czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 16 :D

 nie wim czy można to nazwać nawt rozdziałem z taką długością :/
______________________________________
    -Halo?- odebrałam dzwoniący telefon.
 -Cześć misiaczku! Dzwonię, żeby powiedzieć Ci żebyś wyszła na podwórko, jestem przy twoim oknie.
 -Co?!- Aż zleciałam z łóżka- dobiegły mnie śmiechy ze słuchawki- nie śmiej się! Już wychodze- odsłoniłam zasłony i ujrzałam roześmianego Zayna. Otworzyłam okno i wyszłam. Stanęłam gołymi stopami na mokrą trawę od rosy i spojrzałam w oczy bruneta.
 -Ślicznie wyglądasz.
 -Tak, jasne. Każdy marzy, żeby zobaczyć dziewczynę, o siódmej rano w piżamie i rozwalonych włosach. Miss świata!
 -Dla mnie zawsze jesteś piękna. Przyszedłem się pożegnać, niedługo wylatujemy i nie będziemy gadać przez tydzień, chyba, że na tt- mocno się w niego wtuliłam i miałam ochotę już nigdy nie puszczać- i nie jest siódma tylko szósta- dodał po chwili.
 -Będę tęsknić- cmoknęłam go w policzek.
 -Ja jeszcze bardziej...- namiętnie mnie pocałował, ale niestety naszą chwilę przerwało trąbienie samochodu, którego wcześniej nie zauważyłam.
 -Przestańcie! Obudzicie wszystkich!- krzyknęłam, nie zdając sobie sprawy, że pomagam im w pobudzce. Całe One Direction stało teraz przede mną. Spłonęłam rumieńcem stojąc na przeciwko 5 chłopaków, w luźnej koszulce sięgającej ledwo co za pupę i bieliźnie... czarnej- dla tego najbardziej wstydziłam się przy Harrym.
 -Jak ty dziś pięknie wyglądasz- zagwizdali.
 -Spadajcie- Skrzywiłam się i skrzyżowałam ręce na piersiach.
 -To tak się żegna przyjaciół?!- Niall się zabawnie zdenerwował i udał obrażonego tak samo jak reszta, na co ja z mulatem wybuchliśmy śmiechem- O! A teraz się z nas śmiejesz?! Pożałujesz- krzykną loczek po czym podszedł i wziął w swoje objęcia.
 -Dusisz! Puść mnie- uniósł mnie do góry co spowodowało podciągnięcie się bluzki- puść mnie ty debilu!- wszyscy śmiali się w niebo głosy i krzyczeli, że mam fajny tyłek. Myślałam, że zaraz wszystkich zabije na miejscu i zakopie w ogrodzie. Louisa pod marchewkami oczywiście.
 -Dobra starczy! Puść ją!
 -Dziękuję Liam, jeden normalny- Mocno przytuliłam się do wszystkich i dałam buziaka w policzek- Szkoda, że wyjeżdżacie, ale i tak byśmy się nie widzieli. Nie szalejcie za bardzo, żebym was nie widziała jutro rano na okładce gazety z nagłówkiem "One Direction wracają pijani z imprezy z panienkami (Dzika noc)"- Roześmiałam się i już miałam wchodzić do pokoju, kiedy poczułam zimną wilgoć na plecach i włosach. Powoli się odwróciłam i zmierzyłam każdego wzrokiem- który to?!- syknęłam. Żaden nawet się nie poruszył. Wskazałam na pustą butelkę po wodzie leżącej przede mną i powtórzyłam pytanie głośnie. W tej chwili czterech podniosło ręce do góry i cofnęło się o krok do tyłu- Louis! Nie żyjesz!- zaczęłam gonić chłopaka.
 -To było za dziką noc!
   Ganialiśmy się po całym podwórku, aż w końcu zwolnił ze zmęczenia i dopadłam go. Wskoczyłam na plecy i razem runęliśmy na ziemie. Ja oczywiście na nim, bo jak inaczej, bym sobie coś  jeszcze zrobiła :D. Uśmiechnęłam się zwycięsko, ale nie na długo. Poszkodowany się podniósł razem ze mną i mocno złapał za nogi, żebym nie spadła, albo raczej, żebym nie zwiała.

Teraz to musiało wyglądać naprawdę dziwnie. Dziewczyna w mokrych włosach i bluzce, siedząca w gaciach, na umazanym trawą i ziemią chłopaku, na dodatek pozostali zerwali mi się na ratunek, tworząc przy tym "kanapkę" na trawie- złazić!- czemu znowu jestem na dole? Pod czwórką wariatów?! W dodatku ktoś dzióbie mnie w tyłek!- Harry, zboczeńcu! Przestań!- wygramoliłam się spod zespołu downa i stanęłam na nogi. Optrzepałam się...- Ja tego nie przeżyje! Czemu oni mi to robią?! Boże czemu trafiło na mnie taka banda świrów?!- Krzyczałam ymm.. jakby to powiedzieć... wisząc. Niall i Louis mnie złapali za nogi i ręce unosząc w powietrze, zaczęli bujać raz w prawo, raz w lewo, kręcąc się w kółko co przyprawiało mnie o mdłości. Wszystko wokół się kręciło, a moja wczorajsza kolacja była bliska wydostaniu się na zewnątrz. W końcu się zatrzymali- dziękuję- odetchnęłam- puśćcie mnie już, bo bełtne zaraz.
 -A kto powiedział, że stajesz na nogi?- uniosłam głowę i spojrzałam podejrzliwie na blondyna, szczerzącego się jak głupi. Ponownie mnie rozbujali.
 -AAA!!!- pisnęłam kiedy puścili mnie przerzucając na szczęście w czyjeś objęcia- chociaż ty mnie zostaw, daj mi żyć, puki jeszcze mogę chodzić- Zayn odstawił mnie na ziemię. Wszystko zawirowało i zachwiałam się.
 -Wszystko ok?- Malik chwycił mnie za ręce utrzymując w pionie.
 -Tak... tylko kręci mi się w głowie, przez kogoś- spiorunowałam wzrokiem najpierw dwujkę rzucającą mną, a potem całą resztę.
 -O cholera!- krzykną Liam, zrywając się jak poparzony- Za 20 minut mamy samolot! Jedziemy! Szybko!- Wszystkich jeszcze raz przytuliłam oraz czule pocałowałam wszyscy wiemy kogo i wsiedli do samochodu. Pomachałam im jeszcze, gdy odjeżdżali i zwróciłam się do ściany z otwartym oknem.


   Jedna noga druga noga, uważać na głowę i już weszłam. Poczułam czyjś wzrok na sobie i uniosłam twarz. W drzwiach stała cała rodzinka.
 -O ooo.
_______________________________________________
Hej :D ;* Już jestem i nwm czy jutro dodam rozdział bo jade na cały dzień, ale jak dam radę to wejdę i wstawię jeżeli napiszę. Sorki, że taki krótki, pisany na szybko. Opisany sam poranek, a nawet sama noc :D Jak myślicie? Oberwie się Cornelii? Komentujcie! To motywuje do pracy!

5 komentarzy:

  1. super masz naprawde talent pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. podoba mi się ;)
    czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdzial , szkoda ze krotki czekam na nastepny troche dluzszy a tak wogule to super piszesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste <333333333333333


    Zapraszam do mnie .
    http://lovedirection4ever.blogspot.com/
    licze na komentarz .

    OdpowiedzUsuń