piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział 17 :D

Sory, że taki przynudzony. Jest długi :D, więc może przeżyjecie moje filozofie :D. Komentujcie!!!
____________________________________________________________


   -Tylko nie krzyczcie!- Wtrąciłam kiedy tata już otwierał usta.
 -To proszę. Wytłumacz nam, co to było?
 -Żegnałam się z przyjaciółmi, którzy wyjeżdżają i... tak jakoś wyszło, że kolega się na mnie przewrócił i wszyscy zrobili se z nas kanapkę?- uśmiechnęłam się z nadzieją, że uwierzą.
 -A włosy?- ciągnęła mama.
 -Em... no bo, jak on szedł to trzymał butelkę z wodą, pił ją i nie zauważył mnie, noi...wpadł na mnie, wylewając wodę.
 -Krzyki?
 -Bo... jak leżeliśmy na ziemi to ja byłam na dole i mnie przygniatali...
 -Nie, nie chodzi o te krzyki tylko o "Harry! Ty zboczeńcu! Przestań!- Zrobiłam wielkie oczy i przełknęłam głośna ślinę.
 -Bo mnie dzió-bał?- Spojrzałam błagalnie, posłali dociekliwe spojrzenia mówiące "nie wierzę"- No na serio! Tak powiedziałam, bo mnie zaczepiał- ale jak? Mam powiedzieć że dzióbał mnie w dupę dlatego nazwałam go tak?- Mówię prawdę... Dobra, poddaje się róbcie swoje, a ja sobie posiedzę do końca życia w tym domu, wychodząc tylko do szkoły i do pracy... A! Ja idę dziś do roboty! Zapomniałam!- Przypomniałam sobie o wczorajszej rozmowie z szefem, że muszę przyjść na rano, bo Roy ma wizytę u lekarza i musimy się zamienić.
 -Ty masz pracę?!- Otworzyli usta ze zdziwienia.
 -No tak. W spożywczym nie daleko.
 -Tak się cieszę na reszcie!- Prawie skakali z radości i jeszcze mnie uściskali. Może ujdzie mi na sucho ten poranek?- uśmiechnęłam się sama do siebie na samą myśl, że robota ratuje mi mój... mokry i brudny w tej chwili tyłek- a teraz się szykuj! Masz odpuszczone, ale jeszcze raz coś takiego to cię ukatrupimy i z domu wywalimy!- Pokiwałam twierdząco głową i wyprosiłam, a raczej delikatnie wygoniłam z pokoju i podeszłam do szafy. Wybrałam czarne rurki i biały podkoszulek pod firmową bluzkę. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Przemyłam twarz, zęby i zrobiłam luźnego koka w artystycznym nieładzie. Podciągnęłam rzęsy tuszem, trochę błyszczyku i gotowa.

    Wyszłam z pokoju do kuchni i zrobiłam sobie śniadanie- dwa tosty z podwójną ilością sera. Szybko je zjadłam i popiłam sokiem pomarańczowym. Postanowiłam, że dziś kupię sobie jakiegoś batona czy bułkę słodką, bo nie miałam za dużo czasu, a nie chcę się spóźnić. Jejku. Robię się odpowiedzialna... fuu... jak dorosła,  muszę przestać cokolwiek robię i pójść na
akiś odpał. Ale to dopiero jak chłopaki wrócą, albo w po wakacjach, bo raczej nie wyjdę z tego domu oprócz do pracy i na zakupy. Złapałam szarą, luźniejszą bluzę oraz torbę i wyszłam przed dom. Spojrzałam jeszcze na wyświetlacz telefonu, sprawdzając, która godzina. Mam mało czasu, więc ruszam szybkim krokiem w prawą stronę, w kierunku sklepu.Jestem zła, że muszę wstawać na rano, bo zaklepałam sobie drugą zmianę. Roy musiał w ostatniej chwili wczoraj zadzwonić i powiedzieć, że ma wizytę u lekarza, powinien mi dziękować, że zgodziłam się pójść za niego.


   Przez moją głowę przelatują obrazy z dzisiejszej pobudki co spowodowało, że śmieję się sama do siebie. Nie wiem co
objął Ci Wariaci, ale czuję się taka... spełniona, szczęśliwa. Sama nie wieżę,  to co teraz mówię, bo jeszcze niecały miesiąc temu kłóciłam się , że nie chce z nimi gadać i nawet uderzyłam Harry'ego na co nawet się nie obraził... chyba, bo nie wydawał się jakoś negatywnie do mnie nastawiony. Wręcz przeciwnie- zarywał i flirtował przy każdej możliwej okazji. Oczywiście od kiedy jestem z Zaynem, trochę przystopował, ale i tak, np. dziś wykorzystał sytuację do przytulenia mnie. Właściwie moje nastawienie całkiem się zmieniło, nie tylko ubrania i moją nietykalność, ale też zachowanie czy humor, który ostatnio się znacznie poprawił, odkąd ich widuję. Gdy tu przyjechałam nigdy nie pomyślałabym, że się z nimi zaprzyjaźnię, czy z kimkolwiek innym, albo będę za nimi tęsknić. Szczytem moich oczekiwań było zauroczenie się w jednym z nich. To dla mnie wielki szok, na razie nie ma z tego nic wielkiego, przynajmniej z mojej strony, nie chcę mówić, że go kocham, tak jak On mi, bo nie jestem jeszcze tego pewna. Może to za jakiś czas minie i znowu wrócimy do kumpli? W środku jednak mam małą nadzieję, że to ten, któremu zaufałam i coś czuję. Wreszcie czuję się szczęśliwa! Z początku Przygłupy, teraz moi przyjaciele pomogli mi nawet nie zdają sobie sprawy jak bardzo.

