czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 19 cz. 1 :D

*5 dni później*

   Wstaję rano... nie, jednak raczej w południe o 12-jest dziś niedziela, czyli mam wolne, a chłopaki dziś w nocy wracają, co oznacza, że już jutro po pracy się z nimi zobaczę! Normalnie tak za nim się stęskniłam jak za nikim innym! Jedyne co mnie martwi to kolejny sen. To jest już po prostu koszmar! Codzinnie to samo! Znaczy jakby wątek ten sam- Zayn umiera, a Harry wyznaje mi miłość. To normalnie jaki obłęd. Dziś akurat był po pożar w ich domu. Wszyscy zginęli oprócz niego- ja chyba wariuję! Próbując obie wmówić, że nie jestem wariatką wstałam i poszłam się ogarnąć. Poranna toaleta zajęła mi jakieś pół godziny, bo postanowiłam wziąć jeszcze prysznic.

   Weszłam do kuchni i nagle usłyszałam burczenie dochodzące z pustego żołądka. Po szybkim namyśle wzięłam tylko jogurt z czekoladowymi groszkami, bo zaraz obiad i nie chciałam się najadać.
   Przez ostatnie dni trochę mi się nudzi tak bez laptopa, z ograniczonymi rozmowami i sms'ami przez telefon i jeszcze codziennie praca, a potem pomoc w domu. Nie wyrabiam... Ale może coś jednak mi poprawi dzisiejszy nie za fajny humor. Chwyciłam telefon i wybrałam numer do Zayna. Już miałam się rozłączyć kiedy na ostatnim sygnale odebrał.
 -Hej- powiedział jakoś nie pewnie.
 -No hej...- rzuciłam- o tak dzwonię, masz chwilę?
 -Jasne, dla ciebie zawsze.
 -Co tam u was? Już wracacie?
 -Już się szykujemy, nie długo mamy samolot, więc powoli... bardzo, bardzo powili jakoś się zbieramy.
 -Ahaaa. A jeśli mogę spytać to czemu tak powoli?- Odczekałam chwilę po czym dodałam- I kto się tak drze tam u was?
 -To Harry... drze się i biega po całym domu nago, bo nie może znaleźć ulubionych bokserek- westchną na co się zaśmiałam- a powoli dlatego, że Louis szuka winowajcy zjedzenia ostatniej marchewki, którą zjadł Niall, który z kolei jeszcze je kanapki i nawet walizek nie zniósł. Liam już szału dostaje przez nich i w tej chwili... gania Hazze, żeby się ubrał.
 -Ehh... Ty mu zabrał te gacie, tak?- Mówię ledwo co opanowując śmiech. Odłożyłam pute pudełko po jogurcie i kontynuowałam rozmowę.
 -Nie! Jak możesz mnie o to posądzać!
 -Zayn...
 -Na serio!
 -Zayn...
 -To nie ja!
 -Zayn...
 -Przestań! Wiem jak mam na imię!
 -Malik!!!- Krzyknęłam.
 -No dobra. Ja je włożyłem- Myślałam, że się posikam ze śmiechu! Śmiałam się jak głupia i jeszcze w dodatku turlałam się z boku na bok ściągając przy tym`koc z łóżka.
 -To- Ty- masz- je- na- sobie?!- Mówiłam przez kolejne napady śmiechu.
 -No raczej.
 -Poczekaj niech nasz loczek się o tym dowie.
 -Ej no! Nie mów mu! Zabije mnie.
 -To trudno, będę Cię wspominała jako za świętej pamięci Zayna Malika, cudownego chłopaka, który został brutalnie zamordowany przez swojego przyjaciela, któremu zabrał...
 -Dobra, dobra! Rozumiem, ale nie mów mu i tak!
 -Ok.- Wpadłam na inny pomysł- muszę kończyć, pa!- Szybko się rozłączyłam i zaczęłam kolejno klikać literki na klawiaturze telefonu tworząc wiadomość. Zadowolona z siebie kliknęłam "wyślij".


   Hahah, ciekawe jak na to zareaguje. Powiedziałam, że nie powiem Harry'emu... ale czy mówił coś o Liamie? No właśnie.
 -Znów dzwoni?- Poczułam wibracje i dźwięk dzwonka telefonu. Jedyne co tam na początku usłyszałam to krzyki- Halo? Zayn, jesteś tam?
 -Pomocy! Oni mnie rozbierają!- śmiałam się do słuchawki jak głupia słysząc kolejne słowa- Zgwałcą mnie!- Momentalnie przestałam głupieć. Te słowa są dla mnie czymś gorszym niż dla kogoś kto tego nie przeżył.
 -Zayn! załóż coś, a nie gołą dupą świecisz!- Krzykną Daddy całego zespołu. Wyłączyłam się i wysłałam jeszcze sms"

"Ubierać się bo na samolot nie zdążycie! xD Liam dopilnuj tam wszystkiego! xx"
     *następny dzień*                                                          


