Rozdział 12.
-Przepraszam, tyle razy nam przeszkodzono, że już nie mogłem się powstrzymać.
-Nic nie szkodzi, nawet nie wiesz ile czasu czekałam na to uczucie.- Oparłam głowę na Jego ramieniu i wróciliśmy do filmu. Nareszcie to znalazłam. Tak długo na to czekałam , że aż przestałam wierzyć, że istnieje. Czuję się taka szczęśliwa, jak bym mogła to skakałabym po całym domu z radości drąc się, że znalazłam to czego nigdy nie miałam. Miłości. Teraz mogę to śmiało mówić, zakochałam się, kurwa ZAKOCHAŁAM SIĘ! ! ! Nadal w to nie wieżę. Może jednak zrezygnuję z tych ciuchów i wrócę do poprzedniego stylu ubierania? Spróbuję.
Film skończył się strasznie i tragicznie, no ale cóż horror to horror. Podniosłam się delikatnie i rozejrzałam dookoła. Już wszyscy spali. Wyłączyłam DVD i poszłam do sypialni mulata. Wyciągnęłam z torby rzeczy do przebrania, oraz jakąś luźną koszulkę z szafki Zayna i skierowałam się łazienki. Cichutko domknęłam drzwi i stanęłam przed lustrem. Ogarnęłam trochę włosy, które związałam w koka, zmyłam leciutki makijaż i zdjęłam z siebie dzisiejsze ubrania. Stanęłam w kabinie i odkręciłam prysznic. Na moje ciało spłynęła fala ciepła bijącego od gorącej wody. Mogłam stać tu i stać, ale coraz bardziej chciało mi się spać. Spłukałam żel do kąpieli i obwiązana w ręcznik wyszłam z łazienki. Idąc do pokoju zerknęłam na dół, Napotkałam wzrok Zayna i już drugi raz dziś spłonęłam rumieńcem. Pomaszerowałam szybko do pokoju i zamknęłam się, żeby przypadkiem ktoś mi nie wlazł, bo ja taka mądra wzięłam samą koszulkę, a bieliznę zostawiłam na łóżku. Szybko się ubrałam i położyłam do łóżka Walihy.
Po kilku minutach leżenia usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zapomniałam otworzyć drzwi, wstałam powoli i przekręciłam zamek, umożliwiając wstęp Czekoladowo-okiemu do pokoju.
-Sory, zapomniałam otworzyć.
-Spoko, też idę spać- Podszedł do szafki po czym zmienił bluzkę za luźną i dłuższą, zsuną spodnie i wszedł pod kołdrę łóżka pod oknem- a ty nie idziesz?- Obrócił się w moją stronę.
-Tak, pewnie- Usiadłam na drugim łóżku i poprawiłam sobie poduszkę.
-Błagam nie każ mi spać z Walihyą.
-Ale Ona chyba dzisiejszą noc spędzi tam na dole.
-To co, na pewno zaraz przyjdzie, a ja przecież nie gryzę- Wzruszyłam ramionami i położyłam się obok niego.
-Zayn, a czy Wy nie mieliście mieć dziś jakiegoś koncertu?
-Nie, mamy jutro, chcieliśmy żebyś zagrała z nami. A tak nie do tematu. Cieszę się, że zostałaś u nas.
-Yhm, ja też- Pocałował mnie w policzek, objął i czekał aż odejdzie w objęcia Morfeusza, jednak jedna rzecz nie dawała mi spać- Zayn?- mrukną pod nosem- Mam jedno pytanie.
-No?
-Czy ty się mną bawisz? Bo ja już sama nie wiem.
-Na pewno tego nie robię, czuję do ciebie coś więcej niż znajomość czy przyjaźń- odwróciłam się do niego przodem.
-Dziękuję- wyszeptałam.
-Za co?
-Za to, że udowodniłeś mi, że istnieje uczucie na które czekałam- uśmiechną się delikatnie i ponownie połączył nasze usta . Nie umiałam mu się sprzeciwić, więc poddałam mu się. Dopiero teraz czułam latające motyle po całym moim ciele. Zanim się obejrzałam siedział nade mną. Nie przestając całować. A Ja wiem do czego to prowadzi- Zayn... proszę przestań- odwróciłam się na bok i razem odpłynęliśmy już po niecałych kilku minutach.
*Następnego dnia*
-WSTAWAĆ! WSTAWAĆ! Śniadanie gotowe stoi na stole!- Darł się znowu LOUIS. Wzięłam poduszkę z pod głowy i celnie trafiłam w samą twarz- no wiesz co, my tu wam śniadanie zrobiliśmy dla nowej pary, a tu takie coś?! Obrażam się!- Obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju.
-Chodź na to śniadanie, bo jeszcze będzie chciał się odwdzięczyć wiadrem wody za tą poduszkę.
-Zaraz zejdę, wyglądam jak potwór, pójdę się ogarnąć- wstałam złapałam wczorajsze spodnie i poszłam do łazienki. Poprawiłam już zepsutego koka, umyłam zęby, twarz i mogłam już zejść jak człowiek. Zchodząc po schodach doszedł mnie cudny zapach naleśników. Weszłam do kuchni, a tam cała góra naleśników na talerzu. Przy kuchence stali Liam i Harry popisujący się swoimi zdolnościami kulinarnymi, a reszta siedziała już gotowa do jedzenia. Ponieważ jestem głodna jak wilk zabrałam się za to od razu. Smarowałam na zmianę, raz dżem oraz nutellą z owocami.
-Mniam...
-Wiem, bo moje- napiął dumnie pierś Harry.
Po skończonym posiłku zasiedliśmy przed telewizor.
-To co dziś robimy zanim koncert się zacznie?
-Może kalambury?
-Niall, to jest stare, głupie, niemodne i do dupy nie podobne.
-To może...- Zastanowienia mojego przyjaciela przerwał dzwonek do drzwi- idę otworzyć, a wy myślcie. Poszedł otworzyć niespodziewanemu gościu- Cornelia? To do Ciebie- Kto to mógł być? Może Jason? Podniosłam się z fotela i poszłam do drzwi.
-Mama?- nie tylko nie to! Jak mnie tu znalazła?
-Bierz rzeczy i do domu, już.
-Nie.
-Do domu!
-Nie chcę.
-Ja ci dam gówniaro nie chcę!- Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę samochodu, do którego mnie wrzuciła na tynie siedzenie. Złapałam za klamkę, aby otworzyć, ale zamknięte, ojciec za kierownicą zdążył zablokować drzwi auta. Wyjrzałam przez okno i ze łzami w oczach spojrzałam na zdezoriętowanego Nialla i już teraz resztę paczki stojących na zewnątrz. Nawet telefonu nie miałam. Odjechaliśmy, ale wszystko zaczęło się dopiero po dojechaniu do domu. Jedyni którzy mnie ciepło powitali to dziadkowie, Jasona nigdzie nie widziałam, a rodzice zamykając za sobą drzwi pociągnęli mnie do salonu.
__________________________________________________________
Sorki, że krótkie i takie trochę nieogarnięte, ale udało mi się coś napisać, następny jutro rano :D
świetne ! ;)
OdpowiedzUsuńmrrrr.. fajny początek *.* ale nie powiem... ostatnia akcja mnie zaskoczyła. Czeeeekam na więcej ;D Zaje <3
OdpowiedzUsuń