   Nawet z rodzicami staram się dogadać, bo nie chcę się z nimi rozstawać z niezgodzie, kiedy wyjadą do Polski i wrócą dopiero za rok, albo jak skończę już szkołę. A Jason? To kolejne zaskoczenie! Zżyliśmy się bardzo w ostatnim czasie, wspierał mnie i o dziwno pomagał. Zawsze się zaczepialiśmy, urządzaliśmy jakieś zapasy czy bójki. Nie chcę tracić z nim kontaktu, to On mnie wszystkiego nauczył, tych potrzebnych rzeczy- pokazał jak być "ziomem" i luzakiem jako dziewczyna i nawet obrony, czego ja częściej używam jako ataku, żeby komuś kto mnie wkurzył przypierdolił. Czasami to On wszczynał bójkę za mnie.


   O Dziadkach nie wspomnę.  Oni są wspaniali! Najlepsi i jedyni! Kiedyś chciałam z nimi zamieszkać i teraz tak będzie. Moje najskrytsze marzenia i pragnienia się spełniają! Mam tylko nadzieję, że nic się nie schrzani jak zwykle kiedy coś zaczyna wychodzić i się układać. Zawsze jest tak, że jest wszystko super i nic nie może się stać. To właśnie wtedy nadchodzi największy cios, ból i cierpienie. Świat się zawala, a ty musisz zaczynać od nowa.


   Dobra koniec tych przemyśleń, podziękowań i filozofii, bo właśnie weszłam do budynku pracy.
 -Dzień dobry- przywitałam się odstawiając rzeczy na bok i zdejmując bluzę.
 -Witaj, cieszę się, że przyszłaś. Najpierw rozstawisz towar i pometkujesz produkty. Potem przy otwarciu usiądziesz na kasę, bo ja będę musiał wyjść i wrócę dopiero wieczorem. Przed wyjściem zmyj jeszcze podłogę i sprawdź czy wszystko ok. Sklep jest do czternastej pod twoją kontrolą i opieką. Masz klucze, dasz je Roy'owi i zadzwonisz do mnie w razie jakiś utrudnień, albo na koniec twojej zmiany. Wszystko jasne?- Przytaknęłam i zabrałam się z zapałem do roboty co często mi się nie zdarza, zazwyczaj, a raczej przeważnie siedzi we mnie leń, który nakazuje ci siedzieć przed telewizorem ze słodyczami przez cały dzień.


*Pół godziny przed zakończeniem pracy*

   Zrobiłam wszystko jak szefunio kazał i została mi tylko podłoga, ale dopóki mój chory (Chyba na głowę) zmiennik nie przyjdzie i zastąpi mnie przy kasie. Jest sporo klientów i mam ręce pełne roboty.
 -Hej! Już jestem!- Szatyn staną obok mnie.
 -Świetnie. Siadaj, a ja załatwię parę spraw i zmywam się- Zamieniliśmy się.
   Chwyciłam naszykowane wiadro z wodą oraz mop i zaczęłam myć. Było to trochę męczące, bo sklep nie jest taki mały. Po kilkunastu minutach skończyłam i odstawiłam "sprzęt" na miejsce. Wykręciłam numer Pana Country- jak spostrzegłam na wizytówce i czekałam na odbiór z drugiej strony.
 -Halo?- odezwał się głos mężczyzny.
 -Z tej strony Cor...yyy... znaczy się Claudia- przypomniałam se w ostatniej chwili, że tylko znajomi, ci najbliżsi tak mówią- wszystko sprawdzone i posprzątane, a Roy już pracuje.
 -To dobrze, daj mu klucze i powiedz, że przyjdę wieczorem, żeby zamknąć sklep.
 -Yhm. Dobrze. Do widzenia!
 -Do widzenia- Rozłączyłam się i zwróciłam do chłopaka obsługującego jakąś starszą kobietę- Ej! Łap!- Rzuciłam klucze prosto w jego ręce- ja lecę, a ty siedzisz i czekasz na kierownika.
 -Dobra, n arazie!
 -PA!- krzyknęłam zza ramienia.
   Zarzuciłam na siebie bluzę i poprawiłam torbę na ramieniu. Ruszyłam spokojnym spacerkiem w stronę domu napawając się widokiem ładnej pogody.

