Mój telefon zaczął wibrować w kieszeni. Wyjęłam go i wyświetlił się "Zayn". Nie pewnie nacisnęłam zieloną słuchawkę i przystawiłam do ucha.
-Halo, Claudia... jesteś?_______ Odezwij się. Mam nadzieję, że mnie teraz słuchasz- zakasłał.- Przepraszam cię, nie chciałem żeby to tak wyszło. Wróć do nas, proszę. Nie musisz ze mną gadać, pewnie jesteś zła i obrażona, ale to nie powód żebyś tam siedziała, możesz przyjść kiedy chcesz, nawet teraz wracaj! Martwimy się o ciebie, nie chciałaś wrócić z Harrym, więc dzwonię.- Zapadła chwila ciszy, zebrałam się jednak w garść i odpowiedziałam mu.
-Nie wiem. Jestem zła, ale na pewno focha nie strzeliłam.
-To chociaż nie siedź na dworze, skoro nie chcesz do nas to może do twoich dziadków pójdź.
-Nie mogę, Jason mnie kryje i jak wrócę to oberwie mi się jeszcze gorzej.
-Przyjadę po Ciebie. Czekaj tam!- wyłączył się zanim zdążyłam odpowiedzieć. Świetnie. Odblokowałam jeszcze klawiaturę i wysłałam wiadomość. " Weź moją torbę". Cierpliwie czekałam, aż w końcu podjechało czarne, sportowe auto. Wsiadłam na miejsce pasażera z przodu. Zayn ruszył.
-Zawieź mnie do jakiegoś hotelu- powiedziałam bez entuzjazmu.
-Na pewno? Nie chciałabyś zanocować u nas przez jakiś czas?
-Nie, i tak będę Wam tylko przeszkadzać.
-Nie będziesz przeszkadzać, czemu Ty musisz tak marudzić?
-Po prostu mówię jak jest i chcę jechać do hotelu!
-Nie kłóćmy się, zrobimy tak: Zagramy w papier, kamień, nożyce. Jak wygrasz posiedzisz sobie w hotelu, przegrasz jedziesz do nas, ale jak znowu coś się spierdoli to możesz iść gdzie chcesz, a ja cię nie zatrzymam.
-Dobra.- Przewróciłam oczami, staną gdzieś na poboczu i usiadł na przeciwko mnie.- Do trzech.
JA - ZAYN
Kamień - nożyczki
Nożyczki- papier
Kamień - papier
Papier - Kamień
-3:1 cieniasie! Wieź do hotelu!
-Ok- odpowiedział zrezygnowany- a masz kasę?
-Tak- wzięłam torbę z tylniego siedzenia i zaczęłam ją przeszukiwać- Nie. Zayn gdzie jest mój portfel?!
-Nie wiem, pewnie został w domu - uśmiechną się zadowolony.
-Jedź tam.- Uśmiech nie schodził mu z twarzy przez całą drogę.
Wysiedliśmy z samochodu i skierowaliśmy się do drzwi wejściowych, bez pukania weszłam. Było cicho, pewnie wszyscy poszli spać, bo jest już późno.
-Gdzie go zostawiłeś?- Spytałam szeptem.
-A ja wiem- Znowu uśmiechną się jak debil, wiedział gdzie jest, musiał go schowac, ale skąd wiedział, że będe chciała jechać do hotelu?
-Gdzie. Jest. Mój. Portfel!?
-Nie ma- uderzyłam się otwartą dłonią w czoło- nie załamuj się za parę dni się znajdzie, a może dłużej.
-Mówię poważnie, wygrałam, więc bądź uczciwy i oddaj go.
-Ok, ale na miejscu, chodź jedziemy.- Matko, co on znowu wymyślił, na pewno tak łatwo mi go nie odda.- Do którego chcesz jechać?
-Obojętnie!- Wsiedliśmy z powrotem i podjechaliśmy pod jakiś duży budynek- to był hotel.
