co najmniej drugie tyle mieć... po prostu super. Ale na wyświetlaczu wyskoczyła informacja o nowej wiadomości. Zayn.

"Przepraszam .Możemy pogadać/spotkać się? Proszę."

   Długo rozważałam czy mam mu odpisać, czy zgadzam się czy nie... ale ostatecznie nic nie odpisałam. Zignorowałam go i

kolejne wiadomości czy też dzwonienie. Rozpoczęłam kolejny nudny dzień.

*Kilka godzin później*

   -Błagam Cie! Wyłącz! Nie będę oglądać kolejnego meczu!- Krzyknęłam na Jasona, który właśnie odłożył pilota na stolik.
 -Dlaczego? Masz coś innego do oglądania?
 -Cokolwiek tylko nie to głąbie- Spojrzeliśmy oboje na siebie i w tym samym czasie rzucając się na sterownika ekranu.- Ej! Dawaj go!- rzyczałam kiedy podniósł go do góry a ja skakałam. Bezskutecznie. Ale moge zrobić coś innego! Wskoczyłąm na kanapę i rzuciłam się na brata.
 -AŁA!- Leżał na ziemi a ja zwycięsko wypięłam pierś i z pilotem w ręce postawiłam na nim jedną nogę.
   Skakałam po programach i nic nie znalazłam już od dłuższego czasu. Włączyłam MTV. Jejku... jakiś wywiad, powalony dziś

dzień. Nic w telewizji a pogoda na zewnątrz nie za fajna, zaraz się rozpada. Gdy tylko to pomyślałam rozbrzmiał grzmot i lunęło z nieba. Jęknęłam niezadowolona.
 -Masz i oglądaj ten głupi mecz- wstałam i poszłam do swojego pokoju.

   -Co by tu porobić?- Myślałam kiedy po raz kolejny mój telefon zabrzęczał. Miałam dość tego dzwonienia. Odebrałam.
 -Nie chce z tobą gadać! I nie wyjdę nigdzie!- krzyknęłam i wyłączyłam się. Po chwili dostałam sms:

Harry: "Czemu? :'( "

   Oj! Natychmiast do niego zadzwoniłam.
 -Halo?
 -Harry przepraszam! Myślałam, że to ktoś inny...
 -Inny masz na myśli Zayn?
 -Może... ale mniejsza, po co dzwoniłeś?
 -Czy mogę do ciebie wpaść- zaśmiał się- bo wiem, że ty raczej nie wyjdziesz.
 -No nie wiem, ale wiesz, że nikt nie może do mnie wpadać- Uśmiechnęłam się szeroko poraz pierwszy dzisiaj.
 -To mogę tak nielegalnie i niezauważalnie.
 -Nie e, możemy pogadać tak- przewróciłam się na łóżku. Leżałam na brzuchu machając wesoło nogami.
 -Ale to co innego, ale podczas drogi jak będę do ciebie jechał to pogadamy.
 -Nie będziesz jechał z telefonem wariacie.
 -Ok..- odpowiedział zrezygnowany- co robisz?
 -Leże.- zaśmiałam się, a ty?
 -Przed chwilą wstałem z łóżka i szykuję się wyjścia do ciebie, bo chyba nudzi ci się.
 -Ha ha. Nie nudzi mi się. I masz nie przychodzić.
 -Przyjdę!
 -Nie!
 -Tak!
 -Nie!
 -Tak!- I tak dalej...

*15 minut później*

 -Nie!
 -Tak!
 -Nie!
 -Za późno...
 -Co?
 -Ładnie dziś wyglądasz?
 -C..- już miałam się zapytać kiedy podniosłam wzrok i w oknie ujrzałam całego przemoczonego... Hazze. Wow, będzie mokro jak wejdzie... albo go nie wpuszczę- nie otworze ci- zrobił smutną minkę.
 -PLOSE!- Patrzyłam jak moknie i drży z zimna. Niestety nie mogłam pozwolić by jego głosi się zepsuł więc uległam.

Otworzyłam okno i podałam rękę loczkowi w już prostych włoskach.
 -Co robisz!- Krzyknęłam kiedy zamiast wejść do środka wyciągną mnie- Ale zimno! Debilu teraz to już nie wejdziesz!-