   -Jestem!- Krzyknęłam na wejściu.
 -I jak? Ciężko? Dałaś sobie rade?- Dopytywała się podekscytowana mama, a tata oczekiwał ze zniecierpliwieniem na odpowiedź z boku.
 -Tak, spoko. Jestem głodna. Jest już obiad?- Zmieniłam szybko temat.
 -Za pięć minut dogotują się ziemniaki i możemy jeść!- Krzyknęła babcia z kuchni.
   Szybko poszłam do pokoju i złapałam pierwszą lepszą z brzegu bluzkę na ramiączka, którą szybkim ruchem zmieniłam. Już miałam wychodzić kiedy spostrzegłam Jasona siedzącego na swoim łóżku wpatrzonego w ekran telefonu.

   -Ej. Co jest?- Przysiadłam się obok siadając po turecku.
 -Nic takiego...to tylko, eh. Nie ważne. Nic- mówił nie podnosząc na mnie wzroku.
 -Mnie nie oszukasz, nawet Ja, ta głupia i bezczelna siostra widzę, że coś się stało- nie odpowiedział tylko nonszalancko wzruszył ramionami i podał mi telefon z otwartą wiadomością. To co zobaczyłam totalnie mnie zatkało- Co za suka- wyszeptałam z otwartymi ustami.
 -Nie nazywaj jej tak.
 -Przykro mi...Ale nie martw się, znajdziesz inną, fajniejszą, ładniejszą i przede wszystkim lepszą. Ona nie jest nic warta, a zwłaszcza ciebie skoro zerwała przez sms'a, mogła chociaż zadzwonić. Uwierz mi Ona nie jest nikogo warta, a zwłaszcza tak wspaniałego jak ty- mocno go przytuliłam.
 -Jej. Jaka ty potrafisz być... uczuciowa i wrażliwa, co oni z tobą zrobili?- spojrzał podejrzanie spod byka.
 -Oj nie psuj tej ważnej chwili kiedy mogę pokazać, że ja też umiem współczuć, nawet starszemu bratu- posłałam szczery uśmiech.
 -Dzięki za te słowa i ogólnie za wszystko. Umiesz pocieszyć człowieka.
 -Wiem!- Rozpromieniałam i wypięłam dumnie pierś na co oboje wybuchliśmy śmiechem.- A teraz choć na obiad, bo głodna jestem! I nie mazgaj się tylko weź w garść i pomyśl pozytywnie!- Złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą do kuchni gdzie razem usiedliśmy przy stole.


   Po zjedzonym posiłku, nałożyłam jakieś dresy i wyszłam pomóc dziadkom w ogrodzie- tak jak obiecałam wczoraj babci. Byłam dziś pełna życia i szybko wszystko zrobiłam i pozbierałam. Jak skończyliśmy powoli się ściemniało i ociężałym już krokiem poszłam do sypialni.
   Wieczorna toaleta zajęła mi jakieś 20 minut, jak na mnie to nie długo bo potrafię siedzieć godzinę pod prysznicem. Usiadłam na swoje łóżko i posmarowałam ciało kremem nawilżającym, gdy usłyszałam przychodzącą wiadomość. Tylko, że to nie mój telefon, ale ten leżący na drugim łóżku. Skoro Jason siedzi w łazience to tylko zerknę. Wzięłam urządzenie do ręki i wcisnęłam klawisz do odblokowania i otwarcia sms'a.

           "Hej Kochanie! Jednak przemyślałam to wszystko i uważam, że warto dać nam szansę.
                Podjęłam decyzję za szybko imam nadzieję, że nie jesteś na mnie fochnięty :) xoxo."


   Że co? Nawet nie przeprosiła ta wredna szmata. Nie pozwolę jej grać na uczuciach bliskiej mi osoby, niech nawet nie próbuje się zbliżyć do niego, bo zatłukę. "Spierdalaj!" Nacisnęłam wyślij i odłożyłam telefon na miejsce tak jak leżał wcześniej. Powróciłam do swojego łóżka i położyłam się. Włożyłam słuchawki do uszu i zgasiłam światło. Nim się obejrzałam już odpłynęłam w krainę snu.

____________________________________________________
Hej wszystkim! Dzięki za komentarze! Już pewnie będę dodawała tak jak wcześniej- regularnie, czyli codziennie, prawdopodobnie rano! Następny rozdział pojawi się jutro rano jak będą 3 kom ;D. A jak nie to wieczorem :D. Buziaki! :****** <3

5 komentarzy:

  1. super zajebisty czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski, świetny, zajebisty i nie wiem co jeszcze rozdział ! <333
    Uwielbiam te opowiadanie, czekam na NN :)

    gotta-be-1d.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. fajne , fajne ;)
    szkoda, że ostatnio tak mało o chłopakach ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz racje troche malo o chloakach ale po za tym zajebisty poprostu super nwm co mam powiedziec ;)

    OdpowiedzUsuń