-Siądź sobie tu- wskazał fotele i holu.
-A nie możesz mi dać go teraz i zostawić mnie?
-Nie. Siadaj najpierw.- Westchnęłam i usiadłam na jednym z czarnych skórzanych foteli.
-Co teraz?
-Posiedź sobie.- Wybuchł śmiechem. Spojrzałam na niego z miną "wtf".- Nie pamiętasz? Powiedziałem "Jak wygrasz POSIEDZISZ sobie w hotelu".
-Co za matoł. To mogę posiedzieć w pokoju, dawaj portfel!
-Dotrzymaj słowa! Miałaś posiedzieć to siedziałaś, a teraz trzymaj portfel i wracamy!- Wzięłam rzecz którą wyciągną z kieszeni, ale ja głupia jak można tego się nie spodziewać? Wstałam z miejsca i ruszyłam w kierunku recepcji.- Ej no! Nie możesz zakwaterować się nie było tego w umowie, pobiegł za mną i zagrodził mi drogę po czym po raz kolejny przerzucił przez ramie.
-Zayn! Puść mnie! Nie możesz za każdym razem tak robić jak czegoś nie chce!
-Nie zabronisz mi- śmiał się dalej.
-Co za debil- powiedziałam do siebie- proszę odstaw mnie grzecznie na ziemie bo mi nie wygodnie- wymusiłam uprzejmy głosik.
-Nie, nie odstawie, ale mogę zrobić żeby był wygodniej. Opuścił mnie trochę. Potem bezczelnie złapał za tyłek i trzymał teraz na rękach przodem do siebie- a teraz? Wygodniej?- Walnęłam głową o jego ramię i tak zostałam dopóki nie wsadził mnie do samochodu. Wsiadł szybko z drugiej strony i odpalił silnik.
-Nienawidzę cię.
-Też cię kocham.- Odpowiedział przesyłając buziaka w powietrzu.- Teraz jedziemy do domu i skoro jesteś bez pieniędzy to ulituję się nad tobą i będziesz mogła zostać ile chcesz- nie odezwałam się- twoje milczenie uznam za twierdzącą odpowiedź.
*Znów w domu chłopaków :P*
-Chodź na górę, wszyscy już śpią i my też powinniśmy.
-Jaki dżentelmen.- Powiedziałam szeptem gdy otworzył mi drzwi do swojego pokoju, gdzie spała Walihya na łóżku JEDNOOSOBOWYM.- tylko nie to- załamałam się.
-Łap- rzucił mi swoją szarą koszulkę, którą wyciągną z szafy.
-Mam swoją piżamę.
-No nie wiem... Chłopaki łazili w niej jak cię nie było, nago, więc jak chcesz możesz je zakładać, ale ja bym nie radził, tą którą miał Niall jest umazana pizzą, bo mu spadła jak jadł, a druga mokra.
-A twoja siostra nie ma czegoś?- powiedziałam błagalnie.
-Nie wiem, ale lepiej jej nie budź, strasznie się wkurzy- Przewróciłam oczami i poszłam do łazienki.
wróciłam naszykowana do spania, miałam tylko za dużą bluzkę tego idioty i bieliznę. Dobrze, że sięgała mi za tyłek. Zayn już leżał na jednej połowie łóżka. Nie miałam wyboru, położyłam się na drugiej połowie i już po chwili zasnęłam.
______________________________________________________________
Hej, rozdział pisałam szybko i dobrze nie sprawdziłam, więc sory jeśli będą jakieś błędy.
Wszystko kręci się wokół Cornelii i Zayna w tym rozdziale <3. A następny dodam jak będą 3 komentarze. :D Taki mały szantaż ;D
Hej rozdzial bardzo fajny , widać masz potencjał i wyobrażnie . Czekam na nastepne rozdzialy ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, fajnie. ;D Masz pomysły Żancia, masz. ; ))
OdpowiedzUsuń