Zwróciłam się w stronę mojego "wejścia" i udając focha zrobiłam pierwsy krok... drugigo nisety nie, bo nie miałam możliwości się ruszyć gdy od tyłu KTOŚ się przytulał- Puść!
 -Nie dopóki mnie nie weźmiesz ze sobą.
 -Moi rodzice są w domu.
 -Chyba nie- Odwróciłam głowe i posłałam pytające spojrzenie. Podążyłam za jego wzrokiem i ujrzałam wychodzącą mamę i tatę do samochodu.
 -Szybko- Pociągnęłam go za rękaw płaszcza i zanim nas zauważyli siedzieliśmy na łóżku- nie nawidzę Cię.
 -Też cię kocham...- Posłał mi szczery uśmiech po czym zrobił dzióbek czekając na całusa. Uderzyłam go lekko w policzek i podeszłam do szały wyciągając z niej krótkie dresowe spodenki i obszerną szarą bluze.
 -Daj te... ciuchy- wskazałam na łaszcz, szalik...- Zdjął je i zaczął rozpinać koszule w krate- nie mówiłam, że masz się cały rozbierać i zapięłam jego jeden z guzików.
 -Młoda! Nie chce być wujkiem!- usłyszałam głos za sobą. Musiało to wyglądać jakbym mu ją rozpinała.
 -Spadaj!- Zamknęłam mu drzwi przed nosem i zakluczowałam je. Wyciągnęłam z drugiej szafy jakieś granatowe dresy i niebieską koszulkę. Rzuciłam to chłopakowi siedzącemu na fotelu przy biurku.
 -Przebież się tu a ja ide do łazienki. I masz stąd nie wychodzić jasne?
 -Tak jest kapitanie-zasalutował. Przewróciłam oczami i wyszłam. Szybko zrzuciłam z siebie przemoczone rzeczy i ubrałam te suche. Stanęłam w progu pokoju.
 -Sory- zakryłam ręką oczy. Dobra przyznaje... klate ma zajebistą... Przestań! Myśl normalnie, a nie o tym jaki fajny ma brzuch, a raczej boski kaloryfer, PRZESTAŃ!- karciłam się w myślach ale przerwał mi jego głos.
 -Nic się nie stało. To co robimy?- Wzruszyłam ramionami dając znak, ze nie mam pojęcia- to może film? Jakiś horror?
 -Tylko muszę wziąc internet, dziadek mi na pewno da. Wybiegłam z pokoju i a chwile wróciłam podłączając do mojego laptopa małe urządzenie- to jaki chcesz obejrzeć?
 -Może...Klątwę ?
 -Ok, poczekaj chwile- Położyliśmy się obok na łóżku, na brzuchach oparci o poduszki, a przed nami ekran na którym zaczynał się dość strasznie film. Szczerze mówiąc sam początek mnie już przerażał.

"Dziewczyna weszła na strych po drabinie słysząc dochodzące stamtąd dźwięki. Miała zapalniczkę. Nacisnęła ją i rozpalił
ię pały płomyk. Oświetlała nim ciemność panującą dookoła. Obracała wokół siebie i nic szczególnego nie było. I kiedy już miała zejść (Krzyknęłam). Ukazała się jej blana,a nawet biała twarz dziewczyny z czarnymi, długimi opadającymi na twarz włosami. Nieboszczyk. Była straszna. Wciągnęła dziewczynę z krzykiem i scena się zakończyła".

Odetchnęłam. Spojrzałam na chłopaka obok. Jego loczki przywróciły dawną postać, a oczy wlepione w ekran. Zachichotałam cicho.
 -Z czego się chichrasz?
 -Z ciebie. Czy ja też wyglądałam tak jak ty kiedy oglądałam?
 -Tak. W dodatku krzyczysz, aż mam dreszcze- wzdrygnął.

   Wróciliśmy do poprzedniej czynności i bez dalszych rozmów obejrzeliśmy cały film. Gdy pojawiły się napisy spojrzeliśmy na siebie. Oboje chowaliśmy się za poduszkami. No może ja trochę bardziej. Wybuchliśmy śmiechem widząc nasze miny, gdy było powiedziane, albo też ukazane, że "ONA" nie została zabita czy pokonana. Postanowiliśmy, że musimy obejrzeć razem kolejne części.

   Na dworze była już tylko drobna mżawka i robiło się powoli ciemno, więc nie długo do domu zawitają moi rodziciele.
 -Chcesz coś do picia? Albo może jesteś głodny?
 -Zamówię pizze!- Wykrzykną i zanim zdążyłam zaprotestować już wybrał numer i dzwonił- Dzień dobry(...) jedną pizze Capri XXL (...) Tak (...) Yhm (...) Daj im swój adres- podał mi telefon i zrobiłam o co poprosił- Do widzenia. To co teraz robimy? Mam ochotę na coś głupiego!
 -Ta. Ty zawsze masz na to ochotę. Pofarbuj sobie łeb na różowo.
 -Ale jak ty zrobisz na niebiesko- rzucił mi wyzwanie
 -Najwyżej na blond! Ale czymś zmywalnym. Mam bibuł, pastele, farby plakatowe i jakieś spreye kolorowe.
 -To przetestujmy wszystko!
 -Ty pierwszy! Poczekaj tu, przyniosę miskę z wodą, ręcznik i wszystko co potrzebne.
 -Tak jest kapitanie!- zasalutował a ja przewróciłam aktorsko oczami.