   No super! Zaczyna się kolejny bezsensowny tydzień. Ale chłopaki już są w Londynie, więc... mam nadzieję, że odwiedzą mnie w pracy... albo lepiej nie. Wyszło na to, że Roy się wycofał i mam znowu zmianę na rano. Od jutra, bo dziś bym nie wstała.
   Poszłam szybko do łazienki i ogarnęłam się.
 -Claudia! Otwórz drzwi!- Darł się Jason, leżący na łóżku.
 -Sam rusz zacną część ciała i idź!- Już lepiej gadam z nim. Wróciły nasze kłótnie o najmniejszy drobiazg co mnie coraz bardziej irytowało.
 -Ty!- Rzucił we mnie poduszką- Idź!- Wzruszyłam nonszalandzko ramionami i dla świętego pokoju poszłam.

   Nikogo w domu nie było. Dziadkowie w ogrodzie, a rodzice pojechali na miasto. A znając ich jak już mama wyciągnęła tatę to szybko nie wrócą. Minęłam pusty salon i kuchnie,  której dochodziły zapachy świeżo upieczonego ciasta- ta babcia to nas
u za bardzo rozpieszcza i przy okazji tuczy, bo jak to ona uważa jestem chuda jak patyk, a buzie mam jak łyżeczka(wtf?!).

    Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi. W progu zobaczyłam całe One Direction.
 -Hejo! Siemka!- Zaczęli się drzeć.
 -Cześć, ja też się cieszę, że was widzę- Uśmiechnęłam się szeroko i każdego przytuliłam. Przy jednym zatrzymałam się troszeczkę dłużej.
 -Ej no! Nie przy ludziach!- Zaczęli narzekać pozostali. Oderwaliśmy się od siebie i wszystkich zaprosiłam do środka.

Rozsiedli się na kanapie i włączyli TV.
 -Ale wiecie, że nie możecie długo zostać? W ogóle nie powinno was tu być...Tylko tak przypominam. A Ty już jesteś zdrowy?- Skierowałam wzrok na Zayna.
 -No. Trochę jeszcze mam katar albo kaszel, ale żyję- Uśmiechną się słodko.
 -Chcecie coś do picia?
 -Ja chce to ciasto!- Dopiero teraz zauważyłam, że Niall wpadł do kuchni. Pokroiłam je i dałam każdemu kawałek. Chyba babcia się nie obrazi- Wyskoczmy na miasto! O! Albo do kręgielni! Co wy na to?
 -Nie mogę, mój plan dnia to: Wstać, do pracy, spać.
 -To zróbmy coś tutaj!- boję się pomysłów Louisa.- może tak...zapasy?
 -Tak!!!- Wszyscy krzyknęli. Zwyjątkiem mnie. To mój dom i zaraz go zdemolują, ale zanim zdążyłam zareagować oni już zaczęli. Czyli Lou rzucił się n Liama. Ja stawiam na zaatakowanego, ale coż.
 -Ej! Przestańcie!- Krzyczałam na debili leżących na podłodze. Na razie wygrywał Li. Tak jak przeczuwałam. Minęło jakieś kilka  minut, a oni nie przestawali.
   Teraz to na serio dziwnie wyglądało, oprócz nich na kanapie wiło się jeszcze dwóch, a kto? Zayn i Harry. Oni to całkiem erio to robili, aż się bałam, żeby któregoś do szpitala nie trzeba było wieźć
   Został tylko jeden. Spojrzałam przerażona na Nialla- nie waż się! Niall Nie! Auć!!!- Skoczył. Czago ja się spodziewałam? Że mnie posłucha i będzie grzecznie siedział. On nie waży przecież kilku kilo no! Gniecie mnie- złaź!- Zaczęłam się przekręcać, obracać, aż w końcu wstałam i momentalnie ja go przygniotłam- I co?! Fajnie nie?!- Zaśmiałam się- O nie...- wstał ze mną na plecach i już chciał zwalić do tyłu kiedy drzwi wejściowe się otwrzyły, a w nich... dziadkowie.
 -Co wy tu...- Ich miny były nie do opisania. Przecież to musiało wyglądać bardzo dziwnie... A nawet jeszcze bardziej- dziwacznie. Podczas ciszy usłyszałam dźwięk samochodu wjeżdżającego na parking. Spojrzelimy po sobie. Momentalnie zeskoczyłam z przyjaciela i zareagowałam- Ruchy! Chować się! Zayn do mnie pod łóżko, Niall pod Jasona, Li i Lou do mojej szafy, a Harry...- Wszyscy się rozeszli, gdzie go wepchać?!- Do łazienki!- Złapałam go za nadgartek i zaciągnęłąm za sobą- Właź tu.- Stanął za kabiną prysznicową, a ja jeszcze zasłoniłam zasłokę i stanęłam w salonie zdyszana przed rodzicami jak gdyby nigdy nic. Przecież jakby się dowiedzieli, że oni tu są to uff... lepiej nie gadać.
 -A coś ty taka zmęczona?- Zlustrował mnie wzrokiem ojciec.
 -A tak jakoś sobie ćwiczyłam, takie tam rozciągania, taniec...
 -Zaraz obiad- Co?! To która jest godzina?! Wzrok skierowałam na zegar wiszący w przedpokoju. 13:30! Zaraz się spóźnię do pracy! Rany, ale szybko zleciało.
 -Zjem tylko kanapkę i levę! O nie jeszcze muszę się przebrać, i umyć.- Wszytko przez chłopaków i ich zaniepowiadane wizyty. skoczyłam do pokoju i otworzyłam szafe- Lou...- Jęknęłam. Miał na sobie mój ulubiony czerwony stanik- Zdejmuj i macie siedzieć cicho!- Wzięłam jeansy i poszłam do łazienki.


   -Harry.- Odsłoniłam materiał- wyjdź i idź do mnie do pokoju. Chce się umyć.
 -Jet ktoś w łazience?- zapytała mama zza drzwi. O nie.
 -Tak ja jestem, a co?
 -Szybko, bo ja też chce, czekam.
 -No to sobie chyba tak szybko nie wyjdziesz. Stań tam- wskazałam kąt- I zawiąż ręcznik na oczy!
 -Nie.
 -Harry. Spieszę się, zaraz się spóźnię.
 -To cię zawiozę- wyszczerzył się.
 -Z kim rozmawiasz?- Znowu głos z innego pomieszczenia. Westchnęłam i odpowiedziałam, że sama do siebie gadam.
 -Odwróć się- Przywrócił oczami i tak zrobił. Szybko się rozebrałam i wskoczyłam pod prysznic. Umyłam się migiem, złapałam ręcznik i się nim owinęłam.- Nie patrz!- syknęłam kiedy się odwrócił. Nałożyłam bieliznę, a potem spodnie- Harry! Zboczeńcu!- zdałam sobie sprawę, że stał przodem. Rzuciłam w nigo ręcznikiem i bluzką ... O nie... Mój "mundurek" jest w pokoju- Daj bluzkę!- Pokręcił głową. Zaraz zwariuje z nim!
 -Nie mam- schował za siebie i dopóki nie podeszłam razem z ręcznikiem wrzucił pod kran.
 -Ty debilu!- Podbiegłam i wyjęłam przemoczone rzeczy.- Patrz co zrobiłeś! Zdejmuj koszulkę! Już!- Zrobił tak jak kazałam.

Odsłonił swoją klatę, no dobra... taką fajną klate i podał mi ciuch, który szybko włożyłam.
 -Ładnie wyglądasz- ocenił. Spiorunowałam go wzrokiem i wyjrzałam za drzwi. Dobrze, że poszła. Pociągnęłam go do mojego pokoju- do szafy, zmieścicie się. Wepchnęłam go na siłe i z trudem ją zamknęłam. Zmieniłam bluzkę, chwyciłam torbę- Macie tu siedzieć! Bo na razie ojciec jest w ogrodzie i chyba będzie co robił. Czyli wy tu ciii... A ja lecę do pracy.

Wyjdziecie zanim wrócę. Jasne?- Dobiegły mnie głosy nie zadowolenia 3 osób ściśniętych z moimi ubraniami oraz zobaczyłam dwa kciuki w górę wystawione pod łóżek.

   Wybiegłam z pokoju i złapałam kanapkę. Podeszłam jeszcze do Jasona i wyjaśniłam co ma zrobić- szczęśliwie wyprowadzić Nialla, Louisa, Harry'ego, Liama i Zayna z mojego pokoju nie zauważonych przez rodziców.

                                                      *
 -Przepraszam a spóźnienie!- Krzyknęłam na wejściu.
 -Dobrze, żeby to się nie powtórzyło. Rozłóż najpierw prase, a potem jeszcze świeże pieczywo.- Przytaknęłam i zabrałam się do roboty. Moją uwagę przyciągnęła gazeta z okładką na której był Zayn z jakąś rudowłosą dziewczyną.
_________________________________________________

Hej wszystkim! Laptop wrócił i jest wszystko ok. Znowu normalnie piszę i muszę nadrobić i wziąć się w garść. Z rozdziału nie jestem zadowolona bo nie wyszedł mi tak jak chciałam. Jak zauważylicie jest cz1. :D Nie chciałam robić ogromnego rozdziału i w dodatku byście czekali jeszcze dłużej, więc go podzieliłam. Następny jak zdąże napisać to dziś a jak nie to jutro. Buziaki xxx :* <3

2 komentarze:

  1. zaczyna się dziać ;)
    niech ona zrezygnuje z tej pracy ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. No,no. ;p Rozkręca się. ;)) A czemuu ? Niech se popracuje, bo ciekawych rzeczy tam się dowiaduje.. ; ))

    OdpowiedzUsuń