   Dobra... chyba wszystko. Nałożyliśmy jednorazowe, przezroczyste rękawiczki. Harreh obrócił się na plecy, a ja namoczyłam czerwoną bibułę w niewielkiej ilości wody, aż przybrała właściwą barwę.
 -Gotowy?- Skiną głową z uśmiechem i delikatnie zamoczył włosy.-Nie boisz się efektów? Bo możesz mieć czerwoną, różowa czuprynkę albo może ci nic wyjść na ciemnych włosach.
 -Nawet jak będą zielone to ty potem robisz niebieski!
 -Oczywiście, nie stchórzę przed nowym kolorkiem na jakiś czas- Usiadłam obok i wcierałam mu kolor.
 -Możesz trochę w prawo? Swędzi mnie- przymkną oczy.
 -Ja cię nie masuje ani nie drapie! Wcieram!
 -Tak, tak. Trochę niżej- umoczyłam wskazujące palce i przejechałam mu bo brwiach- ej! Ale nie chciałem mieć kolorowych brwi!- Przy dalszej zabawie tylko wlepił we mnie ślepia i tak, aż do końca.
 -Dobra wyjmuj zobaczymy co z tego wyszło.- z moją pomocą przeniósł głowę na ręcznik. Wytarłam włosy i zaczęłam je suszyć- za to ty mi będziesz je jeszcze układał! Załóż ręcznik niech się wsiąkają. To teraz ja... czym mam robić?
 -Siadaj zrobię ci... ym- zastanawiał się chwile- może sprayem?
 -Nie... to długo zachodzi, rób pastelami- włożyłam słuchawki do uszu i spokojnie siedziałam z ręcznikiem na ramionach ciekawa efektu jego dzieła.

Trochę je zmoczył, coś poczochrał, rozczesał, wcierał itp. I chyba pryskał lakierem. Potem poczułam ciepło niosące się z suszarki i układanie grzywki na szczotce.
 -Gotowe odezwał się- szturchną mnie.
 -To ja zrobię ci jeszcze pasemka co? Bo nic ci nie wyszło, a mi?
 -Tak troszeczkę- robił chytry uśmieszek, usiadł na moje miejsce, a ja malowałam mu śliczne różowe pasemka. Jestem ciekawa moich włosów, zaraz je zobaczę.
 *Po zakończeniu malowania*
 -To co? Lustro?- uniosłam brwi.
 -Tak! Będziesz ze mnie i z mojej roboty dumna!
 -Nie wątpię- mruknęłam niesłyszalnie- AAA!- Zaczęłam się drzeć na cały dom, aż pukali do moich drzwi reszta domowników.- Miał być blond! Zrobiłeś mnie na emo!
 -A ty mnie na barbie!
 -Jak ty to tak umalowałeś? Że nie ściera się?!
 -Sparyem- próbował powstrzymać śmiech.
 -Powiedziałam, że nie! Wyglądam jak idiotka, a za dwa tygodnie mam szkołe! A za tydzień- zdrętwiałam- na pewno nie przyjmą mnie! Tak już to widzę, pośród normalnych ludzi na castingu przychodzi jakiś emos i wybierają właśnie jego. Wszystko przez Ciebie!- z jego miny widać było, że za bardzo nie rozumie o czym mówię.
(coś takiego  xD)


 -Kto zamawiał pizze?! Stoi już zimna! Claudia przyłaź tu bo ci ją zjem- całkiem zapomniałam, że ją zamówiliśmy. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni z nadzieją, że nikogo nie ma.
 -Boże jedyny, Claudia?!- Mina babci była zabawna, te wielkie oczy, otwarte usta...
 -To jest tylko.... em... peruka! Dzięki, że zapłaciłaś, potem ci oddam!- oddaliłam się jak najszybciej i po chwili zajadałam się z różowym harrym ogromną pizzą.
 -Ja już nie chce weź ostatni kawałek- powiedziałam odkładając szklankę z colą.
 -Nie nie nie. Ja zjadłem więcej, masz- dał mi kawałek pod nos.
 -Ty na prawdę chcesz, żebym była gruba? Nie chce.- odsunęłam jego rękę.
 -Jesteś jak patyk, no dawaj. Za mamusie...- spojrzałam na niego groźnie- za tatusia... za Jasona... za dziadków... za mnie...- wybuchłam śmiechem nadal nawet nie biorąc kawałka do ust.
 -No y!- celując w otwarte usta trafił w nos zostawiając na nim pieczarkę i trochę sosu. Zaraz zbliżył się na niebezpieczną odległość co przyspieszyło bicie mojego serca i zciągnął ustami z mojego drobnego nosa warzywo- świr!- zaśmiał się.
 -Dobra, dobra, dość tego... teraz wypad bo zaraz starsi wrócą i się wkurzą poza tym chłopaki już się na pewno o ciebie martwią, dawaj ubrania Jasona i wkładaj swoje, wyschły już.


   Gdy zostałam sama, zastanawiałam się co mam zrobić, bo co powiem wszystkim jak mnie zobaczą? Że to peruka? Nikt się nie nabierze tak jak babcia, chyba, że...
 -Jason? Mam małą prośbę?- zapukałam w drzwi od łazienki i usiadłam na łóżku czekając aż wyjdzie.
_______________________________________________________
Przepraszam was za tak długą nieobecność, ale jakoś czasu nie miałam albo brak weny -,-. ale już wróciłam i muszę zabrać du*e i wziąć się w garść. Komentujcie co myślicie. Dać szanse Harry'emu?